środa, 30 lipca 2014

10. What have I done?

Obudził mnie straszny ból głowy i jeszcze te głupie słońce! Nieświadomie machnęłam ręką, żeby zasłonić okno i co najlepsze... Udało się! Podniosłam się i otworzyłam szeroko oczy.
- Wtedy kiedy nie trzeba?!- Krzyknęłam sama na siebie. A zza siebie usłyszałam ciche mruknięcie. Bałam się odwrócić. Moje serce momentalnie przyspieszyło. Ból głowy dawał o sobie wyraźny znak. Rozglądnęłam się po całym pomieszczeniu. Wszędzie leżały ubrania i to w dodatku nie tylko moje! Spojrzałam na siebie... Jestem naga... Kurwa, co ja zrobiłam?! Obróciłam się powoli, a moim oczom ukazał się śpiący Niall... Co do cholery?! Położyłam się z powrotem. Moje oczy musiały wyglądać jak piłeczki ping-pongowe! Chwyciłam się za głowę i patrzyłam ślepo w sufit. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć. A Horan?! Dobrze kurwa wiedział, że ćpałam! I debil to wykorzystał!
- Czemu nie śpisz, kochanie?- Obrócił się w moja stronę i objął ramieniem. Pocałował mnie w ramię.
- Co?! Jakie kochanie?! Niall weź te ręce ode mnie!- Blondyn podniósł się zdezorientowany.
- Ej, Hope... Co jest?- Przeczesał włosy palcami. Cały jego tors był pokryty tatuażami, które teraz doskonale widziałam.- Posłuchaj.- Chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam.
- Co Ty tu robisz?! I dlaczego wszędzie są nasze ubrania?!- Powoli wszystko zaczęło do mnie docierać. Trochę to zajęło, ale lepiej późno, niż wcale!- Wynoś się stąd! Wynocha!
- Ale czekaj...
- Czego kurwa nie rozumiesz?! Wypierdalaj z mojego domu!- Opadłam na poduszkę i zasłoniłam twarz dłońmi. Więcej się nie odezwał. Usłyszałam jak zamyka za sobą drzwi. Przetarłam oczy i powoli zwlokłam się z łóżka. Musze zjeść jakąś tabletkę na tą cholerną głowę! Ubrałam szlafrok i zeszłam na dół. Tam też były moje ubrania... Wzięłam tabletkę i butelkę wody i wróciłam na górę. Popiłam tabletkę siadając na łóżku. Oparłam głowę o ścianę. Muszę sobie coś przypomnieć... Cokolwiek... Nic, kompletna pustka... Wiem tyle, że wracałam z Niallem i koniec... Później nie ma już nic! Przeczesałam włosy palcami i powoli zwlokłam się z łóżka. Może jak się przewietrzę to mnie olśni, a jak nie... To po prostu będę musiała porozmawiać z Niallerem. Tylko on jeszcze wie co tu się mogło wydarzyć. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej szukać jakiś ubrań. Wygrzebałam odpowiedni zestaw i szybko się w niego ubrałam. <KLIK> Zbiegłam na dół. Najpierw pozbierałam porozrzucane ciuchy, a później poszłam do kuchni, skąd zabrałam jakieś jabłko. Wyszłam przez drzwi tarasowe. Dom w sumie zwiedziłam cały, ale ogrodu nie bardzo. Widziałam tylko to co mogłam zobaczyć z tarasu. Na końcu ogrodu rosło kilka drzew. W sumie to czemu by tam nie podejść? Usiądę sobie na korzeniu czy coś i postaram się coś wymyślić. Poszłam tam i zatrzymałam się przy jednym z drzew. Nie wiedziałam, że tu wisi hamak. Jeszcze lepiej! Wpakowałam się na niego i patrzyłam na liście poruszane przez wiatr. No dalej Hope, musisz coś pamiętać! Miałam kilka przebłysków, ale nic nie składało się w całość. Nie pamiętam nic od momentu jak wracałam z Niallem, a bardzie jak wyszliśmy z tego tłumu...

Podeszliśmy pod dom... Pożegnałam się z Niallem i on odwrócił się, żeby odejść...

No dobra... Skoro odszedł, to jak do cholery znalazł się w moim łóżku?! Przecież odszedł! O-D-S-Z-E-D-Ł! To się kupy ani dupy nie trzyma! Przetarłam twarz dłońmi... Później mam tylko króciutkie przebłyski... Twarze, miejsca... Ale nic się ze sobą nie łączy... Co ja wtedy robiłam?! Nigdy więcej nie będę ćpać! Nigdy! Wstałam powoli z hamaku i poszłam do domu. Wzięłam pluszaka oraz butelkę wody... Idę potrenować... I tak nic nie wymyśle... To jest tak, jakby ktoś mi czegoś dosypał do tego pierdolonego piwa! Szłam powoli przez las. Już prawie wychodziłam na polanę, kiedy w dość wysokiej trawie zobaczyłam znaną mi czuprynkę. Co Louis tu robi? Podeszłam bliżej drzewa, żeby mnie nie zauważył. W sumie nie wiem po co. Przecież on wie kim jestem. Nie wiedziałam czy powinnam podejść czy może wrócić do domu. Ostatecznie stwierdziłam, że jak już tu przyszłam, to wracać się nie będę! Skierowałam się w stronę głazu, przy którym siedział Lou. Odwrócił się, kiedy byłam w połowie drogi.
- Co tu robisz?- Wstał, podchodząc do mnie.- I to w dodatku z misiem?
- Jejuś! Jak Ci to wytłumaczyć...- Zaczęłam myśleć, bo nie mogłam jakoś obrać tego wszystkiego w słowa.- A z resztą nieważne... A ty co tu robisz?
- Siedzę... No mów po co Ci ten misio...- Dźgnął mnie w bok i wziął pluszaka do rąk.
- Ale ja nie umiem tego wytłumaczyć, no! Wyrwałam mu maskotkę
- Trenujesz, prawda?
- Nie rozumiem...- Odsunęłam się od niego, bo odległość jaka nas dzieliła, była dziwnie mała.
- Chcesz opanować swoje moce, tak?
- Skąd wiesz?
- Widziałem Cię wczoraj... Serio znalazłaś informacje o wyścigu w necie od tak? Bo mi się wydaje, że ktoś Cię naprowadził...- Musiałam się zrobić cała czerwona. Czyli on wiedział, że go podsłuchiwałam... A tak właściwie...
- To ty mnie śledzisz?
- Nie... Też tu przychodzę i tyle... Coś Ci z tym jabłkiem nie szło ostatnio...- Zaśmiał się pod nosem za co dostał z misia.- No ej! Chcesz to Ci pomogę...
- Poco? Sama dam sobie radę...
- Nie bądź taka, Hope... Nie udawaj na siłę niezależnej... Sam ryzykuję, tym że chcę Ci pomóc...
- Dlaczego?- To jest tak samo zagmatwane jak moje wczorajsze wspomnienia. Nie trzyma się kupy!- Skoro ryzykujesz, to poco mi pomagasz?
- Bo Cię lubię...- Uśmiechnął się do mnie.- Tylko nie mów nic Harry'emu ani chłopakom, bo jak się dowiedzą, to mam przejebane.
- Co? Dlaczego?- Teraz to było jeszcze gorsze do ogarnięcia.
- Nieważne...- Tak jakby się zmieszał.- Po prostu nie mów im...
- No dobra...- Mruknęłam.- To co mam robić?- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Wiesz co, Hope...- Zabrał mi misia.- Problem jest w tym, że za bardzo się starasz.
- Pff, a co ty możesz wiedzieć?- Obok pojawił się Nick. Głupkowato się uśmiechał i podszedł do mnie. Stanął tuż obok. Nie wiem co chciał tym pokazać...
- A co ty możesz wiedzieć?- Louis nie dawał się sprowokować. Ja to bym już dawno się wydarła.
- Wychowałem ją... Myślisz, że teraz od tak oddam ją w ręce kogoś takiego jak ty? Co by oni powiedzieli, jakby dowiedzieli się, że jej pomagasz? Zrozum, że chociażbyś nie wiem co robił i tak będziesz jednym z nich...- Nie bardzo rozumiałam o co im chodziło. "Jednym z nich"? Jakich "nich"?
- Ona i tak zrobi jak uważa, a ty chyba jesteś od tego, żeby ją chronić, a nie jej rozkazywać...- Nick zaśmiał się ironicznie.
- Bez mojej zgody się nawet do niej nie zbliżysz...- Louis wywrócił oczami i kompletnie ignorując Nicka rzucił mi misia.
- Postaw go i zaczynamy...- Posadziłam pluszaka na kamieniu i stanęłam obok chłopaka.- No dalej... Posadź go na ziemi.- No dobra! Przecież to nie może być trudne! Co ja pieprze, to jest cholernie trudne! Powoli starałam się podnieść misia, ale ten wyleciał wysoko w powietrze i spadł przed nami.
- Nosz kurwa!- Krzyknęłam sama na siebie, a Louis za ten czas zaniósł go na jego stare miejsce.
- Hope...- Stanął za mną.- Za bardzo się denerwujesz i można powiedzieć, że ta siła się kumuluje i wybucha!- Zaśmiał się, z każdym słowem był coraz bliżej mnie.- Musisz się rozluźnić...- Położył dłonie na moich ramionach i zaczął je lekko masować. Musze powiedzieć, że to było niesamowicie przyjemne. Czułam jak stres mnie opuszcza. Oddech Lou łaskotał mój kark.- Miło, prawda?- Mruknęłam w odpowiedzi. Powinnam mieć ludzi od masowania mi plecków. To jest niesamowite! W jednej sekundzie zorientowałam się jak to musi wyglądać. Odskoczyłam od bruneta.
- Yyy...- Chciałam mu coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów. Musiałam zrobić się cała czerwona! Znowu! Nienawidzę tego! Zawsze się rumienię, a to tylko może przekonać kogoś, że jest mi głupio... Że jestem słaba... Odruchowo spuściłam głowę, żeby włosami zasłonić policzki. Louis też był trochę zmieszany. Przeczesał włosy palcami i stanął obok mnie.
- Emm... Spróbuj jeszcze raz...- Pokazał palcem na misia.
- To nie ma sensu! Ja się nie nadaję do tego wszystkiego! Że do cholery musiało trafić na mnie! Wybranką nie mogła zostać jakaś inna dziewczyna?! Tylko ja?!- Nie nadaję się i tyle. Nie umiem... I pewnie nigdy się nie nauczę...
- Daj spokój, Hope... Skoro to ty jesteś wybranką, to musisz być wyjątkowa...- Lou chwycił moją twarz w dłonie. Jeszcze teraz na to wszystko Harry, Niall i on... Tego jest dla mnie zdecydowanie za dużo...
- Louis?- Odsunęłam się lekko, a on również odskoczył.- To nie najlepszy moment...
- Racja...
- Żaden moment nie jest dobry... Ja już wracam...- Mruknęłam i poszłam po pluszaka. Omijając Louisa skierowałam się do domu. Bałam się, że może będzie chciał wracać ze mną, ale na szczęście został na tej łące. Zwyczajnie nie wytrzymuje tej całej sytuacji. Harry nie daje mi żyć... Nie cierpię go! Nie rozumiem, jak można być tak zaborczym?  Do niego nie dociera, że nie jestem nim ani trochę zainteresowana! Obrał sobie mnie za jakiś swój cel i znając jego nie odpuści. Może jak umówię się z nim na jedno spotkanie i wyraźnie dam mu znać, że mnie nie interesuje, to zostawi mnie w spokoju? Nie, wątpię... Teraz jeszcze Louis i to jego zachowanie! Niech mi tylko nie mówi, że się we mnie zakochał, bo chyba zwariuję! I jeszcze na nowo trafię do psychiatryka! Lou jest fajny, naprawdę fajny, ale ja nie mogę im ufać... Ani jemu, ani Harry'emu, a nawet Niallowi. No właśnie, Niall... Z nim to jest najgorsza sytuacja. Nie mam pojęcia do czego między nami doszło! Niepotrzebnie też tak zareagowałam, on wydawał się bardzo zdezorientowany. Może nic między nami nie było? Ale dlaczego w takim razie byłam naga? Już chyba wolałam siedzieć w psychiatryku i straszyć pielęgniarki. Doszłam do domu i weszłam do środka. Rzuciłam misia na kanapę. Sama nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem. Poszłam na górę i położyłam się na łóżku patrząc w sufit. Nie zostaje mi chyba nic innego jak porozmawiać z Niallem o tym co zaszło. Aż wstyd się przyznać, że nic się nie pamiętam! Leżałam jeszcze chwile w tej samej pozycji. Kątem oka przez uchylone drzwi zobaczyłam jakąś postać. Powoli się podniosłam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, ale nic takiego tam nie było. Usłyszałam natomiast jak ktoś zbiega po schodach.
- Nick! Debilu!- Wydarłam się. Ten idiota zawsze mnie tak straszył! Ale to zawsze! Zeszłam na dół. Na środku salonu stał jakiś mężczyzna. Był odwrócony tyłem do mnie. Miał posturę Liama.- Li?- Nie mogłam dokładnie ocenić kto to jest, bo uniemożliwiał mi to kaptur. Podeszłam bliżej i wyciągnęłam rękę, żeby położyć ją na ramieniu faceta. Niestety uprzedził mnie i odwrócił się w moją stronę. Nie znałam go, ale wiedziałam, że nie jest zwykłym człowiekiem. Za szybko się o tym przekonałam. Uśmiechnął się, a moim oczom ukazało się kilka rzędów ostro zakończonych zębów. Oczy miał zamglone. Zaczęłam krzyczeć, ale on chwycił mnie za szyję i przybił do ściany. Ciężko mi się oddychało. Facet zbliżył swoją twarz do mojego karku. Czułam jego oddech, a nawet zęby, które zahaczały o moją skórę. Zaczęłam płakać. Tak cholernie się bałam. Teraz on patrzył mi się prosto w oczy. To było okropne! On nawet nie wyglądał jak człowiek! Nie wiem kim był... Pierwszy raz widzę coś takiego! Zacisnęłam powieki byleby nie łapać z tym czymś kontaktu wzrokowego. Usłyszałam trzask i po sekundzie leżałam na ziemi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nialla. Stał  na środku salonu, a to coś się na niego patrzyło. Stali tak kilka sekund aż stwór zaczął wycofywać się w ciemność, która panował w jednym z pokoi. Zwyczajnie zniknął. Nialler podbiegł do mnie i mocno przytulił. Nie mogłam pohamować łez. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Wbiłam twarz w tors chłopaka.- Niall...- Wymamrotałam. Bezkarnie moczyłam mu koszulkę.
- Ci... Jestem tutaj...- Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i pocałował w głowę. Cała się trzęsłam.- Już wszystko dobrze...- Siedziałam na podłodze przez kilka minut zamknięta w uścisku blondyna. Uspokoiłam się trochę.- W porządku?- Kiwnęłam twierdząco głową. Powoli wstałam z pomocą chłopaka. Przetarłam dłońmi policzki pozbywając się ostatnich kropel łez.
- Co to było?- Stanęłam naprzeciwko Nialla, a on chwycił moją twarz w dłonie.
- Nieważne, Hope... To nie był człowiek...- Blondyn mnie przytulił. Chwile stałam zdezorientowana tą całą sytuację, ale ocknęłam się i wyrwałam.
- Jak to nieważne?! To coś chciało mnie zabić!- Blondyn dziwnie się zmieszał.
- Nie zabiłby Cię...
- A Ty skąd to wiesz?!- Teraz był jeszcze bardziej zmieszany. Podrapał się po karku... Skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam na jego odpowiedź, która nie nastąpiła. Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Zostawił mnie samą, wystraszoną... Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach. To wszystko staje się jeszcze bardziej dziwne. Nie płacz kochanie, otrzyj łzy, dzisiaj jestem ja przy tobie, jutro będziesz ty... Rozglądnęłam się, nikogo nie było. Na policzku poczułam czyjś dotyk. To było całkiem dziwne... Głosy jeszcze zniosę, ale dotyk? Na nowo się popłakałam... Niall mnie zostawił, rodziny nie mam, przyjaciół tym bardziej! Zostałam sama z tym wszystkim... Siedziałam na krześle, a twarz miałam schowaną w ramionach, które leżały na stole. Bycie samotnym boli... Bardzo boli...

-----------------------------------------------------------

No to jestem sobie teraz na wakacjach, więc notka jest napisana wcześniej. Nie będę się rozpisywać i tylko przypomnę o zdjęciach, komentarzach, pytaniach i wszystkim :) Kolejny rozdział pojawi się tradycyjnie 02.08 Już się nie mogę doczekać, aż normalnie napiszę dla Was notkę ^^ Miłych wakacji! <3

sobota, 26 lipca 2014

9. Are you not afraid?

Teraz pozostaje nam czekać na ich powrót. Wyszło na to, że zostałam z Niallem. Reszta gdzieś się nam zgubiła.
Sokoro są chłopaki i jest Nathan, to pewnie większość z tych ludzi, to nie ludzie. A wracając do Horana, to między nami nie jest już tak, jak kiedyś. W sumie nie mam pojęcia dlaczego...
- Dlaczego tu przyszłaś? Skąd w ogóle wiedziałaś o tych wyścigach?- W końcu się do mnie odezwał.
- Znalazłam w necie.- Przecież mu nie powiem, że podsłuchałam rozmowę Louisa!- A poza tym, mam prawo sama decydować, co będę robić i gdzie będę chodzić.
- Mówisz, że to ja się zmieniłem, a jest zupełnie na odwrót... Co się z Tobą stało?
- Nic się kurwa nie stało! Muszę sobie jakoś radzić po tym psychiatryku!
- Przecież nie chcę Ci zrobić krzywdy... Przyjaźnimy się...- Podszedł bliżej mnie, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że w mojej krwi płynie dość spora dawka alkoholu. To nie był najlepszy moment na taką rozmowę. Ja to zawsze muszę się wdać w jakieś niepotrzebne dyskusje i to w najmniej odpowiednich momentach. Ale pomimo alkoholu wiem, że już nie potrafię zaufać Niallowi... Nie jestem w stanie tego zrobić.
- Przyjaźniliśmy...- Mruknęłam i odwróciłam głowę w drugą stronę.- Okłamywałeś mnie... O wszystkim wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś... Sama zaczęłam wierzyć w to, że jestem wariatką... A teraz myślisz, że będzie tak jak dawniej?- Pokręciłam przecząco głową i odeszłam. Nie potrafię, nie potrafię tak zwyczajnie udawać, że wszystko jest ok... On został, a ja zwyczajnie poszłam w kierunku mojego domu. Nie chcę tu dłużej zostawać, mam już dość! Humor mi się zepsuł i tyle. Już prawie opuściłam tłum, kiedy zatrzymała mnie czyjaś dłoń.
- Już idziesz?- Odwróciłam się w stronę tej osoby, był to Louis. Uśmiechnął się do mnie.
- Tak, jestem zmęczona...
- Oj no zostań! Nie chcesz wiedzieć kto wygra?- Zaczął się śmiać. Na stówę coś wciągnął... Skrzywiłam się lekko.- Wiem o co Ci chodzi...- Wywrócił oczami, nadal się śmiejąc.- Chcesz też?
- Nie, wiesz? Jakoś potrafię się bawić bez tego... A poza tym, wracam do domu...
- Zostań!- Objął mnie w talii, a głowę oparł o moje ramie. Rozwala mnie to, że on cały czas się chichra!- No zostań, proszę!
- On ma rację, zostań...- Obok nas stanął Niall. Skrzywiłam się, bo nie chciałam jakoś specjalnie z nim rozmawiać.
- Niech wam będzie! A ty mnie puść!- Obróciłam się przodem do Louisa i położyłam dłoń na jego czole, żeby go odepchnąć. Skoczył jak jakiś idiota.
- Jej, Hope zostaje!- Po raz kolejny tego wieczoru wywróciłam oczami. Ciekawe co teraz będę tutaj robiła. Wzięłam od kogoś piwo i odwróciłam się w stronę Lou, którego już nie było. Czyli wracamy do schematu ja i Niall, świetnie!
- Ej no, Hope...- Dźgnął mnie lekko w ramię.- Co się tak dąsasz? Hm? Przecież mnie uwielbiasz!- Byłam dość niska, a Horan pochylił się tak, że byliśmy na równi twarzami.- Wiem, że mnie uwielbiasz...
- Pff, jeszcze czego...
- No chodź, nie gadaj! Zaraz pewnie przyjadą!- Chwycił moją dłoń i zaczął mnie ciągnąć przez ten tłum. Znalazłam się przy drodze, trzymając w ręce kolejne już piwo. Teraz to na stówę nie myślę racjonalnie, ale co tam! Z oddali było słychać warkot motorów! Jest noc, wokół panuje cisza, to ten charakterystyczny dźwięk roznosi się ulicami Londynu i nawet z dużej odległości do nas dociera. Zaraz pewnie będą.
- Jak myślisz, kto wygra? Bo ja chciałabym, żeby wygrał Nat! Nie lubię Harry'ego! Ktoś powinien mu uświadomić, że nie jest najważniejszy...- Zaczęłam nawijać jak najęta, a Niall się ze mnie śmiał. Nagle poczułam jak ktoś wpada na mnie od tyłu. Był to Louis, który objął mnie jednym ramieniem, a Niallera drugim.
- To jak czekacie sobie na Hazzę?
- Ja czekam na Nathana...
- Oj, to jest wiadome, że Harry wygra!- Lou zaczął się śmiać.
- Ile wciągnąłeś?- Zapytał sarkastycznie Niall.
- Tak trochę...- Przerwał na kilka sekund.- Trochę dużo!- I ponownie zaczął się śmiać. Sama nie mogłam już wytrzymać i śmiałam się razem z nim.- A ty coś brałaś, że taka wesoła? Hm?- Tommo zaczął dźgać mnie w brzuch, a że mam tam łaskotki, to mało się nie posikałam.
- No właśnie nie!
- A chcesz? Moja propozycja dalej aktualna...- Louis poruszył śmiesznie brwiami. Kiwnęłam twierdząco głową, na co on dziwacznie się uśmiechnął. Normalnie bym tego nie zrobiła, ale to wszystko przez ten alkohol! Wciągnęłam działkę i wróciłam do Nialla. Harry i Nat byli już na mecie. Wychodząc do nich złapałam kolejne piwo. Zatrzymałam się koło Hazzy, który rozmawiał z Nathanem, a wokół nich stała reszta chłopaków.
- I jak? Kto wygrał?- Uśmiechnęłam się szeroko.
- No przecież Ci mówiłem, że Harry wygra! Jak ty mnie słuchasz!- Krzyknął Louis obok mnie.
- Nie słucham Cię!- Zaczęłam się śmiać, a Tommo razem ze mną. Styles posłał Niallowi pytające spojrzenie.
- Wciągali, a co innego?- Powiedział to tak lekceważąco, że aż dziwnie zabrzmiało.
- Tomlinson, debilu! Dałeś jej?!- Hazz rzucił się na Louisa, a ten podniósł dłonie w geście obronnym.
- Sama chciała...
- Pojebało Cię?!- Zaczęli się bić. No świetnie! Jeszcze tego nam było trzeba! Nathan i Niall próbowali ich rozdzielić, a reszta zamiast pomóc, to stała i gapiła się jakby kurwa nie wiadomo co się działo! Dopiłam ostatnie kilka łyków piwa i wepchnęłam pustą butelkę w ręce Zayna.
- No to wkraczamy do akcji...- Mruknęłam pod nosem. Nat trzymał szarpiącego się Harry'ego, a Niall natomiast równie pobudzonego Louisa. Nie byli w stanie ich utrzymać. Stanęłam pomiędzy tą dwójką, przodem do Hazzy.- Ulżyło Ci?
- Nie wtrącaj się!- Styles wyrwał się Nathanowi.
- Zostaw go!- Teraz byłam pewna, że moje oczy się zmieniły. Normalnie nie panowałam nad tym i nadal nie panuję, ale teraz jestem tego w stu procentach pewna. Harry wywrócił oczami, ale było widać, że trochę się uspokoił.
- Nie będziesz za nim ciągle łaziła! I tak sobie jeszcze pogadamy!
- Bo ja się Ciebie boję...- Mruknął Lou za moimi plecami. Hazz nie wytrzymał i na nowo się rzucił. No prawie... Bo ja stałam mu na drodze... Teraz całkowicie przestałam panować nad tym wszystkim... Liczyło się tylko to, co płynęło w mojej krwi. Nie myślałam ani trochę. Kierował mną alkohol i chyba nic innego. Wspięłam się na palce i wpiłam w usta Stylesa. Lockers położył dłonie na moich biodrach, a później... Tak jakby urwał mi się film...

*Oczami Nialla*

Świetnie! Ta jest naćpana, ten napalony i będą się macać na środku ulicy! No lepiej być nie może, a znając Hope, to jutro nie będzie nic pamiętać! Podszedłem do nich i chwyciłem ją w talii, odciągając od Harry'ego.
- Co Ty robisz?- Odwróciła się w moją stronę.
- Podobno go nienawidzisz, hm?
- Oj no weź! Puść mnie!- Standardowo zaczęła się śmiać. Czyli Hope jest jedną z tych osób, które jak się najebią są mega napalone! Ja to mam szczęście! Znam Harry'ego i wiem, że nie odpuści takiej okazji.
- Puść dziewczynę, jeżeli Cie o to prosi, tak Niall?- Wywróciłem oczami. Wcale nie mam zamiaru tego zrobić, a Hope jakoś specjalnie się nie wyrywa, tylko chichra i tyle.
- Czyli będziesz czerpał satysfakcję z tego, że przespała się z Tobą po pijaku?- Ja nie wiem skąd się we mnie bierze tyle spokoju! Nathan stanął obok mnie i zaśmiał się pod nosem.
- No widzisz, Styles... A myślałem, że stać Cię na więcej...- Mruknął i zwyczajnie odszedł.
- No puść mnie, Niall! Proszę?- Uśmiechnęła się do mnie.- Będę grzeczna!
- Obiecujesz?- Kiwnęła energicznie głową. Puściłem ją, a dziewczyna stanęła obok mnie, nadal się śmiejąc.
- Może odprowadzę Cię do domu?
- Nie...Wiem...- Zaczęłam się bujać w przód i w tył.- Chyba zostanę, ale ty zostajesz ze mną!- Kiwnąłem głową. To nie jest najlepszy pomysł, żeby z nią tu zostawać, ale co ja mogę? Nawet jakbym spróbował siłą, to nie dam rady. Ona tu rządzi, a ja nie mam nic do gadania. Jedynym plusem jest to, że nie jest świadoma tego, co może zdziałać swoimi mocami. Chociaż tyle, bo jakby wiedziała, to żaden z nas nie miałby szans. Hope pobiegła w tłum się bawić, a ja zostałem z chłopakami i czekałem aż się jej znudzi. Popijałem jedno piwo za drugim, ale co tam... Irlandczycy mają moce głowy... Nie wiem ile jej to zajęło, ale w końcu przyszła, nadal wesoła... Z resztą, co ja myślałem, że ona nie będzie pić?!- Idziemy? Chcę iść do domu, Niall...- Zaczęła ciągnąć mnie za rękę. Odstawiłem butelkę i ruszyłem z nią w stronę domu. Jakby któryś się zorientował kim ona jest, jakby coś się jej stało... Ona musi być bezpieczna...- Co ty taki spokojny! Rób coś!- Nie mogłem powstrzymać śmiechu, ona zachowywała się jak małe dziecko.- Przytul...- Zrobiła smutną minkę.
- Nie powinnaś pić, Hope...
- Oj tam!- Sam nie byłem do końca trzeźwy, ale jeszcze jakoś myślałem.
- Nie oj tam, tylko tak!- Sam nie byłem do końca trzeźwy i zacząłem się z niej śmiać.
- Nie przytuliłeś...- Stanęła w miejscu i zaczęłam się na mnie patrzeć z wyrzutem.
- Chodź.
- Nie!- Uśmiechnęła się.
- Pamiętasz Hope, jak nosiłem Cie na barana po tamtej łące i się potknąłem? Wylądowałem twarzą w błocie, a Ty zamiast mi pomóc, to skręcałaś się ze śmiechu?
- Ciężko to zapomnieć.- Sam nie wiem, co mnie wzięło na wspomnienie, ale ta sytuacja strasznie przypomina mi tamtą. Hope też stroiła te swoje artystyczne fochy.
- Chcesz na barana?- Zaśmiałem się, a dziewczyna podbiegła do mnie i wskoczył na plecy. Ruszyłem w stronę domu. Brunetka oparła brodę o moje ramię. Po kilku sekundach pocałowała mnie w policzek i zaczęła coś sobie nucić pod nosem. Doszliśmy na miejsce, a ja odstawiłem Hope dopiero przy drzwiach.
- Dobranoc...- Przytuliłem ją mocno, ale ona chyba nie miała zamiaru puścić. Zacząłem się śmiać.- Pijawko, puszczaj!
- Dobranoc...- Odsunęła się ode mnie. Odwróciłem się, że pójść do siebie.

--------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział i notka pisana w tym samym dniu, w którym pisałam notkę z zeszłego rozdziału, czyli 18 lipca. Dlaczego? Bo wcześniej Was nie informowałam, że wyjeżdżam na wakacje i były przygotowania i w ogóle, więc nie miałabym czasu na pisanie notek i sprawdzanie rozdziałów. Dlatego robię to w dzień wolny. Wyjeżdżam jutro w nocy :) Nie macie się czym martwić, bo nie ma mnie tylko tydzień, a rozdziały się pojawią! Pofarbowałam włoski *o* Nie będę już przedłużać. Przypominam o ankiecie, komentowaniu, zdjęciach (Wasza fotka z kartką z napisem "Woman With a Demons" Wysłana na <directioner055088@gmail.com> Mój mail, na który możecie się ze mną kontaktować jest podany po lewej stronie pierwszy zaraz pod nagłówkiem) Pytajcie na Asku. Życzę szalonych kolejnych dni wakacji! Papa <3 A teraz na sam koniec filmik na życzenie Asi, która chciała zobaczyć jak mi mija dzień wakacji :) Niestety byłam za dużym leniem, żeby to zmontować, więc macie kilka filmików :) Kto chce niech nie ogląda  :) I jak mówiłam na nagraniach, jeżeli ładnie skomentujecie, to w vlogu z wakacji znajdziecie mojego brata zakopanego po szyję w piachu :) Miłego oglądania <3






środa, 23 lipca 2014

8. I telling you I hate you, but I'm perfect liar...

Wepchnął mnie z powrotem do środka i przyparł swoim ciałem do ściany. Jego wzrok skupił się na mojej zakrwawionej dłoni. Nie mogłam wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. Tym bardziej, że on głupkowato się uśmiechał. Dopiero gdy zobaczyłam Nicka, zrozumiałam, że to ja rządzę tym światem. To ja jestem najmocniejszym ogniwem. Beze mnie, nie ma ich... Zaczęłam się śmiać, co go zdezorientowało.
- I co? Zabijesz mnie? Proszę bardzo... Ja na tym nic nie stracę, co innego wy...- Wywróciłam oczami. Kpiłam z niego! Tak! Jesteś wielka Hope! "No i to mi się podoba!" Usłyszałam głos Nicka.
- Ktoś tu nabrał pewności siebie...
- Co Ty kurwa robisz w naszym domu?! Do końca Cię popierdoliło!- Zza rogu wyszedł Harry, pewnie usłyszał naszą rozmowę, a zaraz za nim przyszli chłopcy.
- Dalej się przy niej upierasz?! Kto tu jest popierdolony?!- Puścił mnie i podszedł bliżej Hazzy, ale nie za blisko. Widocznie się go bał.- Co ta laska ma takiego, że na nią lecisz? Jest taka jak wszystkie inne, z którymi "byłeś"! A bardziej, jest taka jak wszystkie, które przeleciałeś! Wiesz ile daliby za jej krew! Ale nie! Bo wielki pan Styles się zakochał!- Widziałam jak Harry nie wytrzymuje. Zaciskał pięści, żeby w jakikolwiek sposób się powstrzymać. Ja też starałam się powstrzymać... Przed śmiechem! No tylko ja nie potrafię zachować powagi...
- Błagam Cię! Styles ma rację, to ty musisz być popierdolony! Która by go chciała!- Krzyknęłam do tego faceta. Mało się nie posikałam. Łzy śmiechu leciały po moich policzkach. Chwyciłam się za brzuch, który zaczął mnie boleć.- Ale się uśmiałam! Łuhuhu!- Wytarłam łzy i w końcu się wyprostowałam.- A teraz pozwólcie, że skoro macie tu sobie żartować, to ja pójdę do domu, bo jak tak dalej pójdzie, to popuszczę! Styles i dziewczyna! Chyba dmuchana!- Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na podłogę, nie mogąc powstrzymać śmiechu.- Wiesz co, już Cię lubię! Poczucie humoru to ty masz zajebiste!- Wyciągnęłam do niego swoją pięść.- Żółwik! Mój człowiek!- Widziałam, że cała reszta jest nieźle zdezorientowana. Nie wiedzieli nawet czy się odezwać czy nie. Jak już uspokoiłam downa, to wstałam z podłogi.
- Już, skończyłaś?- Zapytał sarkastycznie Harry. Zacisnęłam usta, żeby nie wybuchnąć kolejną dawką śmiechu. Z oczu same leciały mi łzy. Kiwnęłam lekko głową, starając się za wszelką cenę nie roześmiać.
- A tak właściwie, to kim ty jesteś?- Już się uspokoiłam. Ale zapomnieć tego, nie zapomnę!
- Nathan...- Kiwnęłam głową. On mnie zna, to poco się przedstawiać?- Lubisz go wkurzać, no nie?
- Pff i to jeszcze jak! Ty chyba też, co?
- Jego jest łatwo zdenerwować...
- Będziecie tu sobie tak gawędzić?- Harry nadal był wkurzony, a Nat podsunął mi pewny pomysł. Skoro Styles na mnie leci, to czemu by tego nie wykorzystać?
- Aaa, to my już pójdziemy! Co, Nathan? Możemy iść do mnie, pogadamy trochę, co?- Byłam aż nadzwyczaj miła, ale ja mam takie humorki. Tym bardziej, jeżeli mogę wkurwić Stylesa.
- Nigdzie z nim nie pójdziesz...- Wysyczał przez zęby. Prychnęłam pod nosem i odwróciłam się na pięcie, łapiąc Nathana pod rękę. Za to Harry zdążył chwycić mnie za nadgarstek w drugiej ręce. Pociągnął mnie w swoją stronę.- Nigdzie z nim nie pójdziesz...- Powtórzył.
- Bo co? Bo pan Styles jest zazdrosny? Zrobię co zechcę i nikt mi nie będzie rozkazywał, a już na pewno nie ty...- Przygryzłam kokieteryjnie dolną wargę i uśmiechnęłam się chytrze do Harry'ego. Niech nie myśli, że wszystko mu wolno. Chce się bawić w tą grę? Ok... Tylko ja nigdy nie przegrywam... Styles wywrócił oczami.
- Chciałabyś, żebym był zazdrosny...- Prychnęłam pod nosem i odwróciłam się na pięcie. Podeszłam do Nathana i wpiłam się w jego usta. Nie opierał się, też chciał dopiec Stylesowi. Z każdą sekundą nasz pocałunek stawał się bardziej namiętny, aż w końcu się odsunęłam.
- To ja się nie dziwię, że Cię tak bronią...- Zaśmiał się brunet.
- Chodź, pójdziemy do mnie...- Wyszłam z domu chłopaków, a Nat szedł zaraz za mną. Jak tylko przekroczyliśmy próg mojego domu, oboje wybuchliśmy śmiechem.
- To było piękne, mała! Jeszcze nigdy nie widziałem go tak wkurwionego, jesteś wielka!- Przybiliśmy sobie piątkę, nadal nie mogąc powstrzymać śmiechu. Z wroga do przyjaciela. Jestem sprytniejsza niż się im wszystkim wydaje...
- Boże, nic tak nie bawi człowieka, jak wkurwiony Styles... To jak, zostajesz?
- Nie... Jak się dowie, że zostałem, to mi oczy wydłubie...
- Jasne, ale mam nadzieje,że już mnie nie będzie straszył, co?
- Postaram się... Jesteś naprawdę w porządku...- Uśmiechnęłam się do niego.- Bywały o wiele gorsze "wybranki". Byłaby wielka szkoda, gdyby Ci się coś stało... Mam nadzieję, że Nick się spisuje...
- Skąd wiesz o Nicku?
- Mugole go nie widzą!- Powiedział to strasznie niskim głosem i otworzył szeroko oczy. Śmiesznie wyglądał.
- Ktoś tu za dużo Harry'ego oglądał...
- Boże, nie oglądałem Harry'ego!- Zasłonił oczy. Teraz to nie wytrzymałam ze śmiechu.
- Cieszę się z tego powodu i cieszę się również, że ja go nie musiałam w żadem sposób oglądać...
- Mam nadzieję, że do zobaczenia, hm?
- Jasne! Po wkurzamy go jeszcze kiedyś!- Dźgnęłam Nathana w brzuch, a on zwyczajnie wyszedł. Przeszłam w głąb domu. Pierwsze poszłam przemyć dłoń z krwi. Rana nie była jakoś głęboka, po prostu powierzchowne draśnięcie. Było już późno... W sumie mogę pójść spać.

Obudziłam się, ale na pewno nie miałam zamiaru wstawać. Obróciłam się na bok, twarzą w stronę okna.
- Pierdolone słońce!- Syknęłam pod nosem i lekko otworzyłam jedno oko. Zasłony są tak daleko... A czemu by nie... Usiadłam na rogu łóżka i zaczęłam oglądać swoje dłonie. Nigdy nie używałam swoich mocy od tak i obawiam się, że coś spieprzę, ale co tam! Raz się żyje, nie? Tylko jak to zrobić? Czułam się jak mała dziewczynka, która dopiero uczy się jeździć na rowerze. To jest jeszcze gorsze niż wstać i samemu to zasłonić! Wyciągnęłam lekko swoją rękę przed siebie i machnęłam nią w stronę, w którą miała przesunąć się zasłona. Tylko coś tak jakby nie poszło po mojej myśli... Zasłona przesunęła się z taką siłą, że została zwyczajnie wyrwana. Dobrze, że karnisz był cały! Zasłoniłam usta dłonią. Dobra, to nie był najlepszy z pomysłów. Kiedyś się nauczę, przynajmniej będę mogła bronić się przed takimi idiotami, jak Styles.
- Coś ty tu zrobiła?- W sypialni pojawił się Nick.
- Bawiłam się w telekinezę, czy tam psychokinezę, jeden chuj! Będę Hermioną!
- Sądząc po efektach, to Hermioną raczej nie zostaniesz.
- Ej! Nauczę się!- Rzuciłam w niego poduszką, którą złapał.- A teraz to napraw, bo chce spać!
- Ja jestem Twoim opiekunem, nie służącym...- Wywróciłam oczami i na nowo klapnęłam na poduszkę.
- Chcesz, żebym znowu zaczęła używać mocy i żeby dom poszedł z dymem?
- Dobra! Już to naprawiam!- Zaśmiałam się i wbiłam twarz w poduszkę.- Powiedz mi jak to jest, że kiedy nie chcesz, to ci wychodzi, a jak chcesz, to nie bardzo?
- A ja wiem?! Będę musiała poćwiczyć, ale nie w domu...
- To gdzie, przecież wszędzie są ludzie!
- W lesie, tam gdzie spotykałam się z Niallem.
- Nikt tam nie chodzi?- Kiwnęłam przecząco głową i powoli wstałam. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać.
- Najlepiej zacząć od zaraz!- Wyciągnęłam jakieś ubrania <KLIK> i poszłam do łazienki się ogarnąć. Zjem śniadanko, wezmę szkicownik, jedzonko i tam pójdę. Spędzę tam cały dzień, bo co? Nikt mi nie zabroni! Dzisiaj jest wyjątkowo ciepło, ale w lesie nie powinno być aż tak gorąco. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę. Zjadłam ją i poszłam po torbę sportową. Wpakowałam tam dwa jabłka i kilka marchewek oraz dwie duże butelki wody, do tego szkicownik, węgiel, sepie, ołówek i chyba to by było na tyle. Nie wliczałam już telefonu, który zawsze muszę mieć obok siebie.  Zamknęłam drzwi i obeszłam mój dom, wchodząc do lasu. Szłam powoli, bo w sumie nigdzie mi się nie spieszyło.
- To jak, robimy sobie dzisiaj dzień nauki?- Obok mnie znalazł się Nick, który przez resztę drogi dorównywał mi kroku.
- Kiedyś trzeba... Już nie jestem taka bezpieczna, jak w psychiatryku...
- To jest fakt, ale masz mnie!- Krzyknął entuzjastycznie. Po kilku minutach drogi znaleźliśmy się na polanie. Rzuciłam torbę pod jakiś kamień i wyciągnęłam z niej jabłko. Postawiłam je na tym samym głazie i stanęłam około 2 metrów od niego.
- Co ja mam kurde robić?- Byłam zielona jeżeli chodziło o te sprawy. To brzmi co najmniej dziwnie, przecież się z tym urodziłam, nie ma szans, żebym nie umiała tego robić! Mam to we krwi! (Czujecie to drugie dno tej wypowiedzi?)
- Skup się...- Kiwnęłam lekko głową i poszłam za radą Nicka. Tylko ja i jabłko... Przecież to brzmi idiotycznie! Ale co mogę zrobić? Wyciągnęłam rękę przed siebie skupiając wzrok na owocu. Starałam powoli się je podnieść i chociażby całe odłożyć na ziemię, ale nie! Bo poco?! To było oczywiste, że mi się nie uda! Jabłko poleciało w górę i z impetem spadło na ziemię. Nick zaczął się śmiać.
- Żebyś się nie posikał przypadkiem! To nie jest śmieszne!- Zamachnęłam się, żeby go uderzyć ale stał za daleko. Za to... Prawie dostał jabłkiem w głowę, na szczęście na czas się schylił. Wyprostował się z powrotem i spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem.- Teraz, kurwa?!- Krzyknęłam sama na siebie i chwyciłam w dłoń kamień, który leżał przy mojej nodze. Rzuciłam nim z impetem, żeby się jakoś wyładować.
- Widzisz! Jak nie chcesz, to potrafisz! Dajesz jeszcze raz.- Nick usiadł po turecku na trawie.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie będę miała czego jeść. Może skoczymy gdzieś po pluszaka? Pluszak się nie rozbije, ani nic mu się nie stanie...
- Chyba, że go rozszarpiesz...
- Myślisz, że będzie aż tak źle?- Skrzywiłam się lekko, a ten tylko zaśmiał się pod nosem.
- Nie, chyba nie.
- To jak?
- Jak chcesz, mi się nie chce wracać...
- A ja wręcz przeciwnie!- Podniosłam torbę z ziemi i ruszyłam w stronę przeciwną do mojego domu. Chce zobaczyć co tam dalej jest. Nie musiałam długo czekać, aż Nick do mnie dołączy. Na początku droga była przyjemna, ale w pewnym momencie z każdej strony były gęste krzaki. Jak już tu przyszłam to nie zrezygnuję! Przecisnęłam się pomiędzy nimi i moim oczom ukazał się piękny obraz. Dość spore pole i kilka drzew w oddali, ale najważniejsze w tym wszystkim było małe jeziorko.- Wracamy!- Krzyknęłam do Nicka i ruszyłam w drogę powrotną.
- Ale dlaczego, gdzie?
- Jadę po płótno, sztalugę i farby! Musze to namalować!- Jeszcze nigdy tak szybko nie szłam. Nick nie mógł za mną nadążyć. Praktycznie rzecz biorą to prawie biegłam. Wpadłam do domu jak poparzona i wbiegłam na górę, żeby się przebrać. <KLIK> Zabrałam pieniądze i telefon i ruszyłam w stronę centrum, gdzie na pewno znajdę sklep z artykułami malarskimi. Głupi papierniczy się nada! Teraz Nicka ze mną nie było, bo kto widział gadać z powietrzem idąc przez miasto. Już prawie byłam przy sklepie, kiedy moją uwagę przykuła pewna postać stojąca w zaułku. Nie chciałam tam iść, bo to mogłoby być niebezpieczne, ale oczywiście ciekawość dała górę. Stanęłam bardziej z boku podsłuchując rozmowę, jak się okazało Louisa i jakiegoś gościa.
- Dzisiaj? Czemu nikt nam nic nie powiedział? Trzeba bronic tytułu, no nie?- Jakiego tytułu?
- Myślisz, że im to jest na rękę, jak przyjedziecie?
- Fakt, to o której i gdzie?
- Dzisiaj o 22.00 na starej drodze, tam gdzie zawsze.
- Jasne, będziemy...- Już powoli kończyli rozmowę, więc szybko odeszłam i skierowałam się w swoją stronę. Ciekawe o czym oni mówili... Poszperam dzisiaj w necie, może będzie jakaś informacja, a jak nie, to zostaje mi ich śledzić. Moja ciekawość nie zna granic... Weszłam do sklepu i zaczęłam się rozglądać. Stanęłam przy wystawie, a przez wielkie okno widziałam przechodzących ludzi. Gdzieś mrugnął mi Louis, który po sekundzie znalazł się w sklepie, czyli musiał mnie zauważyć.- Hej, co ty tu robisz?
- Mogłabym zapytać o to samo...- Odburknęłam. Co innego, gdy jestem sama albo z Nickiem czy Niallem, ale im nie mogę pokazać, jaka jestem. Nie ufam im do końca.
- Ej, Hope... Nie jestem Harrym, nie musisz się na mnie wyżywać...
- Mieszkasz z nim pod jednym dachem, to mi wystarcza...
- To co tu robisz? Malujesz?- Czyli kompletnie mnie zignorował. No ok... Może warto być miłą, może będzie jakąś wtyką?
- Tak, maluję i obecnie pilnie potrzebuję płótna, farb i sztalugi.- Słuchał mnie, ale w między czasie dostał smsa i zdążył go sprawdzić.
- Zostałbym z Tobą, ale mam coś do załatwienia... Do zobaczenia...- Szybko wyszedł. To było co najmniej dziwne, ale oni nie są normalni, tak jak ja... Kupiłam potrzebne mi rzeczy i po drodze zdążyłam jeszcze załatwić mojego misia do ćwiczeń. W razie co kupiłam dwa i poszłam do domu. Droga zleciała mi bardzo szybko, chociaż tyle. Rozpakowałam rzeczy i usiadłam na kanapie z laptopem. Musze poszukać jakiś informacji odnośnie tego dzisiejszego czegoś. W sumie nie było to aż tak trudne jak myślałam. Jedno z dość znanych forów aż huczało o dzisiejszym, nielegalnym wyścigu, gdzie swojego tytułu ma bronić sam Harry Styles! W sumie zaskoczenie nie duże, ale mam pomysł. Niby czemu się tam nie wybrać? Skoro przyjdzie tam Styles i cała reszta, to znaczy, że może nie wszyscy będą zwyczajnymi ludźmi? Pójdę tam! Zamknęłam laptopa i wstałam. Zaczęłam zbierać potrzebne rzeczy, bo najpierw idę malować. Misia dzisiaj odpuszczam, nie mam na to siły i przede wszystkim nerwów! Wyszłam z domu i skierowała się w wyznaczone miejsce. Jakoś przeszłam przez te krzaki i rozłożyłam się ze sztalugą. Trochę mi to zajmie... Akurat, żeby wyrobić się na ten wyścig. Dokładnie odtwarzałam otaczający mnie krajobraz. Natomiast dałabym sobie rękę uciąć, że ktoś mnie obserwował. Teraz jakoś bardzo się tym nie przejmuję... Skończyłam malować i zaczęłam zbierać farby i inne duperelki.
Teraz to donieść do domu, przez te krzaki! Świetnie Hope! Naprawdę myślisz tą swoją makówką! Trudno jakoś damy radę. Najwyżej znowu użyję moich "genialnych" mocy i wszystko wyleci w powietrze! Puff! No dobra jakoś się przedostanę nie uszkadzając mojego dzieła. Skierowałam się w stronę krzaków i przeszłam wzdłuż nich, żeby znaleźć jakąś lukę, czy może przejście! To by było wspaniałe! Przejście w tych krzaczorach! Znalazłam dość sporą lukę i przecisnęłam się przez nią. Na szczęście nic się nie stało z moim obrazem! Jestem wielka! Skierowałam się w stronę domu. Teraz szłam trochę wolniej uważając na każdy krok. Jakbym się potknęła, tobym się chyba zabiła! Jakimś cudem dotarłam do domu. Na środku salonu postawiłam sztalugę i na niej obraz. Będzie sobie sechł, a ja za ten czas zobaczę czym zajmują się nasi chłopcy. Weszłam po schodach na górę i zaczęłam grzebać w szafie. Muszę znaleźć coś w czym będę wyglądać co najmniej normalnie. Chociaż tyle, że jest dzisiaj ciepło i nie będę wyglądała jak bałwan. <KLIK> To będzie idealne! Już widzę minę Stylesa jak mnie zobaczy! Haha! Jestem nienormalna ;-; Ubrałam się i jakoś umalowałam. Dochodziła 21.00 Wyścig zaczyna się o 22.00 Więc chyba mogę być tam wcześniej? Pozbierałam najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół. Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze.
- Wychodzisz?- Nick stanął obok mnie. Nie widziałam jego odbicia w lustrze.
- Tak...
- Gdzie?
- Na nielegalny wyścig...
- Jesteś niegrzeczna Hope! A gdzie ta ułożona dziewczynka, która wszystkim pomagała?
- Grzeczne dziewczynki nic nie osiągną w tym świecie...- Mruknęłam i wyszłam z domu. Powoli zaczęłam kierować się w stronę opuszczonej drogi koło lasu. W miarę wiedziałam gdzie to jest. Muszę sobie załatwić samochód czy chociażby rower! W sumie droga nie może być opuszczona, co najwyżej nikt po niej nie jeździ. Byłam już mniej więcej w połowie trasy, kiedy minęło mnie pięć motocykli. Dam sobie rękę uciąć, że to chłopaki! Widziałam już w oddali jakieś światła, a do moich uszu zaczęła docierać muzyka. Doszłam na miejsce i ktoś od razu wepchnął mi butelkę piwa w rękę. To się nazywa impreza! Zaczęłam przeciskać się przez ludzi, żeby zobaczyć kto jest na starcie. Co chwila popijałam po łyku piwa. Jakoś dotarłam do startu i zobaczyłam Harry'ego przy motorze, a wokół niego chłopaków. Gadali o czymś... Nie zauważyli mnie...
- Hope?!- Przede mną stanął Nathan.- Co ty tu robisz?!- Muzyka była bardzo głośna i musieliśmy krzyczeć sobie do uszu, masakra... Zraz! Skąd tu muzyka?!
- Przyszłam sobie!
- To nie jest odpowiednie miejsca dla...- Na chwilę się zaciął.- Dla Ciebie...
- Nie panikuj, chcę zobaczyć, jak daje sobie radę Styles! Podobno ktoś chciał go pokonać czy coś tam...
- Ty to obeznana jesteś, co?- Nat zaśmiał się i obrócił w stronę gościa, który szedł za nim trzymając w ręku dwa piwa. Zabrał mu je i posłał głupi uśmieszek. Jedną butelkę podał mi.
- Startujesz?
- Tak właściwie, to ja mam zamiar pobić Stylesa!
- Świetnie! Kibicuję Ci!- Upiłam łyk piwa.
- Chcesz zobaczyć mój motor?- Uśmiechnął się lekko.
- Jasne, czemu nie!- Ruszyliśmy w stronę jednego z motocykli przy których nikt nie stał. Minęłam chłopaków, nadal kierując się za Nathanem. Wiedziałam, że chłopaki mnie zobaczyli, bo specjalnie uśmiechnęłam się do nich wyzywająco. Podeszłam z Nathanem do maszyny, a zaraz za nami przyszli chłopcy.
- Co Ty tu robisz, Hope?! Pogięło Cię!- Niall zaczął się na mnie drzeć. Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam bliżej niego.
- Dam sobie radę!- Cmoknęłam go w policzek.- Wy też startujecie, czy tylko szanowny pan Styles?
- Tylko on...- Odpowiedział za nich Nat.
- A reszta?
- Można powiedzieć, że dzisiaj jesteśmy w asyście.- Zayn stanął obok mnie.
- Wygraj to Nat!- Rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam, widząc że reszta już się powoli ustawia.- Idę stanąć z boku!- Pomachałam mu i ruszyłam w stronę ludzi. Nawet nie zauważyłam, że Harry idzie za mną. Zatrzymał mnie w połowie drogi. Pochylił się nade mną.
- Lubię jak próbujesz wywołać u mnie zazdrość...- Mruknął mi do ucha, a ja tylko wywróciłam oczami. Ustawiłam się z boku dopijając resztkę piwa. Od jednego gościa wzięłam następne i czekałam, aż wystartują. Wszyscy ustawili się na miejscach, a obok mnie znalazła się reszta chłopaków. Po kilku minutach wystartowali.

------------------------------------------------------------

Na początek tak z góry. Obraz jest wykonaniem mojego dziadka! I między nami, to perfidnie go wykorzystam XD Mamy zamiar w najbliższym czasie się przeprowadzać i w ogóle, a jak już się przeprowadzimy, to dziadziuś namaluje mi obraz chłopaków, albo któregoś z chłopaków :3 Niecny plan, a on biedaczek nie będzie miał wyboru :( I teraz coś co Wam powiem w tajemnicy XD Tą notkę piszę w dniu 18 lipca. Trochę wcześnie, ale co tam :) Grunt, że jest! WYSYŁAJCIE MI TE ZDJĘCIA MISIAKI! Dla niewtajemniczonych chodzi o Waszą fotkę z kartką z napisem "Woman With a Demons" Na adres <directioner055088@gmail.com> Podany jest również w informacjach u góry po lewej, zaraz pod nagłówkiem. Komentujcie, zdawajcie pytania na Asku. Nie czepiam się o komentarze, bo wakacje i inne takie. Ludzie odpoczywają, a możliwe, że Wy czytacie rozdział na plaży czy coś, więc na razie się nie czepiam, ale później pewnie zacznę XD Takie moje humorki. No to co? Wybawcie się przez te kolejne dni wakacji! Jakieś ognisko? Może nad wodę? Chętnie wpadnę XD Do następnego, Mordki <3 Czekaj! Ja się patrzę na datę, kiedy będzie opublikowany ten rozdział, a tu 23 lipca! To wypada jeszcze powiedzieć coś o Naszej rocznicy! <3 4 Latka, chyba się popłaczę ;-; Nie wiem jak Wy, ale ja mam taką schizę, że z każdym następnym rokiem, miesiącem, dniem, godziną, minutą, sekundą zamiast cieszyć się, że chłopcy nadal grają, to co ja robię?! Uświadamiam sobie, że jesteśmy coraz bliżej końca ich kariery. Nienormalna jestem, wiem ;-; Wiem, że będą jeszcze długo grali, a przynajmniej mam taką nadzieję, ale koniec i tak kiedyś nastąpi. <3 Ale Directioners jest się całe życie. Z idola się nie wyrasta, tylko z idolem się dorasta <3 Nie muszę być z nimi od początku, ale ważne, że do końca. Miałam taki okres, że szukałam "swojej" muzyki i przez miesiąc byłam wielka fanką GrubSona, później dwa miechy z MattyB Raps czy jakoś tak, już nawet nie pamiętam, później był Manu Rios, aż w końcu w magiczny sposób do One Direction. Po prostu byłam "wielką fanką" na kilka miesięcy. Jak spotkałam się z 1D to sama byłam przekonana, że na kilka miesięcy, tak jak to było, ale jednak nie. Jestem z nimi już rok i ok. 3 miesiące i jestem dumna. Dumna z chłopaków, dumna z sióstr i braci i oczywiście dumna z siebie. Nie znudzili mi się i nigdy nie znudzą, bo zajęli specjalnie miejsce zarówno w moim sercu, jak i gdzieś w mojej psychice. Zostaną tam na zawsze <3 Nawet jak będę starą pomarszczoną babcią, to kiedyś sobie przypomnę jak to fajnie były, kiedy uśmiechałam się na ich widok. Wystarczył głupi napis Harry w książce, Louis w sklepie, Zayn na szyldzie, Niall, a dokładniej wystarczyło "Nail" na lakierze do paznokci, Liam gdzieś w internecie, ich plakat, zdjęcie, piosenka i za każdym razem się uśmiechałam, bo wiedziałam ile dla mnie znaczą. Jezu! Najdłuższa notka na świecie! Nie zdziwię się jak porzuciliście mnie już w połowie. Ale podsumowując. Ja ten wyjątkowy dzień spędzę z bff w kinie <3 I na pewno na każdym kroku chociaż w tym jednym dniu, będą mi towarzyszyć cały czas. No to kończę i życzę świętowania <3 Trochę się popłakałam, ale trochę XD Jak ja dzisiaj usłyszę Story of my life, to nie odpowiadam za powódź!


MIAŁ BYĆ FILMIK, ALE BĘDZIE W SOBOTĘ <3 Asia :)

sobota, 19 lipca 2014

7. I'm a fucking monster!

Widziałam to zdziwienie w ich oczach i nic nie mogłam powiedzieć. Poco ja to zrobiłam?!
- Hope...- Niall wyrwał się Harry'emu i podbiegł do mnie. Czułam się okropnie... Ja nigdy nie używałam swoich mocy... Starałam się o nich zapomnieć, a teraz? Nialler chciał chwycić moją twarz w dłonie, ale ja się odsunęłam.- Ej, Hope...
- Wyjdźcie stąd...
- Nie rozkazuj mi!- Krzyknął Harry. Nadal miał ciemne oczy i było widać, że jest wściekły.
- Powiedziałam...- Podeszłam bliżej niego i stanęłam z nim twarzą w twarz.- Wyjdź.stąd.
- Wiesz, że się Ciebie nie boję...- Przejechał palcem po moim policzku.
- A powinieneś...- Nigdy nie pozwalałam swojej "ciemnej" stronie na aż takie ujawnienie. Nie wiedziałam co się może ze mną stać. Jedyna rzecz, do której kiedyś dopuściłam to dziwna zmiana koloru oczu.

Szłam powoli przez szkołę, wsłuchując się w szepty ludzi. Dzień wcześniej postanowiłam, że przekonają się kim jestem i do czego jestem zdolna. Usłyszałam dzwonek na lekcje. Skierowałam się do klasy, w której miałam matematykę- pierwszą lekcję. Nauczycielka się spóźniała, więc reszta klasy zaczęła biegać po całej sali i robić różne głupie rzeczy. Ja wolałam powtórzyć materiał, bo babka od matmy to straszna żyleta, więc jak nie odpowiem jej na jedno pytanie, to jedynka i uwaga murowane. Wtedy byłaby awantura w domu, a ja mam już dość problemów.
- Te! Kujon!- Dostałam jakąś papierową kulka w głowę. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam uśmiechniętą Caroline.
- Czego chcesz?- Odpowiedziałam obojętnie, zupełnie się nią nie przejmując.
- No, no, no...- Usiadła na krześle zaraz obok mnie.- Widzę, że ktoś nabrał pewności siebie. Jeszcze Ci się ten humorek zmieni...- Wstała powoli i wyszła z sali. Z czystej ciekawości ruszyłam za nią. Znalazłam Caroline stojącą na środku korytarza. W ręce miała mój telefon. Zupełnie nie wiedziałam skąd go ma! Musiała mi go wyciągnąć z kieszeni bluzy, kiedy usiadła obok mnie. Telefon był wtedy najważniejszą dla mnie rzeczą. Dzięki niemu mogłam przez cały czas kontaktować się z Niallem, a miałam tylko jego. W telefonie miałam najbardziej osobiste informacje! A ona ma go teraz w swoich łapach. Na jej twarz wkradł się głupi uśmieszek.
- Masz tu bardzo ładne zdjęcia z tym Twoim Niallem...- Podeszła bliżej mnie.- Myślisz, że ktoś taki jak on, zainteresuje się Tobą? Nie masz u niego szans!- Zaśmiała się pod nosem.- Ciekawe co powiesz na to...- Rzuciła mi mój telefon. Miałam na nim jedną wiadomość, zapewne od niej. Nie wiedziałam o co może chodzić, ale zobaczyłam co to jest. Moim oczom ukazało się zdjęcie Caroline i Nialla, jak się całują. Zabolało... Nialler był dla mnie bardzo ważny, a teraz? Nie to, że byłam w nim zakochana, tylko to, że nawet mój największy wróg dał radę przeciągnąć go na swoją stronę, to bolało... Rzuciłam telefonem o ścianę, co spowodowało, że rozbił się na kilka kawałków. Caroline śmiała się ze mnie, ale ja dałam się ponieść emocją. "Możesz ją skrzywdzić..." Usłyszałam głos Nicka. Poniosło mnie. Podeszłam do niej, stając z nią twarzą w twarz. Widziałam, że się boi. W jednej sekundzie chciała zacząć krzyczeć.
- T-t-twoje oczy...- Wydukała. Nie wiedziałam o co chodzi, więc zostawiłam ją w spokoju, pozbierałam telefon i pobiegłam do łazienki. Były lekcje, a Caroline wystraszona wróciła do sali, więc byłam sama. Podeszłam do lustra. Moje oczy były czarne. Całe białko, jak i tęczówka oraz źrenica były kruczoczarne. Sama się wtedy wystraszyłam. Mrugnęłam kilka razy i za którymś moje oczy wróciły do normy. Nie wróciłam na lekcje. Uciekłam na łąkę...



Teraz nie wiem czy moje oczy są normalne czy nie, nie czuje tego. Nie chcę narażać ani Nialla, ani nikogo innego. A najgorsze jest to, że nie potrafię panować nad swoimi mocami.
- Nie sądzę...
- Spierdalaj!- Krzyknęłam i pokazałam palcem drzwi, które pod wpływem ruchu mojej ręki same się otworzyły. W rogu pokoju zobaczyłam uśmiechającego się Nicka. Nie wiem dlaczego tak bardzo lubi, kiedy krzywdzę innych, kiedy jesteś świadoma swoich możliwości i je wykorzystuje. Wiem, że karmi się mną, ale czym konkretnie? Może właśnie tym? Może krzywdą ludzką? Na swoim ramieniu poczułam dłoń Nialla, który pociągnął mnie w swoją stronę. Stałam z nim twarzą w twarz, tak samo jak wcześniej z Harrym.
- Popatrz na mnie, Hope.- Nie odpowiedziałam tylko wykonałam jego polecenie.- Uspokój się, on mi ani Tobie nic nie zrobi, tak?- Przytulił mnie mocno, a ja wreszcie zaczęłam nad sobą panować. Odsunęłam się od blondyna i chciałam spojrzeć mu w oczy, ale on odwrócił wzrok.
- Co?
- Zamknij oczy...- Wydukał nadal patrząc się w ziemię.
- Ale dlaczego?- Pokazał palcem na lustro, które wisiało na ścianie. Znowu to samo, czyli dopiero teraz się zmieniły... Sama się bałam, bo nie mogłam nad tym panować. Wiedziałam tylko o niektórych swoich zdolnościach, a i tak nie mogłam nad nimi zapanować! A reszta? Tym bardziej nie wiem co mam robić! Nie wiem dlaczego zmieniają mi się oczy, nie wiem jaką to ma "funkcję".
- Zamknij oczy...- Powtórzył bardziej stanowczo.
- Ale...
- Chce Ci pomóc, tak?!- Nadal na mnie nie patrzył. Wykonałam jego polecenie.
- Już...
- Policz do trzech i otwórz.- Nie wiem jak ma mi to pomóc, ale nie wnikam. Policzyłam do trzech i powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam w lustro, a mój wzrok był normalny. Teraz zorientowałam się, że Niall nawet się nie bał. Może Nick ma racje? Może oni są inni? Ale, że ja się wcześniej nie zorientowałam?
- Jak ty to?
- Nieważne, Hope...- Przytulił mnie, a ja przeniosłam wzrok na Harry'ego. Jego tęczówki nabrały bordowego koloru i nie wyglądał ma specjalnie spokojnego. Znam się na tym... Patrzyłam mu prosto w oczy i przeszłam do kuchni, skąd wzięłam nóż. Wróciłam do salonu i stanęłam na przeciwko Hazzy.
- Co ty robisz?- Niall znalazł się obok mnie, a Styles głupio się uśmiechnął. Przejechałam nożem po wewnętrznej stronie dłoni, następnie mocno ją ściskając, co spowodowało, że krew kapała na podłogę. Dokładnie obserwowałam reakcję Harry'ego. Z tym swoim głupim uśmieszkiem podszedł do mnie i chwycił moją dłoń unosząc ją do góry, mniej więcej na wysokość swoich ust. Kilka kropel wylądowało na jego wargach, a on je zlizał. Westchnął cicho i zamknął ma chwile oczy.
- Nie wiesz co robisz...- Wyszczerzył się do mnie.
- Zawsze wiem co robię...
- Tyle stworzeń chce mieć chociaż krople twojej krwi, a ja mam ich dość sporo i to jeszcze od tak... Radzę Ci, nie prowokuj wampira, bo kiedyś mogę się nie powstrzymać...
- Dawaj...- Uśmiechnęłam się i spojrzałam za jego ramię, gdzie stał Nick. On nigdy w życiu nie pozwoli mu mnie tknąć.
- Nie mogę...
- No właśnie... Wiedziałam, że z Tobą jest coś nie tak, że wy jesteście inni... Prawda Irish?- Odwróciłam się w stronę Nialla, który stanął jak wryty, kiedy usłyszał ostatnie słowo.- Daj spokój, Niall... Nie jestem głupia, umiem łączyć fakty... A zaraz się dowiemy, kim jest reszta.- Wyszłam z domu i skierowałam się do chłopaków. W jednej ręce nadal miałam nóż, a z drugiej sączyła się krew. Nialler i Harry ruszyli zaraz za mną. Kiedy miałam wchodzić do środka czyjaś ręka chwyciła mój nadgarstek i nie pozwoliła mi na to. Byłam przekonana, że to Niall, ale jednak nie, Harry...- Co?!
- Nie powiesz im...
- Niby dlaczego?!
- Dowiedzą się kim jesteś...
- A co?! Jesteście za głupi, żeby to wyczuć?- Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do środka. Stanęłam na środku salonu, gdzie siedziała reszta chłopaków.- Kim jesteście?- Walnęłam prosto z mostu. Louis podniósł się gwałtownie i podszedł do mnie. Tuż obok mnie znalazł się Styles i Nialler. Harry'emu ten głupi uśmieszek nie schodził z twarzy.
- Ona...- Zaczął Louis, ale po chwili urwał.
- Kim jesteście, do cholery?!- Wbiłam nóż w blat stołu i wróciłam na środek pokoju.- Mów...- Podeszłam do Louisa i stanęłam z nim twarzą w twarz. Wiedziałam jak bardzo przenikliwy potrafi być mój wzrok.
- Ona wie, nie musicie się ukrywać. Co więcej...
- Ona jest wybrana...- Dokończył za Harry'ego Louis i odsunął się kilka kroków w tył. Nie musiałam długo czekać, aż zobaczę kły chłopaka. To samo stało się z Zaynem i Liamem, czyli tylko Niall jest tu zwierzaczkiem.
- Jakim cudem ja się nie zorientowałam?! Przecież kurwa głupia nie jestem!- Zaczęłam gadać sama do siebie. Kompletnie zignorowałam chłopaków, którzy patrzyli się na krew kapiącą z mojej dłoni.
- Niall...- Zaczął Liam.- Znałeś ją wcześniej, dlaczego nam o tym nie powiedziałeś?
- Ja...- Blondyn się zająknął. Li ma rację.
- Wiedziałeś od początku! Dlaczego nie powiedziałeś kim jesteś?! Sama zaczynałam wierzyć, że jestem wariatką, a dowód na to, że tak nie jest miałam pod ręką! Okłamywałeś mnie! A ja myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi! Byłeś jedyną osobą, której ufałam! Jak mogłeś mi to zrobić?!- Krzyczałam na niego, nie przejmując się obecnością reszty. Okłamywał mnie... Wiedział o wszystkim, a nie był w stanie nic mi wytłumaczyć. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę wyjścia. Otworzyłam drzwi, ale w progu stał on... Wepchnął mnie z powrotem do środka i przycisnął do ściany. Jego wzrok skupił się na zakrwawionej dłoni.

---------------------------------------------------------

Kolejny niezbyt długi, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz! (Kocham to! xd) Zauważyłam, że teraźniejsze rozdziały nie są aż tak długie jak te pierwsze. Nic na to nie poradzę, bo muszę ucinać w odpowiednich momentach. U mnie wakacje jakoś tam lecą. Przyszły mi pianki koloryzujące czerwona i niebieska, więc będziemy się farbować! XD Poza tym wreszcie postanowiłam wziąć się za siebie. Mam nogi jak balerony i jestem tłustą świnią xd Więc zaczynam zdrowe odżywianko i ćwiczenia. Chodzi mi głównie o nogi, więc zaczęłam to sławne coś "Miley Cyrus Workout: sexy legs" I muszę powiedzieć, że po pierwszym razie miałam takie zakwasy, że nie mogłam normalnie siedzieć! Bolała mnie dupa, uda, łydki! Wszystko! A o chodzeniu po schodach już nie wspomnę... Jeszcze do tego biegam. Poza tym ja, wstająca codziennie o 10-11, w niedzielę o 6 rano jedę w góry na zbieranie borówek ^^ Jak na mnie to ogromny wyczyn. Mam dość swojej figury, więc trzymajcie za mnie kciuki, żebym dała radę. Czyli podsumowując, wakacje na sportowo. Musze być chuda, bo przed bff popadam w kompleksy ;-; Ale normalnie się o siebie martwię ;-; Jadłam jak Niall, 24h na dobę, a ostatnio zjadłam praktycznie tylko marchewkę i myślałam, że się zrzygam ;-; To jest straszne! Dobra! Trzymajcie za mnie kciuki :3 Jak tam Wasze wakacje? I gdzie są moje fotki na Aska? Miłych kolejnych dni laby <3 Do następnego, Misiaki! <3

środa, 16 lipca 2014

6. Bloody past

- Oni chcą Ciebie, tak?! Ciebie!- Krzyknął wyraźnie zdenerwowany.
- Jak to mnie?
- Czemu ja Ci tego do cholery nie wytłumaczyłem wcześniej?- Zapytał sam siebie.
- Teraz masz świetną okazję...- Skrzyżowałam ręce na piersi.
- W sumie tu nie ma co tłumaczyć. Chcą Twojej krwi. Jesteś czysta, mówiłem Ci już... Nawet nie wiesz ile możesz im dać... Twoja babcia nie umarła... Zabili ją! Jesteś wyjątkowa, Hope! Masz to we krwi! Z pokolenia na pokolenie...
- Jak to zabili babcię?- W jednej sekundzie się rozpłakałam.
- Normalnie! Była taka jak Ty!
- Z pokolenia na pokolenie? A moja matka?! Ona nie była taka jak ja!
- Co drugie pokolenie... Dlatego tu jestem, Hope... Nie dam Cię skrzywdzić...- Nick mocno mnie  przytulił. Jego dotyk był zimny, ale czego można się spodziewać? Zdążyłam się przyzwyczaić. Wytarłam łzy i wyjrzałam przez okno. Zniknęli...
- Nick, a...- Odwróciłam się, a jego już nie było. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Wyszłam na taras, żeby upewnić się, że odeszli. Nie było nikogo... Nagle usłyszałam głośny hałas dobiegający z piwnicy. Kurwa! Jak w pierdolonym horrorze, a ja idiotka zejdę na dół! Muszę zejść... Powoli otworzyłam drzwi od piwnicy i zapaliłam światło na schodach. Schodziłam po skrzypiących deskach, aż znalazłam się na samym dole. Zapaliłam kolejne światło, a moim oczom ukazał się ten facet.- Niall! Niall! Ratunku!- Zaczęłam się drzeć jak wariatka i głupia myślałam, że to pomoże! Każdy człowiek ma taką pierwszą reakcję! Facet tylko się uśmiechnął. Teraz dokładnie widziałam jego kły. Zdjął kaptur... Nie wydawał się taki groźny jak wcześniej... Był mniej więcej w moim wieku, co było wielkim zaskoczeniem. Miał ciemne włosy i równie ciemne oczy. Jego skóra była blada, ale nie aż tak bardzo... Usłyszałam trzask drzwi i już po chwili po schodach zbiegł Harry. Wpadł na mnie, przyciągając do siebie. Nie odrywałam wzroku od tego faceta, który nadal tam stał. Odsunęłam się od Hazzy, a on dopiero teraz na niego spojrzał.
- Czego tu kurwa szukasz?!- Warknął podchodząc do niego. Głupi uśmieszek nie schodził z twarzy bruneta. Podniósł ręce odsuwając się od loczka.
- Przyszedłem odwiedzić naszą kochaną Hope...
- Spierdalaj od niej!- Hazz widocznie dominował nad nim. Chłopak nie odważyłby się mu podskoczyć. Czyli się znali... Musieli się znać...
- Jesteś naiwny, Styles... Lepiej przejrzyj na oczy, kogo masz na wyciągnięcie ręki...- Podkreślił słowo "kogo" i ruszył w moją stronę. Stopy przyrosły mi do podłogi. Minął mnie tak blisko, że czułam na karku jego oddech. Harry odprowadzał go wzrokiem, aż zniknął za drzwiami. Nick miał rację? Styles jest jednym z nich?
- Nic Ci nie jest?
- Nie... Znacie się?
- Em...- Zamyślił się.- To taki cwaniaczek... Poznałem go raz na wyścigach... Nie specjalnie się lubimy...
- Aha...- Dziwiło mnie, że nie dopytywał co on robił u mnie w domu, ale mi to na rękę. Musiałam jakoś zmienić temat, żeby przypadkiem go nie oświeciło.- Wyścigach?
- Nielegalne, lepiej żebyś nie wiedziała, bo coś Ci kiedyś odbije i jeszcze na nie przyjdziesz, a tam nie jest bezpiecznie. Same takie typki, jak ten...- Wyszliśmy na górę do salonu.
- Dlaczego przybiegłeś, skoro wołałam Nialla?
- Jego miałaś wołać jak będę się do Ciebie dobierał, a że mnie nie było to musiało się coś stać.
- Dzięki...- Mruknęłam cicho, spuszczając głowę.
- Nie rozumiem Cię, Hope... Raz jesteś pewna siebie i niczego się nie boisz, a raz jesteś uległa i ciągle spuszczasz wzrok.- Chwycił delikatnie mój podbródek podnosząc go tak, żebym na niego spojrzała. Zajebiście! Jeszcze mu teraz coś palnie i znowu spróbuje mnie zgwałcić!- Nadal się mnie boisz?- Mówił łagodnym głosem. On też się ciągle zmienia! Raz arogancki, a raz czuły! W tym momencie do mojego domu wpadł Niall. Jak tylko zobaczył Harry'ego zaraz obok mnie, rzucił się na niego i zaczął okładać pięściami.
- Nie! Niall!- Odciągnęłam go za ramiona. Loczek podniósł się z podłogi. Miał rozciętą wargę, z której sączyła się krew.- Niall!- Krzyknęłam na niego, kiedy stanął naprzeciwko mnie.- On mi nic nie zrobił!
- Krzyczałaś...- Horan chwycił moją twarz w dłonie.
- To nie jego wina...
- On.- Przerwał mi Harry i stanął obok nas. Nie wiedziałam o co chodzi... Jak to on?! O czym oni do cholery mówią?! Widziałam jego kły, a jak zna się z Hazzą, to może Nick miał rację? Może oni nie są zwyczajnymi ludźmi? Niall mnie okłamywał? A może on nic o nich nie wie? W głowie usłyszałam cichy śmiech, który na pewno nie należał do Nicka. Dlaczego ten cymbał mnie zostawił samą z tym czymś?! Dlaczego zniknął w momencie, w którym go najbardziej potrzebowałam?!
- Jak to on?- Niall miał oczy jak ping pongi, ale to szczegół. Kim naprawdę jest ten facet?!
- Nic jej nie zrobiłem, tak? Po prostu byłem tu przed tobą...
- Dajcie Wy mi wszyscy święty spokój! Nie chcę z Wami rozmawiać! Nie wiem o co tu chodzi, a Ty...- Pokazałam palcem na blondyna.- A ty jesteś skończonym debilem! Nie poznaje Cię Horan! Zmieniłeś się, nigdy taki nie byłeś!- No i wybuchłam, świetnie! To nie przez to, że jestem na nich w jakiś sposób zła, tylko nic nie rozumiem i ten mętlik mnie dobija! Jeszcze te głosy, które nie należą do Nicka. Nie przejmuje się tym, że je słyszę. Są mi obce, nieznane! Nie mam pojęcia do kogo należą, ale wiem, że wariatką nie jestem! Więc nie mam się co nimi przejmować.
- Ej, Hope...- Harry podszedł do mnie.- Spokojnie.- Położył dłoń na moim ramieniu i miał zamiar mnie przytulić. Emocje nadal we mnie buzowały, więc mocno go odepchnęłam.
- Łapy przy sobie! Wbij sobie do tej lokatej główki, że nawet jakbyś był ostatnim chłopakiem na ziemi, to się z Tobą nie umówię! My kurwa nigdy nie będziemy razem! Nie ma nawet takiej opcji!- Widziałam jak jego twarz tężeje. Zdenerwował się, a ja nie miałam zamiaru ulec. Jestem silniejsza, a przede wszystkim jestem bezpieczna. Nie bałam się go, choć chyba powinnam. Harry podszedł bliżej mnie i chwycił moją twarz w dłonie. Nawet nie próbował być delikatny, a jego palce wbijały się w moje policzki.
- Zostaw ją!- Niall podbiegł do nas i próbował odciągnąć Stylesa ode mnie. Napotkał się z jego morderczym spojrzeniem. Hazz mnie puścił, za to podszedł do Niallera i przycisnął go do ściany. Widziałam jak jego oczy sczerniały. Mogłabym przysiąc, że były całe czarne.
- Nie wpierdalaj się, Horan! Tolerowałem Cię, ale do czasu! Byłem spokojny... Ale kurwa nie dam sobą pomiatać. Może i jestem najmłodszy, ale przypominam Ci, że ja tu rządzę! Ja jestem kurwa najsilniejszy! Jakbyś nie był moim przyjacielem, to już dawno rozpierdoliłbym Ci tą buźkę!- Wysyczał w jego stronę. Najsilniejszy? On tu rządzi? O co tu chodzi?!
- No wal... Uderz mnie... Dawaj! Ją masz zostawić w spokoju...- Widziałam jak Harry się nad czymś zastanawia. Zmieszał się... Stojąc z boku widziałam jak zaciska pięść. Chciał go uderzyć...
- Zostaw go...- Wydukałam, ze łzami w oczach. Miałam je od dłuższego czasu, ale zawsze powstrzymywałam te kropelki. Nie lubiłam płakać, czułam się słaba. Nie jestem słaba...
- Nie wtrącaj się...- Warknął na mnie i lekko się zamachnął.
- Powiedziałam, zostaw go...- Pierwszy raz od niepamiętnych czasów użyłam swoich mocy świadomie. Przeciwko komuś innemu... Powstrzymałam jego pięść przed uderzeniem Nialla w twarz nawet tam nie podchodząc. Z boku musiało to wyglądać co najmniej dziwnie. Dziewczyna z ręką w powietrzu i chłopak, który czuje na sobie niewidzialny uścisk, powstrzymujący go przed wymierzeniem ciosu. To nie jest normalne.... Chciałam być normalna... Puściłam jego rękę i podeszłam bliżej. Widziałam ewidentne zdziwienie na twarzy zarówno Nialla, jak i Stylesa.

------------------------------------------------------

Króciutki, ale przeładowany akcją XD I to by było na tyle... Pozostaje nam czekać do następnego! :) To jest najkrótsza w moim życiu notka XD Życzę udanych kolejnych dni wakacji i czekam na pytania na Asku i komentarze :) Kocham Was, Parówy Wy moje! <3 (Sama się dziwie, że tak krótko, ale nie mam co opowiadać, zamulam w domu i tyle XD)

sobota, 12 lipca 2014

5. Najgorszym więzieniem jest przeszłość...

*Oczami Nialla*

Odprowadziłem Hope pod same drzwi. Pożegnałem się z nią i wróciłem do siebie. Harry siedział jakby gdyby nigdy nic na kanapie i patrzył się tępo w ekran telewizora.
- Spróbuj ją jeszcze raz dotknąć, gnojku!- Krzyknąłem na niego, a reszta chłopaków popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Uspokój się i mów o co chodzi...- Liam podszedł do mnie.
- Ten dupek chciał zgwałcić Hope!
- Co?!- Louis zakrztusił się sokiem, który akurat pił.- Coś ty zrobił?!
- Nic kurwa nie zrobiłem! To nie był gwałt! Podobało jej się!
- Przestań pieprzyć! Sam siebie okłamujesz! Nawet się do niej nie zbliżysz, bez mojego pozwolenia!- Rzuciłem się na Harry'ego. Chłopaki mnie odciągali i ostatecznie im się to udało. Styles podniósł się z podłogi i wytarł dłonią krew, która sączyła mu się z wargi.
- Ktoś tu się zakochał!- Zaśmiał się głupio, a ja już pobiegłem w przód, żeby na nowo się na niego rzucić, ale zatrzymał mnie Liam.- Okłamujesz ją, Irish!
- Zamknij się!
- Bo co?! Ciekawe co powie Hope, jak dowie się, że jesteś jej kochanym wilczkiem!
- Nie powiesz jej tego!
- Na razie nie powiem, ale weź się uspokój... Jeżeli Ci to pomoże, to pójdę jutro i ją przeproszę!- Prychnąłem pod nosem. Wyrwałem się z rąk Liama i poszedłem na górę. Wyszedłem na balkon, opierając łokcie o barierkę. Hope nie może się dowiedzieć kim jestem... Znienawidzi mnie... Wiem, że ta Hope, to moja Hope... Nie wiem dlaczego udaje, ale kiedyś się dowiem...

*Oczami Hope*

Obudziło mnie słońce, które padało przez niezasłonięte okna. Wlazłam pod kołdrę i cicho jęknęłam. Nie chce go dzisiaj widzieć, nie chce nikogo widzieć! Styles jest skończonym idiotą! Zamknęłam oczy i pomimo tego, po moich policzkach spłynęło kilka łez. Spod kołdry wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zwlokłam się powoli z łóżka i narzuciłam na siebie bluzę. Spałam w dużej, męskiej koszulce, która sięgała mi do połowy ud, więc nawet nie szukałam spodni. <KLIK> Zeszłam powoli po schodach i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a przede mną stał Styles. Zamachnęłam się z zamiarem zatrzaśnięcia tych drzwi. Harry mi w tym przeszkodził i wpakował się do środka. Mój oddech przyspieszył, a wszystkie mięśnie się napięły.
- Nie bój się...- Mruknął z lekką chrypką w głosie. Odsunęłam się na kilka kroków.
- Poco przyszedłeś?- Powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Chciałem Cię przeprosić, przecież wiesz, że nie zrobiłbym Ci krzywdy...- Podszedł bliżej.- No ej... Hope... Nie bój się...- Loczek przejechał palcem po moim policzku.
- To wszystko? W takim razie wyjdź!- Pokazałam mu drzwi.
- Wrócił Ci humorek!- Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i te dołeczki.- Oj Hope, nawet nie wiesz jak trudno mi się teraz powstrzymywać...- Spojrzałam na niego wystraszona i cofnęłam się kilka kroków.
- Niall! Niall, ratunku! Niall!- Zaczęłam się drzeć.
- Nie krzycz, przecież nawet Cię nie dotknąłem!- Podniósł ręce do góry i w tym momencie do domu wpadł Nialler. Posłał Stylesowi złowieszcze spojrzenie i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? Co on znowu zrobił?
- Nic nie zrobiłem! Nie wiem czemu zaczęła krzyczeć!
- Niall, po prostu weź go stąd.- Mruknęłam. Blondyn uśmiechnął się do mnie lekko.
- Daj spokój Horan, przecież dobrze wiesz, że nie zrobiłbym jej krzywdy. Nie znamy się od wczoraj, tak?- Tym razem zaczął Harry, a ja odsunęłam się lekko do tyłu, czekając na rozwój sytuacji.
- Ale Hope najwyraźniej niema ochoty z tobą rozmawiać.
- A może pozwoliłbyś mi rozwiązać ten nasz mały "problem" samemu? Bez obstawy?!- Myślałam, że zaraz się tam pobiją!
- A może chcesz znowu próbować ją zgwałcić?!
- Poco ja się z Tobą kłócę! Jeszcze się spotkamy Hope...- Posłał mi lekki uśmiech, którego nie mogłam rozszyfrować. Niall patrzył na niego, jakby miał zamiar zabić go wzrokiem. Loczek wyszedł, a ja stałam jak kołek.
- Też będzie najlepiej jak już pójdziesz, Nialler...
- Nialler?- O cholera! Odkąd znowu się spotkaliśmy, jeszcze nigdy nie powiedziałam na niego "Nialler" Myślałam, ale nie mówiłam!- Wiedziałem, że to Ty, Hope... Tylko nie rozumiem, poco to ukrywasz?- Przejechał dłonią po moim policzku.- Zrobiłem Ci coś?- No i cały plan poszedł w las! Kurwa jego pierdolona mać! On wie kim jestem, kim byłam! Ugh!- Tęskniłem za Tobą!- Niall rzucił się na mnie, miażdżąc w mocnym uścisku.- Gdzie byłaś? Dlaczego się nie odzywałaś? Dlaczego to ukrywałaś? Wszystko było ok? Dlaczego mi nie powiedziałaś? To przez Twoich rodziców, prawda? Otrzymujesz z nimi kontakt?- Zadawał milion pytań na minutę, a buzia się mu nie zamykała,
- Nie ważne, nie miałam jak, bo tak, było, nie chciałam zawracać Ci głowy, tak i nie...- Odpowiedziałam na wszystkie jego pytania.
- Jak wytrzymałaś w psychiatryku?- Wspomnienie o tym czymś dla obłąkanych, było dla mnie ciosem! Tak bardzo chcę o tym zapomnieć! Nie chcę tam wracać!
- Wyjdź...- Mruknęłam.
- Co? Ale dlaczego?
- Wyjdź, kurwa!- Niemal wypchnęłam go za drzwi, zatrzaskując je za nim. Oparłam się o drewnianą powierzchnie kompletnie zalewając łzami. Nie chcę o tym pamiętać, chcę zacząć od nowa... Wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli wstałam. Przetarłam twarz, następnie kierując się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, żeby wyciągnąć z niej wodę. Do jedzenia w sumie nie było nic. Świetna okazja, żeby wyjść z domu! Nie będę musiała oglądać twarzy tej piątki! Dzień bez Nialla, Louisa, Zayna, Liama i oczywiście, dzień bez obecności Harry'ego! Pójdę do centrum handlowego, kupię jedzenie, może jakiś mały shopping? To na pewno zajmie dość sporo czasu, przynajmniej 3h! Jak wrócę, to rozpakuję zakupy i pójdę biegać! Przebiegnę się po okolicy, albo ewentualnie po lesie. Całkiem możliwe, że Irish tam będzie! Świetny plan! Wskoczyłam po schodach ma górę, żeby się jakoś ogarnąć. Sprawdziłam godzinę była 10.58! Szybko wygrzebałam jakieś ubrania <KLIK> Wzięłam pieniądze i telefon, wybiegając z domu. Nabrałam dużej energii! Wróciłam się zakluczając za sobą drzwi, to bym nie była ja, jakbym o czymś nie zapomniała!

Chodziłam po różnych sklepach, szukając jakiejś sukienki. Sukienka zawsze się przyda, a ja raczej nie chodzę tak ubrana. Może wyjdę gdzieś do klubu? Jutro? Przymierzyłam kilka rzeczy i kupiłam prawie wszystkie. Miałam dość sporo toreb z zakupami. Jeszcze tylko spożywczak, który zostawiłam na koniec i idziemy do domku! Zrobiłam szybkie zakupy i zabrałam się w drogę powrotną. Szłam powoli, załadowana po uszy, ale mi jakoś to nie przeszkadzało. Trochę śmieszyły mnie miny ludzi, którzy widzieli, jak sobie maszeruję. W pewnym momencie, jakiś samochód zwolnił akurat przy mojej osobie, a szyba pojechała w dół. Moim oczom ukazał się Harry i ta jego poprzekłuwana twarz! Skrzywiłam się lekko i nie zwracając na niego większej uwagi, szłam dalej przed siebie.
- Może Cie podwiozę?
- Nie wsiadam do auta z nieznajomymi...
- Nie jestem nieznajomym...
- Ale jesteś zboczeńcem, na jedno wyjdzie!- Warknęłam. Irytowało mnie to, że nigdy nie odpuszcza...
- No wsiadaj Hope! Nie zjem Cie...- Zatrzymałam się i spojrzałam na ten jego głupi uśmieszek. Wiedziałam, że jest w stanie jechać obok mnie w żółwim tempie, aż do samego domu, więc uległam.
- Ugh! Ok!- Wrzuciłam torby na tylne siedzenie, a sama wpakowałam swoje cztery litery na miejsce pasażera. Zapięłam pasy i skupiłam swój wzrok ma drodze. W aucie zapadła cisza, która wcale nie wydawała mi się być niezręczną.
- Chciałem Cię przeprosić... Głupio się zachowałem w tym lesie...- Spojrzałam na niego obojętnie i z powrotem wbiłam wzrok w drogę.- Może dasz się gdzieś wyciągnąć w ramach przeprosin?
- Chyba w snach... - Mruknęłam pod nosem.
- Przysięgam, że nic Ci się nie stanie i że będę powstrzymywał swoje zboczone myśli, jak i czyny...- Wyrecytował to, jak jakąś formułkę.- Normalne spotkanie, Hope...
- Nigdzie z Tobą nie idę, bo Cię nie lubię!
- To może właśnie polubisz! Proszę...- Zaciekawiło mnie w jaki łatwy sposób potrafi zmienić się z aroganckiego, zapatrzonego w siebie i napalonego dupka, na miłego, dość sympatycznego chłopaka. Doskonale wiem, że pozory mylą, dlatego nie mam zamiaru nigdzie z nim wychodzić!- Jedna szansa! No!
- Nie! Czego nie rozumiesz? N-i-e!
- Jesteś uparta...- Był widocznie niezadowolony. Dzięki Bogu podjechaliśmy pod dom! Nie wiem czy byłabym w stanie przesiedzieć z nim więcej czasu! Hazz wjechał do swojego garażu i zgasił auto. Wygrzebałam się z samochodu, wyciągając jeszcze torby.
- Dzięki...- Mruknęłam cicho, ale na tyle głośno, żeby mógł usłyszeć.
- To może w ramach podziękowania, gdzieś się wybierzemy, hm?- Spojrzałam na niego jak na idiotę i pacnęłam się w czoło. Nie odpuści!
- Nie, dzięki...- Odwróciłam się na pięcie. Posłałam mu słaby uśmiech i już po chwili byłam u siebie w domu. Zdjęłam buty, wchodząc do kuchni. Zaczęłam rozpakowywać zakupy...
- Już nie masz co robić, jak umawiać się ze Stylesem, co?- Za sobą usłyszałam głos Nicka.
- Nie umawiam się z nim...
- Jasne, wmawiaj sobie... Ja już Ci mówiłem...- Przerwał i usiadł na blacie kuchennym.- Uważaj na niego...
- A co z nim jest nie tak, że mam uważać?
- Mam przypuszczenia, że żaden z nich nie jest normalny...
- Żartujesz?! Przecież Harry jest za głupi, żeby nie być człowiekiem... A do tego mieszka z Niallem!-Wybuchłam głośnym śmiechem. To co właśnie powiedział jest niedorzeczne! Styles wampirem, albo wilkołakiem? Pff! Nie ma szans!
- Rób jak uważasz, Hope... Ale uważaj...- Posłałam mu głupkowaty uśmiech i weszłam po schodach na górę, gdzie przebrałam się w coś, w czym mogę sobie pobiegać. <KLIK> Wyszłam z domu, kierując się w stronę lasu. Mam nadzieję, że spotkam Irisha! Biegłam powoli uważając, żeby nie przepaść przez jakiś korzeń, czy coś. W pewnym momencie z boku zobaczyłam zakapturzoną postać, tą samą, która stała pod psychiatrykiem. Zniknął, kiedy tylko straciłam go na kilka sekund z oczu, przez drzewo, które mijałam. W jednej chwili znalazłam się na twardej ziemi. Chwyciłam się za głowę i powoli podniosłam wzrok na osobę, z którą się zderzyłam. Styles...
- Widzisz jak na siebie wpadamy...- Podał mi rękę. Skrzywiłam się lekko i wstałam bez jego pomocy.
- Życie mnie nie cierpi...
- Ja tam nie narzekam... Wszystko w porządku?
- Jakby Cię to obchodziło...- Burknęłam. Miałam nadzieję, że spędzę czas bez nich, a tu gówno!
- A skąd wiesz, że nie obchodzi?
- Bo po prostu wiem!- Byłam coraz bardziej zirytowana jego obecnością!
- Spokojnie, kochanie... Złość piękności szkodzi...
- Nie.Nazywaj.Mnie.Kochaniem!- Wycedziłam przez zęby. Mam ochotę go rozszarpać! Zabić, pokroić i zakopać! Dobra... Ta myśl była dziwna... A ja lubię niegrzeczne dziewczynki...- Mówiłeś coś?- Rozglądnęłam się.
- Nie, ale chce zapytać, czy gdzieś ze mną wyjdziesz?- Posłał mi ten swój głupkowaty uśmieszek. Nie da mi żyć!
- A Ty znowu swoje... Daj mi już spokój...- Wyminęłam go i ruszyłam przed siebie.
- Oj nie bądź taka...
- Nie...
- Ale dlaczego?!
- Bo Cię nie lubię!- Nie odzywał się przez chwilę, ale nadal szedł za mną. Po kilku sekundach złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Przyparł mnie swoim ciałem do pnia drzewa. Mój oddech automatycznie przyspieszył. Styles pochylił się nade mną i zaczął wodzić nosem po mojej szyi, składając gdzieniegdzie delikatne pocałunki. Znowu zaczyna, a ja znowu jestem sparaliżowana i nie umiem zareagować.
- Zawsze dostaje to czego chcę, Hope...- Wyszeptał do mojego ucha i najzwyczajniej w świecie odszedł. Przynajmniej teraz dał mi spokój... Nie wiem co bym zrobiła, jakby przestał nad sobą panować... Niall tym razem by mnie nie usłyszał... A może się zgodzić? Może wtedy odpuści? Przecież nie może być aż tak źle... Jedno spotkanie i będę go miała z głowy... Zamyślona szłam w stronę domu i ponownie z kimś się zderzyłam. Bałam się nawet spojrzeć, modląc się, żeby to nie był Styles!
- Niall...- Mruknęłam cicho. Jeszcze tego mi brakowało! Jego najbardziej nie chcę widzieć! Nie chcę wracać do przeszłości!
- Tak mam na imię...- Zaśmiał się.- Co tu robisz?
- Biegałam, a teraz wracam, a ty?- Co on robi w lesie? Nie ma gdzie chodzić?
- Spaceruję...
- Przepraszam za rano...- Powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Nie ma sprawy!- Blondyn mocno mnie przytulił. Zrobił to tak szybko, że aż się wystraszyłam i w jednym momencie wszystkie moje mięśnie się napięły, co spowodowało, że się wzdrygnęłam. To musiało wyglądać jakbym bała się dotyku!- Wszystko ok?
- Taak... Tylko się wystraszyłam...
- Harry Ci coś zrobił?- Mówił dalej spokojnym głosem, ale jego oczy wyrażały wściekłość, a twarz stężała. Było widać, że zaraz wybuchnie.
- Nie!
- Nie kłam...- Zaciskał nerwowo pięści. Wiedziałam, że Niall nie jest niebezpieczny, ale i tak się go wystraszyłam. Zmienił się i nie wiem do czego jest teraz zdolny. Cofnęłam się jeden krok do tyłu, zwiększając dzielącą nas odległość.- Nie bój się, Hope...- Widząc jak reaguję, zarobił się łagodny, ale pomimo to wiedziałam, że jest wściekły.
- Nic mi nie zrobił, przysięgam...- Po co ja go w ogóle bronię?- Tylko tak szybko mnie przytuliłeś, że się wystraszyłam...
- Przysięgasz?- Kiwnęłam twierdząco głową. Zrobiłabym wszystko, żeby teraz nie być z nim! Nie chcę, nie mogę, nie potrafię...- Chodź, wracajmy...- Niall chwycił mnie za nadgarstek. Na szczęście byliśmy już w pobliżu domu, więc nie musiałam długo przebywać w jego towarzystwie.- Do zobaczenia...- Pomachał mi, a ja mu odmachałam i weszłam do domu. Zdjęłam buty i walnęłam się na kanapę. Wzięłam do ręki pilota i zaczęłam skakać po kanałach. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje...
- Nick! Nie zgrywaj się!- Krzyknęłam. Już nie raz zakradał się i mnie straszył. Zachowuje się jak dziecko, ale co ja mogę z tym zrobić? Kątem oka za oknem zobaczyłam jego... Tego zakapturzonego gościa! Szybko wstałam ubierając swoje buty i wybiegłam na taras. Stał koło drzewa, a jego usta były wygięte w cwaniacki uśmieszek. Widziałam tylko je, bo resztę twarzy zasłaniał mu kaptur od czarnej bluzy. Szedł w moją stronę, a ja zaczęłam zauważać, że nie jest sam... Było ich co najmniej 5...
- Hope! Wracaj do domu!- Nick pociągnął mnie za rękę i zatrzasnął drzwi balkonowe.
- Co jest? Kim oni są?
- Nieważne... Tutaj jesteś bezpieczna...
- Ale kim oni do cholery są?!- Krzyknęłam, a mój głos rozniósł się po całym domu.
- Chcą Ciebie, tak?! Ciebie!

------------------------------------------------------------

Tum turu rum! (Lubie to robić XD Kiedyś Wam to nagram XD) No to kolejny rozdział! W tej notce chcę poruszyć kilka spraw, a mianowicie! Wcześniej nie zauważyłam, że nie można dodawać komentarzy z anonima i już to zmieniłam! Możecie komentować! Sama zastanawiam się nad tym czy nie zacznę moderować komentarzy, więc jak się coś takiego pojawi, to nie bądźcie zdziwieni XD Nie chodzi o to, że coś tu się dzieje nie tak, ale chcę mieć trochę kontroli nad komami, żeby pozbyć się niepotrzebnego spamu i w ogóle XD Poza tym na Ask'u pojawiła się prośba o częstsze dodawanie rozdziałów np. 3 w ciągu tygodnia. Tak więc... Ja zwyczajnie nie dam rady, a dwa rozdziały tygodniowo to i tak dużo w porównaniu, z niektórymi blogami. Więc nie ma raczej takiej opcji... Ładnie proszę o Wasze zdjęcia z kartką z napisem "Woman With a Demons" Wysyłajcie je na mojego maila <directioner055088@gmail.com> Macie tu zdjęcie przykładowe, bo ktoś ładnie to wykonał :)
Poza tym zmieniłam muzyczkę! Buahaha! Czekam na Wasze pytania na Ask'u do którego link znajdziecie w stronach :) Komentujcie, obserwujcie nie wiem co jeszcze xd O! Głos w ankiecie -> (Wiem sęp ze mnie, będę sępić komy XD) Na koniec pozostaje mi życzyć Wam udanych kolejnych dni wakacji. Do następnego! Papa Parówy! <3

środa, 9 lipca 2014

4. Nothing happens without a reason...

Zostawił mnie taką zdezorientowaną. O co temu debilowi chodzi?! Nie widzi kurwa, że mnie nie interesuje?! I w dupie mam, że ja interesuję jego! Pieprzony gnojek! Życie tutaj zapowiada się bardzo ciekawie! Kurwa! Każdy dzień zjebany! Żyć, nie umierać! Przebrałam się szybko <KLIK>, w sumie nie wyglądałam najgorzej, ale w lesie może być zimno. Wzięłam moje małe zakupy i butelkę wody. Zakluczyłam drzwi za sobą i skierowałam się w stronę lasu. Ciekawe czy naprawdę posłucha i przyjdzie. Oby nikogo tam nie było. To jest co najmniej dziwne, że dziewczyna chodzi sobie sama wieczorem po ciemnym lesie, a ja mam być normalna! Przeszłam przez tą ciemna stronę i wyszłam na polanę. Sprawdziłam szybko godzinę, była 16.58 Ale czy wilki mogą znać się na zegarku?! Usiadłam na trawie, wpatrując się w miejsce, gdzie ostatni raz go widziałam. Już po chwili zobaczyłam łeb wyłaniający się zza drzew. Wyszedł z cienia w blask zachodzącego słońca. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Wilczek podszedł do mnie i usadowił się na moich kolanach. Zaczęłam głaskać jego miękką sierść...
- Jak malutki? Jednak mnie polubiłeś, co? Mam dla ciebie jedzonko...- Pomachałam torebką karmy dla psów. W jego oczach zobaczyłam jakiś znany mi błysk... Co to ma być?! Błysk w oku wilka?! Pff, może ja serio jestem wariatką? Ale mam wrażenie, że gdzieś go już widziałam... Potrząsnęłam lekko głową, żeby się ocucić.- To co? Chcesz mały?- Wilczek wstał i usiadł naprzeciwko mnie, wywalając jęzor.- A może się pobawimy? Jakieś komendy? Jesteś mądrym zwierzaczkiem?- Zmarszczyłam nos, a on podszedł bliżej i zamerdał ogonem.- Wydajesz się bardziej kumaty niż Styles... Nie wiesz kto to? Taki idiota, który mnie bezkarnie obmacuje i całuje od tak!- Rozczochrałam wilczkowi sierść na czubku głowy. Przekręcił lekko łepek na bok, wyglądał słodko!- Zjesz go kiedyś, ok? Dobra! To może zaczniemy od czegoś łatwego...- Wstałam, otrzepując spodnie z ziemnego pyłu. Wyciągnęłam małą garść karmy.- Leżeć?- Zapytałam niepewnie, a zwierzak wykonał moje polecenie.- Łoo! Jaki mądry wilczek!- Dałam mu trochę jedzonka.- Co jeszcze umiesz? Turlaj się?- Znowu wykonał. On serio jest mądrzejszy od Stylesa! Wykonał wszystko! Cobyś mu nie powiedział, to on to zrobił!- Dobra, cwaniaku! A dasz głos?- Spojrzałam na niego wyzywająco i usiadłam na trawie. Już po kilku sekundach po okolicy rozniosło się wycie. Szczęka mi opadła, a mój nowy przyjaciel usiadł obok mnie. Mam wrażenie, że zachowuje się jak człowiek...- To było... Wielkie!- Rzuciłam się na niego i zostałam polizana po twarzy. Położyłam się i zaczęłam gapić w niebo. Wilk oparł łeb na moim brzuchu i przymrużył oczy. Też swoje zamknęłam, zatapiając palce w jego długiej sierści. Poczułam jak zwierzak podnosi głowę, sama otworzyłam jedno oko i obok siebie zobaczyłam parę butów. Podniosłam się na łokciach, łapiąc kontakt wzrokowy z Stylesem.
- Hope?- Spojrzał na wilka.- Co Ty tu robisz i to jeszcze z dzikim zwierzęciem?- Widziałam jak mój wilczek przybiera dość groźną pozycję. Jego mięśnie się spięły, a oczy pociemniały. Ukazał swoje kły, warcząc przy tym. Miałam wrażenie, że Harry porozumiewa się z nim wzrokowo.
- A ty się nie boisz?- Mruknęłam, podnosząc się. Styles wystawił rękę, żeby mi pomóc, ale odepchnęłam ją.
- Nie, jakoś nie specjalnie...
- To czemu ja mam się bać?- Włożyłam dłonie do kieszeni bluzy i podniosłam jedną brew. Ukradkiem spojrzałam na wilka, który stanął przy mojej nodze. Pogłaskałam go, uśmiechając się do Stylesa.
- Od kiedy dziewczynki chodzą same po lesie i oswajają zwierzęta?
- Miałeś go zjeść...- Wywróciłam oczami, przenosząc wzrok na wilczka. Harry prychnął pod nosem.
- Wiedziałem, że z Tobą jest coś nie tak, kochanie...- Zaakcentował ostatnie słowo, na co się skrzywiłam.
- Co ty sobie wyobrażasz?! I co tu tak w ogóle robisz?! Śledzisz mnie?!
- Powiedzmy, że dbam o Twoje bezpieczeństwo...- Przybliżył się lekko.- Dlaczego okłamujesz Nialla, Hope?- Chłopak spojrzał na wilka tak, jakby chciał mu coś udowodnić. Kucnęłam, przytulając się do zwierzęcia.
- Nie wiem o czym mówisz, w niczym go nie okłamuję...- Hazz zaśmiał się lekko pod nosem.
- Wracajmy już...
- My?- Wstałam.- Niema żadnych "nas"! Jestem ja i jesteś ty, ale nie my! Wrócę, kiedy będę miała na to ochotę.
- Dlaczego musisz wszystko utrudniać?- Lockers wywrócił oczami.
- Wszystko, to znaczy co?
- Nieważne, chodź już, Hope...- Zmierzyłam go wzrokiem i lekko się skrzywiłam. Uważaj na niego... Usłyszałam głos Nicka. Usiadłam na trawie i przyciągnęłam wilczka na moje kolana.
- Nigdzie się stąd nie ruszam!
- Okres masz, kobieto?! Ciekawe po kim taki temperament! Uparta jak osioł!
- Sądzisz, że jestem głupia?- Odpowiedziałam z wyczuwalnym oburzeniem.
- Tego nie powiedziałem, tylko...
- Wiec sądzisz, że jestem brzydka?!- Stawałam się jeszcze bardziej zdenerwowana.
- Nie o to chodzi, ja pow...
- Powiedziałeś, że jestem osłem!- Przerwałam mu.- Sam jesteś osioł, dupku! Sądzisz, że jestem głupia i uparta i brzydka! Jeszcze mówisz mi to prosto w twarz?!
- Ale ja powiedziałem tylko, że jesteś uparta jak osioł... Nie chciałem Cię obrazić...- Styles się zmieszał. Oczywiście, że udaję oburzoną! Wiem o co mu chodziło! Ale niech wie, że walki z upartą kobietą nie wygra! Tym bardziej, jeżeli jestem nią ja!
- Ale już obraziłeś! Pierwsze mnie całujesz, a później nazywasz osłem?! Fucking logick!- Jestem dobrą aktorką... Lata praktyki z psychiatryka... Lata udawania obłąkanej, płakania na zawołanie, udawania bezbronnej...- Faceci to świnie, a ty stoisz na ich czele!- Wilczek, który do tej pory leżał spokojnie na moich kolanach, przysłuchując się kłótni i śmiesznie obracając uszami, teraz podniósł na mnie swoje ślepka i mruknął słodko, jakby czuł się urażony, tym co przed chwilą powiedziałam.- Nie, ty nie! Ty jesteś moim słodziakiem...- Pogłaskałam go, przenosząc wzrok na Stylesa. Zachowaj kamienną twarz i żadnych napadów śmiechu, jestem oburzona!
- Ale ja tylko tak powiedziałem, tak się tylko mówi! Nie chciałem Cię obrazić, ale za to ty świetnie sobie radzisz z obrażaniem mnie!
- I teraz jeszcze na mnie nakrzyczysz, tak?!- Do moich oczu napłynęły, oczywiście sztuczne, teatralne łzy.- Poco Ty ze mną rozmawiasz i poco za mną chodzisz, skoro tylko na mnie krzyczysz albo obmacujesz albo obrażasz?! Nie jestem Twoją prywatną dziwką! Co więcej, my się nawet nie znamy! Nie wiem o co Ci chodzi, ale daj mi spokój!- Schowałam twarz w dłoniach, zalewając się łzami. Już po chwili poczułam jak Harry ukucnął obok mnie, ale nie odważył się mnie dotknąć.
- Ej... Hope... Nie płacz, przecież wiesz, że nie to miałem na myśli, nie chciałem Cię w żaden sposób obrazić czy skrzywdzić...- Jak łatwo można nimi manipulować, aż za łatwo... Wilk znowu przybrał groźną postawę i zaczął warczeć na Stylesa.
- Spokojnie Irish, ja tylko go wkręcam...- Pogłaskałam zwierze.
- Irish? Wkręcasz?- Mina Hazzy od razu zmieniła się ze smutnej na oburzoną.
- Dałeś się! Jakbyś nie wiedział, to nie jestem zwykłą laską, która gra w gierki typu "Coby było gdyby..." albo "Powiedziałeś coś, co mogę odebrać za obrazę. Już nie żyjesz!" Wiedziałam o co Ci chodzi, ale myślałam, że dasz mi spokój jak się na Ciebie obrażę... Widać nie podziałało...- Podniosłam się z ziemi.
- A Irish?
- Tak go nazwałam, bo kojarzy mi się z Niallem! Bo jest opiekuńczy, czuły, ma coś w tych oczach i jego sierść bardzo przypomina włosy Nialla! Jakby był arogancki, zapatrzony w siebie, groźny i był kompletnym zbokiem, któremu jedno w głowie, to nazwałabym go Styles!- Warknęłam zirytowana.
- Nie musisz mnie od razu obrażać...
- Ale chce! Daj mi pokój!- Harry wymienił się z wilczkiem jakimiś wrogimi spojrzeniami, a następnie podszedł do mnie i podniósł, przerzucając przez swoje ramie. Zaczęłam się szarpać i miotać, ale to nic nie dało. Ostatecznie odpuściłam. Lockers kierował się w stronę domu, a ja przeklinałam pod nosem.- Myślisz, że jak masz kilka tatuaży i kolczyków i jesteś trochę silniejszy od reszty świata, to wszystko Ci wolno?!
- Nie chciałaś iść sama, to Cię zaniosę...- Jego ręka zmieniła swoje poprzednie położenie i znalazła się na moim tyłku.
- Pójdę sama, a ty trzymaj te brudne łapy przy sobie!
- Mogę się założyć, że słychać Cię w centrum Londynu. Tylko szkoda, że nie jest to moje imię...
- Czy Ty mi sugerujesz, że ja, powtarzam JA! Będę się z Tobą pieprzyć?!
- Nic nie sugeruję, ale jeżeli chcesz...
- Ratunku, pomocy! On mnie chce zgwałcić! Ludzie! Na pewno ktoś zbiera grzybki i może mi pomóc! Irish, Nick!- Zaczęłam się miotać.- Puść mnie!
- Cicho, bo jeszcze ktoś na serio pomyśli, że chce Cię zgwałcić...- Styles odstawił mnie na ziemie.- Informuję Cię, że jeżeliby Ci się podobało, to to nie byłby gwałt, a zapewniam, że podobałoby Ci się...- Uśmiechnął się głupio, a ja się zamachnęłam, żeby wymierzyć mu cios w twarz. Znowu złapał moją dłoń w locie, cicho się przy tym śmiejąc.
- Dupek!
- Nie mówiłem, że nie...
- Jeszcze się przyznawaj! Serio myślisz, że ja kiedykolwiek się z Tobą chociażby umówię?! Bo o tym, że się z Tobą NIE prześpię, już nawet nie mam zamiaru Ci przypominać! W życiu nie spojrzę nawet na kogoś takiego jak Ty!- Zaczęłam wymachiwać rękoma. Byłam na niego wściekła, a w sumie nie wiem za co! Taki ma na mnie wpływ! Mam ochotę wydrapać mu oczy! W jednej chwili ciało Harry'ego naparło na moje, przyciskając mnie do drzewa. Oddech przyspieszył, bo zaczęłam się bać! Przekręciłam głowę w bok, żeby nie łapać kontaktu wzrokowego ze Stylesem. Jego ciało coraz mocniej napierało na moje, sprawiając, że między nami nie zostało żadne wolne miejsce. Z każdą sekundą mój oddech stawał się coraz płytszy, a jego widocznie to bawiło. Zaczął wodzić nosem po mojej szyi, dochodząc do linii szczęki, którą całował.
- Lubię takie dziewczynki, jak ty... Zadziorna... Niegrzeczna... Niedostępna... Inna... Jesteś wyzwaniem, a ja lubię wyzwania...- Szeptał zmysłowym głosem, całując moją szyję między słowami.- Pamiętaj, Hope... Zawsze dostaję to, czego chcę...- Powiedział zaraz obok mojego ucha, lekko się śmiejąc. Byłam sparaliżowana! Nie zareagowałam, bo bałam się, że mnie skrzywdzi! Jego ręce znalazły się na moich biodrach, pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne... Nie mogłam go odepchnąć, zwyczajnie nie dałabym rady. Ręce Stylsa zaczęły zjeżdżać na mój tyłek, który mocno ścisnął. Z moich ust wydobył się cichy jęk. To nie powinno mieć miejsca!- Mówiłem, że będzie Ci się podobać...- Poczułam na swojej skórze, jak się uśmiecha.
- Zostaw mnie...- Wydukałam. Byłam bliska płaczu! Zacisnęłam mocno powieki, powstrzymując łzy.- Proszę...
- Słyszałeś, Harry? Hope Cie o coś prosi...- Styles odskoczył ode mnie, a ja w końcu poczułam się bezpieczna. O drzewo, które stało zaraz obok, opierał się Niall. Ręce miał skrzyżowane na piersi, a jego twarz wyglądała tak, jakby miał zaraz zabić Hazzę.
- Co Ty tu robisz?!- Warknął niezadowolony loczek.
- Mała rada na przyszłość, Harry... Zabawiaj się z kimś, kto ma na to ochotę... Hope chyba nie jest Tobą zainteresowana...- Blondyn podszedł do mnie i objął ramieniem. Atmosfera była straszna!- Widzisz! Trzęsie się przez Ciebie!- Jego oczy pociemniały. Zacisnął pięści, tak że jego kostki pobielały. (To są knykcie XD) Bałam się, że zaraz zaczną się bić!- Teraz się kurwa będziesz w gwałciciela bawił?!
- To nie byłby gwałt! Jęknęła...
- Mieliśmy się jakoś zaprzyjaźnić, a ty znowu zaczynasz! Jak jesteś taki napalony, to idź do burdelu, a nie na sąsiadach się wyżywasz!
- Nie chcę jakiejś pierdolonej dziwki! Chce ją!- Miałam wrażenie, że zapomnieli o mojej obecności. Obaj zaczęli ostrą wymianę zdań, a ja usunęłam się w cień, aż na kogoś nie wpadłam. Wystraszyłam się i szybko obróciłam, żeby zobaczyć kto to.
- Nick...- Szepnęłam, wbijając swój wzrok w jego postać.
- Mówiłem, żebyś uważała... Za każdym razem muszę Cie ratować?
- Tym razem to nie ty, tylko Niall...
- To jest akurat fakt... Idź tam... Będę zaraz obok...- Nick popchnął mnie w stronę tej dwójki.
- Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić, gnoju!- Pięść blondyna wylądowała na twarzy Harry'ego. Ten odsunął się kilka kroków i chwycił za szczękę. Nialler nigdy nie był agresywny... Zmienił się bardziej niż myślałam...

Wyszłam ze szkoły wzrokiem szukając Nialla. Zawsze na mnie czekał przed wejściem głównym. Rozglądnęłam się i zobaczyłam jak rozmawia z jakąś dziewczyną. Automatycznie zrobiło mi się przykro, nie wiem dlaczego... Przecież my się tylko przyjaźniliśmy. Niall był, a raczej jest starszy o dwa lata. Tamta dziewczyna była o rok starsza ode mnie.
- Twój kochany Horanek znalazł sobie inną! Teraz wracaj do swojego popierdolonego świata, razem z tym całym Nickiem!- Caroline i Max... Znowu oni... Do moich oczu napłynęły łzy.
- Jakiś problem?- Za sobą usłyszałam znany mi głos.
- Tak! Z tą czarownicą!- Odpowiedział pewny siebie Max. Twarz Nialla stężała, zacisnął pięści. Podszedł do niego i chwycił za ubrania.
- Słuchaj, gnojku! Jeszcze raz zobaczę, że się do niej zbliżyłeś to rozpierdolę Ci tą buźkę. A teraz spierdalaj! Razem z nią!- Rzucił złowrogie spojrzenie na Caroline. Oboje się wystraszyli i zwyczajnie uciekli.
- Nie uderzyłbyś ich, prawda?- Zapytałam po chwili ciszy.
- Jasne, że nie! Nie bije ludzi, a tym bardziej młodszych ode mnie! Chciałem ich tylko wystraszyć... Jak nie dadzą Ci spokoju, to po prostu powiedz...

- Stary! Opanuj się! Ja się z nią tylko drażniłem!- Styles rozmasowywał szczękę.
- Jakbym nie przyszedł tobyś ją zgwałcił!
- To nie był gwałt!
- Wmawiaj sobie, kurwa!- Niall odwrócił się na pięcie i podszedł do mnie. Nadal się trzęsłam.- Wszystko ok? Odprowadzić Cie do domu?- Pokiwałam lekko głową.- Na pewno nic Ci nie zrobił?
- Nie...- Horan objął mnie ramieniem i skierował w stronę domu. Harry szedł za nami jak cień.- Dziękuję...- Powiedział po chwili.
- Nie ma za co... Jakby jeszcze kiedyś się do Ciebie dobierał to mnie wołaj...
- A jak nie będzie Cię w pobliżu?
- Po prostu wołaj... Zawsze będę...- To było dziwne, ale nie wnikałam. Niall odprowadził mnie pod same drzwi. Weszłam do środka, żegnając się z nim. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Nie mogłam zasnąć, ciągle w głowie krążył mi obraz Harry'ego... Słowa Nialla... Jego bliskość... Troska... Źle się czuję z tym, że go okłamuję... Prędzej czy później zorientuje się, że jestem tą Hope! Przecież nie da się ukryć tego, kim się jest!

---------------------------------------------------------

No nareszcie kolejny rozdział! Ja to chyba zdechnę! Nie cierpię, kiedy rozdziały tak zalegają i nie są publikowane! No ale... Nie myślcie, ze będę publikować częściej! Jestem zła i tyle XD Buahahaha! Myślałam, że notka będzie zawodowo długa, ale chyba mi nie wyjdzie. Nie mam co opowiadać. Wakacje jak wakacje, lecą... Idę nad wodę, wracam... Później siedzę cały dzień na kompie bo muszę nadrobić zaległości i znowu nad wodę. Byłam nad zalewem i tak sobie uda spaliłam, że nie wiedziałam jak mam spać, żeby mnie nie bolało! Wracając do tematyki bloga... Pod wcześniejszym rozdziałem pojawił się komentarz, który zawierał kilka pytań. Chcę Wam powiedzieć (Szczególnie starym czytelnikom) Staram się teraz rozkładać wątki na kilka rozdziałów. Jakbym robiła to w Midnight Memories to tamten blog byłby o wiele dłuższy. Teraz staram się poprawiać wszelkiego rodzaju błędy jakie popełniam. Sprawdzam rozdziały, żeby każdy najmniejszy szczegół był dopracowany. Ale nie chcę z tego robić takiego "idealnego" fanfiction, bo byłoby nudno. Jeżeli zastanawiacie się kim jest Niall, to odpowiedź znajdziecie w 7 rozdziale. Chcecie wiedzieć kto jest wilkiem? Poczekajcie jeszcze trochę... Dlaczego Harry jest zły? Odpowiedź będzie w około 12-13 rozdziale :) Cierpliwości, wszystkiego się dowiecie. Poza tym, chcę powiedzieć, ze wszelkiego rodzaju pytania możecie zadawać na Ask'a I przypominam, że chcę mieć Wasze zdjęcia z kartką z napisem "Woman With a Demons". Cieszę się, że komentujecie, przynajmniej niektórzy :) GŁOSY W ANKIECIE, PARÓWY! ---> No to pozostaje mi życzyć Wam udanych kolejnych dni wakacji :) Będę Wam tak życzyć pod każdym rozdziałem XD Miała być niedługo notka, ale wiecie jak mam ;-; Jak się rozpiszę to nie ma zmiłuj! No ale dobra! Do soboty, misie <3