piątek, 27 marca 2015

45. If you don't love me, pretend

~Nick~

Cały pokój ogarniała ciemność, a ja stałem w tym najmroczniejszym rogu, patrząc na łóżko. Cholera, że on nie śpi? Potrzebuję posiedzieć trochę z Hope, tym bardziej po tej całej chorej sytuacji. Harry leżał, pozwalając, żeby dziewczyna się do niego przytulała, ale sam ani na sekundę nie zmrużył oka. Westchnąłem, sprawiając, że się poderwał. Musiałem wyjść z cienia i tak zrobiłem. Bez słowa podszedłem do Hope, która przekręciła się niespokojnie. Odgarnąłem kosmyki z jej twarz, czując na sobie przeszywający wzrok Stylesa.
- Jak tu wszedłeś?- Zaczął, zdecydowanie za głośno.
- Cicho, nie może się obudzić.
- Dlaczego?
- To nie najlepszy moment, żeby mnie zobaczyła.- Skrzywiłem się. Hope nie widywała mnie od dłuższego czasu, co wcale nie znaczyło, że nie było mnie w pobliżu. Ja zawsze jestem i wbrew temu z jakiego rodu pochodzę, martwię się o nią.
- Nie dotykaj jej.- Brunet odtrącił moją dłoń. Wywróciłem oczami.
- Bo?
- Bo nie.- Syknął. Co z tego, że byłem młodszy? To wcale nie oznaczało, że słabszy. Owszem, Harry posiada 'królewską krew' tak samo jak ja, ale to ja mogę uważać się za silniejszego. Dlaczego? Bo to nasz ród od pokoleń zasiada na tronie w naszym królestwie, a u nich to działa zupełnie inaczej. To jest o wiele bardziej pokręcone u zmiennokształtnych niż u demonów.
- Rozumiem, że mi nie ufasz, okay! Tylko ogarnij dupę, bo nie możemy jej obudzić.
- Jesteś tutaj niemile widziany, więc się nie panosz na prawo i lewo.- Wywrócił oczami. Nie miałem zamiaru się kłócić. Na pewno nie w zaistniałej sytuacji, kiedy jestem skazany na współpracę z nim.
- Ciągle ją krzywdzisz, wyżywałeś się na niej i o mało nie zgwałciłeś, nie zachowuj się teraz, jakbyś był jej bohaterem.
- Co ty powiedziałeś?!- Wstał powoli, żeby jednak nie obudzić Hope i podszedł do mnie, przybierając tę groźną postawę, której teoretycznie powinienem się wystraszyć.- Wypierdalaj stąd!
- Wiem, że prawda boli, a skoro nikt tutaj nie potrafi ci tego powiedzieć, to czemu ja miałbym tego nie zrobić?
- Bezczelny gówniarz!
- Mówisz jak nauczycielka w szkole.- Prychnąłem.- Postarzasz się?
- Dlaczego ty masz charakter tak cholernie podobny do niej?
- Bo jestem nią.- Syknąłem, nie przestając patrzeć mu w oczy.- Skrzywdzisz mnie, skrzywdzisz ją. Hope nie zauważy dużej różnicy, ale odczuje nieznaną jej pustkę.
- Mam ochotę ci przyjebać.- Westchnął i przeczesał włosy palcami, chodząc po pokoju.- Nie wiem czy mogę ci ufać, ale chyba nie mam wyboru.
- Rzeczywiście, nie masz.- Prychnąłem. Mógłbym być miły, ale po co, kiedy on się nawet nie stara? Szczerze to nawet przyszedłem tu z miłym nastawieniem, ale przy Stylesie się po prostu nie da!- Avan nie ma nawet pomysłu, jakby się do niej dostać. Był tu, sprawdzał obronę zamku, mury i inne takie, ale stwierdził, że koło Hope kręci się za wiele osób. Chce ją, ale boi się wywołać wojnę.
- Dlaczego?
- Straci wielu poddanych, a i tak jest nas już niewielu. Demony były potęgą, ale on doprowadził do naszego upadku.
- Nie o to mi chodziło.- Pokręcił.- Dlaczego mi to mówisz?
- Bo jestem po waszej stronie. Może przestań traktować mnie jak wroga, to ja zrobię to samo.
- Nick?- Usłyszeliśmy zaspany głos Hope. Oboje spanikowaliśmy i dokładnie to czułem. Dziewczyna przetarła oczy i zerwała się z łóżka, biegnąc w moją stronę.- Nick!- Przytuliła mnie. Od razu to odwzajemniłem i poczułem jak szybko bije jej serce. Musiała naprawdę się ucieszyć na mój widok, bo przecież po śnie jesteśmy raczej spokojni, a ona oddychała płytko, dodatkowo serce ją zdradzało. Nie mogłem kontrolować tego, że mój oddech nieznacznie przyspieszył, a serce dostosowało się do serca Hope.
- Co tu robisz?- Oderwała się ode mnie, a jej mała dłoń przejechała po moim policzku i odgarnęła włosy z czoła.- Martwiłam się.
- Przychodziłem codziennie, Ho.- Uśmiechnąłem się, rzucając krótkie spojrzenie na stojącego z tyłu Harry'ego.
- Co, kiedy?
- Kiedy spałaś. Byłaś tu bezpieczna, więc to bezsensowne, żebym ci towarzyszył i ciągle dokuczał, co?- Dźgnąłem ją palcem w bok, na co się zaśmiała. Kochałem jej śmiech. W sumie nie miałem dużego wyboru co do uczuć wobec niej. Nieważne jak bardzo krzyczałbym, że jej nienawidzę, to mój umysł będzie przeciwko mnie. To kim jestem, zmusza mnie do kochania Hope. Wcale mi to nie przeszkadza. Hopie zawsze była moim oczkiem w głowie i tak już zostanie.
- Bałam się, że mnie zostawiłeś.
- Nigdy.- Przytuliłem ją.- Przecież wiesz, że zawsze jestem blisko.
- Dość!- Poczułem, jak ciało Hope gwałtownie się ode mnie odsuwa. Mój wzrok od razu poleciał na nadgarstek brunetki, Który Styles kurczowo trzymał. Jak dla mnie robił to zdecydowanie za mocno, bo dziewczyna lekko się skrzywiła, a ja po prostu wiedziałem, że ją to boli.
- Puść, Harry.- Mruknęła. Rozluźnił uścisk, ale nie puścił. Czułem, jak krew w moich żyłach zaczyna płynąć szybciej.
- Nie słyszałeś?
- Chyba musisz iść, Nick. Pogadamy jutro.- Uśmiechnął się wymuszenie.
- Jasne, idę. Tylko doskonale wiesz, że ją to boli. Hope prosiła, żebyś ją puścił, a ty tego nie zrobiłeś. Ranisz ją w tym momencie, a za chwilę będziesz udawał bohatera. O tym ci mówiłem, Styles. Przestań ją w końcu krzywdzić.
- Nick...- Szepnęła, ale jej przerwałem.
- Boli cię nadgarstek, prawda?
- Nick, to nieważne.
- Dlaczego mu na to pozwalasz?- Skrzyżowałem ręce na piersi. Nie odpowiedziała, bo nie chciała w jego obecności.- On się nie zmienił, Hope. To zwyczajny kłamca.
- Nic, kurwa, nie wiesz!- Wydarł się na mnie i ostatecznie puścił Hope, ale tylko po to, aby móc podejść do mnie i przycisnąć mnie do ściany. Nie musiałem nic robić. Spojrzałem mu w oczy, a Styles po kilku sekundach zaczął zdezorientowanie mrugać, kiedy wkradałem się mu do umysłu. Przekręciłem głowę w prawo i jego ciało samoczynnie się ode mnie odsunęło.
- Nie chcemy się bić, prawda Harry?- Uśmiechnąłem się chytrze. On wiedział, że nie mógł wygrać. Był dla mnie za słabym przeciwnikiem. Był również za słaby dla Nialla, ale ten nawet nie wiedział jaką moc posiada dzięki Hope.
- Nick, nie rób mu nic.- Usłyszałem zaraz obok. Spojrzałem na Hope.
- Nie mam zamiaru.- Znów się uśmiechnąłem. Tak dawno z nią nie rozmawiałem.- Tylko nie daj się zwodzić, mała.- Przygarnąłem ją do siebie.- On jest kłamcą, nałogowym kłamcą, ale to nie znaczy, że nie może się zmienić.- Ostatnie wyszeptałem jej prosto do ucha, a potem zwyczajnie ruszyłem w mrok, żeby móc wrócić do siebie. Choć i tak moje miejsce było obok niej.

~Harry~

Zniknął, a Hope natychmiastowo podeszła do mnie. Stałem jak ostatni debil na środku pokoju. Wystarczyło niecałe dziesięć minut, aby on zniszczył wszystko, nad czym pracowałem. Wystarczyło jedno pierdolone spotkanie, żeby wywrócić wszystko do góry nogami. Naprawdę jest jak Hope.
- Nic ci nie jest, prawda?- Stanęła przede mną. Odruchowo spojrzałem na jej nadgarstek, który był lekko zaczerwieniony. Czemu on musi mieć rację?! Czemu mimo wszystko zawsze ją krzywdzę?! Hope powiodła wzrokiem za moim i spojrzała na zaczerwienione miejsce.
- To nic.- Uśmiechnęła się.
- Nie, to nie 'nic'.- Tym razem najdelikatniej jak potrafiłem, chwyciłem jej rękę.- Przepraszam.
- Harry, to nic wielkiego.- Wywróciła oczami. Mogłem nie zabierać jej od Nialla. Ona nigdy nie będzie przy mnie bezpieczna, bo to ja ją najczęściej krzywdę. Poczułem się okropnie. Miałem wrażenie, że zwykłe 'przepraszam' nie wystarczy, bo tak było.
- Harry...- Westchnęła. Przytuliłem ją mocno, a ona zaskoczona moim czynem, odwzajemniła go dopiero po kilku sekundach. Miałem wrażenie, że zaraz się ode mnie odsunie, wytknie jak bardzo mnie nienawidzi i wyjdzie, znikając na zawsze. Najgorsze jest to, że uzależniłem się od jej obecności. Nigdy nie potrzebowałem drugiej osoby, żeby być szczęśliwym, a teraz? Czuję się źle, kiedy jej nie ma. Co ta dziewczyna ze mną zrobiła? Nienawidzę jej całym sobą, ale równocześnie nie wyobrażam sobie momentu, w którym ona odejdzie, bo wiem, że kiedyś to zrobi. Kiedyś ona znienawidzi mnie doszczętnie, a wtedy zniknie z mojego życia, zostawiając mnie całkowicie samego. Przy niej czuję się taki słaby.
- Pójdę spać, dobrze?- Odezwała się, wyrywając mnie z zamyślenia. Nadal trzymałem ją jak najbliżej swojego ciała. Wtulała swój policzek w moją nagą klatkę piersiową, a jej małe dłonie jeździły nieznacznie po moich plecach. Cholera. Odsunęła się ode mnie, żeby spojrzeć na moją twarz.- Tak właściwie, dlaczego mnie nie obudziłeś? Poszłabym spać do siebie i bym ci nie przeszkadzała.- Hope skrzywiła się nieznacznie.
- Nie chciałem cię budzić.- Chciałem, żebyś została przy mnie, dopowiedziałem w myślach. Brunetka ostatni raz mnie przytuliła i skierowała się do drzwi. Stałem wbity w ziemię, patrząc jak odchodzi. Zatrzymała się przed drzwiami do swojej sypialni, wydając znaną komendę 'otwórz'. Zerwałem się, chwytając ją za łokieć, kiedy chciała wejść do siebie. Odwróciła się zdezorientowana w moją stronę, podnosząc słodko jedną brew.- Zostań.
- Co, po co?
- Obiecałem Niallowi, że cię przypilnuję i będę spokojniejszy, kiedy będziesz spała tutaj.- Wymyśliłem coś na szybko. Nawet nie myślałem, żeby powiedzieć prawdę. Nie mógłbym. Czułbym się jeszcze bardziej uzależniony. Wystarcza mi to, że Hope ma mnie jak na smyczy, a ja jestem gotów zrobić dla niej dosłownie wszystko. Nie wiem, jak ona to robi, ale robi. Omamia każdego wokół siebie i nawet nie jest tego świadoma.
- Będę zajmować łóżko i będzie ci niewygodnie.- Skrzywiła się.
- Proszę.- Uśmiechnąłem się, co odwzajemniła. Wyminęła mnie i wpakowała się na miejsce, gdzie wcześniej ją położyłem. Przykryła się kołdrą po sam nos, patrząc na mnie.
- Tylko potem nie narzekaj, że się nie wyspałeś.- Fuknęła w moim kierunku. Kiwnąłem głową i położyłem się obok niej. Sam nie wiem, dlaczego zachowywałem między nami dziwny dystans. Naprawdę bałem się, że ona może to źle odebrać, że się wystraszy. Leżałem, patrząc się w sufit do momentu, w którym byłem pewny, że Hope zasnęła. Oddychała spokojnie, czasem lekko pochrapując. Wtedy odważyłem się objąć jej drobne ciało. Tchórz ze mnie, prawda? Przysunąłem się do niej, chowając twarz w roztrzepanych włosach dziewczyny. Lubiłem jej zapach. Poruszyła się niespokojnie, co sprawiło, że niemal spadłem z łóżka ze strachu. Jednak ona tylko przysunęła się bliżej, sprawiając, że jej plecy zderzyły się z moją klatką piersiową. Jej dłoń znalazła się na ręce, którą obejmowałem Hopie w talii. Przejechała nią aż do moich palców, splatając je razem i umiejscawiając nasze dłonie na swoim brzuchu. Ona nie spała. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Naprawdę nie spała! Ale nie uciekła. Nie zaczęła się trząść, nie wpadła w panikę. Doskonale pamiętam, jak na samym początku na mnie reagowała. Ciągle mam wrażenie, że kiedyś podejdę do niej i ona znów zacznie panikować. Będzie straszliwie się bała, a w jej oczach uzbierają się łzy. Jak ja mogłem sprawić, że tak bardzo się mnie obawiała? Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. Wiem tylko, że ostatnie co czułem, to niesamowite szczęście, ogarniające całe moje ciało.

~Anonim~

Był okropnym zagrożeniem. Wszystko na to wskazywało. Czując jak on ją dotyka, czując jak ona reaguje. Po prostu zagrożenie. Coś, co sprawiało, że wszystko, nad czym pracowaliśmy, mogło nagle legnąć w gruzach. Świadomość, że zawsze był silny, a teraz zachowuje się jak zakochany nastolatek, była dobijająca. Zakochał się. Zakochał się jak skończony gówniarz i nie potrafił zrozumieć, że ona nigdy nie będzie jego. Jej serce od zawsze należało tylko do Nialla. To widać gołym okiem. Tylko ślepi nie potrafią zrozumieć. Ale na świecie są sami ślepcy, dlatego nikt nigdy nic nie rozumie. A ja miałem pozwolić, żeby cały plan legł w gruzach? Miałem pozwolić, żeby przez jego głupie zauroczenie ucierpieli ludzie?! Mieliśmy umowę, którą on złamał. I chociaż nigdy się na nią nie zgadzałem, wiem, że to jest najlepsze rozwiązanie. Jeżeli jest silna, da sobie radę. Rzecz jest jasna, Hope musi wpaść w łapy Avana.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dum, dum, duuum! Wiem, że zapewne nikomu nie jest do śmiechu, bo Zayn, ale no... Uważam, że ta notka będzie najgorszą, ponieważ to dziwne, kiedy ja mam bardzo dobry humor, a wszyscy wokół to takie zapłakane ziemniaczki. Dlaczego ja się cieszę? Bo on teraz będzie szczęśliwy. Patrzę na świat i widzę, zawsze widziałam, jak sława go niszczyła. Sława powoli wyniszcza każdego z nich, a Zayn po prostu był słabszy. Potrzebował tego, a ja jako Directioner muszę go wspierać. Nawet w tych wyborach, które mnie ranią. I chociaż jest mi smutno, bo to już nie One Direction, to obiecałam, że nie uronię ani jednej łzy. Nie zrobię tego, bo Zayn nie chciałby, żeby żadna z nas płakała. Piękna wypowiedź, a teraz do rzeczy... Ktoś z Was przynajmniej się domyśla kim jest nasz anonim? On już występował w jednym z wcześniejszych rozdziałów, a teraz pojawia się znowu i zapewne jeszcze nie raz wystąpi. Jakieś pomysły? Ktoś, coś? Pa, do następnego <3 Kocham Was i trzymajcie się po odejściu <3

13 komentarzy:

  1. Boje się :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś na pocieszenie...z tego co wiem, rodzina Zayna oświadczyła, że Malik może w każdej chwili wrócić do zespołu, jak tylko poczuje taką potrzebę. Więc nie martwcie się. Jestem pewna, że jeżeli zrobi sobie z rok przerwy, to wróci. A jeśli nie, cóż...powiedział, że będzie przychodził na koncerty chłopaków:) Nie ma co płakać!

    OdpowiedzUsuń
  3. A teraz co do samego rozdziału...chyba nie muszę powtarzać, że jest genialny, bo...jest genialny! A co do tego anonima....sama nie wiem. Na pewno to nie jest, Niall, Nick, Hazza czy broń boże Avan. Pozostał chyba tylko Luke. Ale to nie może być on, prawda? Lubił Hope, nawet bardzo i raczej nie chciałby, aby wpadła w łapy Avana. A może to Louis, Liam albo Zayn? Ale to też raczej mało prawdopodobne. Hmm...pozostaje czekac na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogloby sie cos stac xD rozdzial super <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak. Mysle że to moze byc Luke ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział świetny czekam na next i ja też nie płacze z powodu Zayna i jestem w podobnym humorze do cb

    OdpowiedzUsuń
  7. Ona musi być z Harrym no sie tak stara :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział! Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo fajny rozdział : )
    co do zayna to sława go niszczyła a nagle robi solo karierę ?
    http://partdirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział !:D jestem usatysfakcjonowana, zresztą jak zawsze po twoim rozdziale !;* czekam na next !^^ życzę weny!<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę że Anonimem jest Luke :D Mogło by coś się wydarzyć *,* A co do bloga zajefajny :*

    OdpowiedzUsuń