5. Najgorszym więzieniem jest przeszłość...
*Oczami Nialla*
Odprowadziłem Hope pod same drzwi. Pożegnałem się z nią i wróciłem do siebie. Harry siedział jakby gdyby nigdy nic na kanapie i patrzył się tępo w ekran telewizora.
- Spróbuj ją jeszcze raz dotknąć, gnojku!- Krzyknąłem na niego, a reszta chłopaków popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Uspokój się i mów o co chodzi...- Liam podszedł do mnie.
- Ten dupek chciał zgwałcić Hope!
- Co?!- Louis zakrztusił się sokiem, który akurat pił.- Coś ty zrobił?!
- Nic kurwa nie zrobiłem! To nie był gwałt! Podobało jej się!
- Przestań pieprzyć! Sam siebie okłamujesz! Nawet się do niej nie zbliżysz, bez mojego pozwolenia!- Rzuciłem się na Harry'ego. Chłopaki mnie odciągali i ostatecznie im się to udało. Styles podniósł się z podłogi i wytarł dłonią krew, która sączyła mu się z wargi.
- Ktoś tu się zakochał!- Zaśmiał się głupio, a ja już pobiegłem w przód, żeby na nowo się na niego rzucić, ale zatrzymał mnie Liam.- Okłamujesz ją, Irish!
- Zamknij się!
- Bo co?! Ciekawe co powie Hope, jak dowie się, że jesteś jej kochanym wilczkiem!
- Nie powiesz jej tego!
- Na razie nie powiem, ale weź się uspokój... Jeżeli Ci to pomoże, to pójdę jutro i ją przeproszę!- Prychnąłem pod nosem. Wyrwałem się z rąk Liama i poszedłem na górę. Wyszedłem na balkon, opierając łokcie o barierkę. Hope nie może się dowiedzieć kim jestem... Znienawidzi mnie... Wiem, że ta Hope, to moja Hope... Nie wiem dlaczego udaje, ale kiedyś się dowiem...
*Oczami Hope*
Obudziło mnie słońce, które padało przez niezasłonięte okna. Wlazłam pod kołdrę i cicho jęknęłam. Nie chce go dzisiaj widzieć, nie chce nikogo widzieć! Styles jest skończonym idiotą! Zamknęłam oczy i pomimo tego, po moich policzkach spłynęło kilka łez. Spod kołdry wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zwlokłam się powoli z łóżka i narzuciłam na siebie bluzę. Spałam w dużej, męskiej koszulce, która sięgała mi do połowy ud, więc nawet nie szukałam spodni. <KLIK> Zeszłam powoli po schodach i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a przede mną stał Styles. Zamachnęłam się z zamiarem zatrzaśnięcia tych drzwi. Harry mi w tym przeszkodził i wpakował się do środka. Mój oddech przyspieszył, a wszystkie mięśnie się napięły.
- Nie bój się...- Mruknął z lekką chrypką w głosie. Odsunęłam się na kilka kroków.
- Poco przyszedłeś?- Powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Chciałem Cię przeprosić, przecież wiesz, że nie zrobiłbym Ci krzywdy...- Podszedł bliżej.- No ej... Hope... Nie bój się...- Loczek przejechał palcem po moim policzku.
- To wszystko? W takim razie wyjdź!- Pokazałam mu drzwi.
- Wrócił Ci humorek!- Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i te dołeczki.- Oj Hope, nawet nie wiesz jak trudno mi się teraz powstrzymywać...- Spojrzałam na niego wystraszona i cofnęłam się kilka kroków.
- Niall! Niall, ratunku! Niall!- Zaczęłam się drzeć.
- Nie krzycz, przecież nawet Cię nie dotknąłem!- Podniósł ręce do góry i w tym momencie do domu wpadł Nialler. Posłał Stylesowi złowieszcze spojrzenie i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? Co on znowu zrobił?
- Nic nie zrobiłem! Nie wiem czemu zaczęła krzyczeć!
- Niall, po prostu weź go stąd.- Mruknęłam. Blondyn uśmiechnął się do mnie lekko.
- Daj spokój Horan, przecież dobrze wiesz, że nie zrobiłbym jej krzywdy. Nie znamy się od wczoraj, tak?- Tym razem zaczął Harry, a ja odsunęłam się lekko do tyłu, czekając na rozwój sytuacji.
- Ale Hope najwyraźniej niema ochoty z tobą rozmawiać.
- A może pozwoliłbyś mi rozwiązać ten nasz mały "problem" samemu? Bez obstawy?!- Myślałam, że zaraz się tam pobiją!
- A może chcesz znowu próbować ją zgwałcić?!
- Poco ja się z Tobą kłócę! Jeszcze się spotkamy Hope...- Posłał mi lekki uśmiech, którego nie mogłam rozszyfrować. Niall patrzył na niego, jakby miał zamiar zabić go wzrokiem. Loczek wyszedł, a ja stałam jak kołek.
- Też będzie najlepiej jak już pójdziesz, Nialler...
- Nialler?- O cholera! Odkąd znowu się spotkaliśmy, jeszcze nigdy nie powiedziałam na niego "Nialler" Myślałam, ale nie mówiłam!- Wiedziałem, że to Ty, Hope... Tylko nie rozumiem, poco to ukrywasz?- Przejechał dłonią po moim policzku.- Zrobiłem Ci coś?- No i cały plan poszedł w las! Kurwa jego pierdolona mać! On wie kim jestem, kim byłam! Ugh!- Tęskniłem za Tobą!- Niall rzucił się na mnie, miażdżąc w mocnym uścisku.- Gdzie byłaś? Dlaczego się nie odzywałaś? Dlaczego to ukrywałaś? Wszystko było ok? Dlaczego mi nie powiedziałaś? To przez Twoich rodziców, prawda? Otrzymujesz z nimi kontakt?- Zadawał milion pytań na minutę, a buzia się mu nie zamykała,
- Nie ważne, nie miałam jak, bo tak, było, nie chciałam zawracać Ci głowy, tak i nie...- Odpowiedziałam na wszystkie jego pytania.
- Jak wytrzymałaś w psychiatryku?- Wspomnienie o tym czymś dla obłąkanych, było dla mnie ciosem! Tak bardzo chcę o tym zapomnieć! Nie chcę tam wracać!
- Wyjdź...- Mruknęłam.
- Co? Ale dlaczego?
- Wyjdź, kurwa!- Niemal wypchnęłam go za drzwi, zatrzaskując je za nim. Oparłam się o drewnianą powierzchnie kompletnie zalewając łzami. Nie chcę o tym pamiętać, chcę zacząć od nowa... Wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli wstałam. Przetarłam twarz, następnie kierując się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, żeby wyciągnąć z niej wodę. Do jedzenia w sumie nie było nic. Świetna okazja, żeby wyjść z domu! Nie będę musiała oglądać twarzy tej piątki! Dzień bez Nialla, Louisa, Zayna, Liama i oczywiście, dzień bez obecności Harry'ego! Pójdę do centrum handlowego, kupię jedzenie, może jakiś mały shopping? To na pewno zajmie dość sporo czasu, przynajmniej 3h! Jak wrócę, to rozpakuję zakupy i pójdę biegać! Przebiegnę się po okolicy, albo ewentualnie po lesie. Całkiem możliwe, że Irish tam będzie! Świetny plan! Wskoczyłam po schodach ma górę, żeby się jakoś ogarnąć. Sprawdziłam godzinę była 10.58! Szybko wygrzebałam jakieś ubrania <KLIK> Wzięłam pieniądze i telefon, wybiegając z domu. Nabrałam dużej energii! Wróciłam się zakluczając za sobą drzwi, to bym nie była ja, jakbym o czymś nie zapomniała!
Chodziłam po różnych sklepach, szukając jakiejś sukienki. Sukienka zawsze się przyda, a ja raczej nie chodzę tak ubrana. Może wyjdę gdzieś do klubu? Jutro? Przymierzyłam kilka rzeczy i kupiłam prawie wszystkie. Miałam dość sporo toreb z zakupami. Jeszcze tylko spożywczak, który zostawiłam na koniec i idziemy do domku! Zrobiłam szybkie zakupy i zabrałam się w drogę powrotną. Szłam powoli, załadowana po uszy, ale mi jakoś to nie przeszkadzało. Trochę śmieszyły mnie miny ludzi, którzy widzieli, jak sobie maszeruję. W pewnym momencie, jakiś samochód zwolnił akurat przy mojej osobie, a szyba pojechała w dół. Moim oczom ukazał się Harry i ta jego poprzekłuwana twarz! Skrzywiłam się lekko i nie zwracając na niego większej uwagi, szłam dalej przed siebie.
- Może Cie podwiozę?
- Nie wsiadam do auta z nieznajomymi...
- Nie jestem nieznajomym...
- Ale jesteś zboczeńcem, na jedno wyjdzie!- Warknęłam. Irytowało mnie to, że nigdy nie odpuszcza...
- No wsiadaj Hope! Nie zjem Cie...- Zatrzymałam się i spojrzałam na ten jego głupi uśmieszek. Wiedziałam, że jest w stanie jechać obok mnie w żółwim tempie, aż do samego domu, więc uległam.
- Ugh! Ok!- Wrzuciłam torby na tylne siedzenie, a sama wpakowałam swoje cztery litery na miejsce pasażera. Zapięłam pasy i skupiłam swój wzrok ma drodze. W aucie zapadła cisza, która wcale nie wydawała mi się być niezręczną.
- Chciałem Cię przeprosić... Głupio się zachowałem w tym lesie...- Spojrzałam na niego obojętnie i z powrotem wbiłam wzrok w drogę.- Może dasz się gdzieś wyciągnąć w ramach przeprosin?
- Chyba w snach... - Mruknęłam pod nosem.
- Przysięgam, że nic Ci się nie stanie i że będę powstrzymywał swoje zboczone myśli, jak i czyny...- Wyrecytował to, jak jakąś formułkę.- Normalne spotkanie, Hope...
- Nigdzie z Tobą nie idę, bo Cię nie lubię!
- To może właśnie polubisz! Proszę...- Zaciekawiło mnie w jaki łatwy sposób potrafi zmienić się z aroganckiego, zapatrzonego w siebie i napalonego dupka, na miłego, dość sympatycznego chłopaka. Doskonale wiem, że pozory mylą, dlatego nie mam zamiaru nigdzie z nim wychodzić!- Jedna szansa! No!
- Nie! Czego nie rozumiesz? N-i-e!
- Jesteś uparta...- Był widocznie niezadowolony. Dzięki Bogu podjechaliśmy pod dom! Nie wiem czy byłabym w stanie przesiedzieć z nim więcej czasu! Hazz wjechał do swojego garażu i zgasił auto. Wygrzebałam się z samochodu, wyciągając jeszcze torby.
- Dzięki...- Mruknęłam cicho, ale na tyle głośno, żeby mógł usłyszeć.
- To może w ramach podziękowania, gdzieś się wybierzemy, hm?- Spojrzałam na niego jak na idiotę i pacnęłam się w czoło. Nie odpuści!
- Nie, dzięki...- Odwróciłam się na pięcie. Posłałam mu słaby uśmiech i już po chwili byłam u siebie w domu. Zdjęłam buty, wchodząc do kuchni. Zaczęłam rozpakowywać zakupy...
- Już nie masz co robić, jak umawiać się ze Stylesem, co?- Za sobą usłyszałam głos Nicka.
- Nie umawiam się z nim...
- Jasne, wmawiaj sobie... Ja już Ci mówiłem...- Przerwał i usiadł na blacie kuchennym.- Uważaj na niego...
- A co z nim jest nie tak, że mam uważać?
- Mam przypuszczenia, że żaden z nich nie jest normalny...
- Żartujesz?! Przecież Harry jest za głupi, żeby nie być człowiekiem... A do tego mieszka z Niallem!-Wybuchłam głośnym śmiechem. To co właśnie powiedział jest niedorzeczne! Styles wampirem, albo wilkołakiem? Pff! Nie ma szans!
- Rób jak uważasz, Hope... Ale uważaj...- Posłałam mu głupkowaty uśmiech i weszłam po schodach na górę, gdzie przebrałam się w coś, w czym mogę sobie pobiegać. <KLIK> Wyszłam z domu, kierując się w stronę lasu. Mam nadzieję, że spotkam Irisha! Biegłam powoli uważając, żeby nie przepaść przez jakiś korzeń, czy coś. W pewnym momencie z boku zobaczyłam zakapturzoną postać, tą samą, która stała pod psychiatrykiem. Zniknął, kiedy tylko straciłam go na kilka sekund z oczu, przez drzewo, które mijałam. W jednej chwili znalazłam się na twardej ziemi. Chwyciłam się za głowę i powoli podniosłam wzrok na osobę, z którą się zderzyłam. Styles...
- Widzisz jak na siebie wpadamy...- Podał mi rękę. Skrzywiłam się lekko i wstałam bez jego pomocy.
- Życie mnie nie cierpi...
- Ja tam nie narzekam... Wszystko w porządku?
- Jakby Cię to obchodziło...- Burknęłam. Miałam nadzieję, że spędzę czas bez nich, a tu gówno!
- A skąd wiesz, że nie obchodzi?
- Bo po prostu wiem!- Byłam coraz bardziej zirytowana jego obecnością!
- Spokojnie, kochanie... Złość piękności szkodzi...
- Nie.Nazywaj.Mnie.Kochaniem!- Wycedziłam przez zęby. Mam ochotę go rozszarpać! Zabić, pokroić i zakopać! Dobra... Ta myśl była dziwna... A ja lubię niegrzeczne dziewczynki...- Mówiłeś coś?- Rozglądnęłam się.
- Nie, ale chce zapytać, czy gdzieś ze mną wyjdziesz?- Posłał mi ten swój głupkowaty uśmieszek. Nie da mi żyć!
- A Ty znowu swoje... Daj mi już spokój...- Wyminęłam go i ruszyłam przed siebie.
- Oj nie bądź taka...
- Nie...
- Ale dlaczego?!
- Bo Cię nie lubię!- Nie odzywał się przez chwilę, ale nadal szedł za mną. Po kilku sekundach złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Przyparł mnie swoim ciałem do pnia drzewa. Mój oddech automatycznie przyspieszył. Styles pochylił się nade mną i zaczął wodzić nosem po mojej szyi, składając gdzieniegdzie delikatne pocałunki. Znowu zaczyna, a ja znowu jestem sparaliżowana i nie umiem zareagować.
- Zawsze dostaje to czego chcę, Hope...- Wyszeptał do mojego ucha i najzwyczajniej w świecie odszedł. Przynajmniej teraz dał mi spokój... Nie wiem co bym zrobiła, jakby przestał nad sobą panować... Niall tym razem by mnie nie usłyszał... A może się zgodzić? Może wtedy odpuści? Przecież nie może być aż tak źle... Jedno spotkanie i będę go miała z głowy... Zamyślona szłam w stronę domu i ponownie z kimś się zderzyłam. Bałam się nawet spojrzeć, modląc się, żeby to nie był Styles!
- Niall...- Mruknęłam cicho. Jeszcze tego mi brakowało! Jego najbardziej nie chcę widzieć! Nie chcę wracać do przeszłości!
- Tak mam na imię...- Zaśmiał się.- Co tu robisz?
- Biegałam, a teraz wracam, a ty?- Co on robi w lesie? Nie ma gdzie chodzić?
- Spaceruję...
- Przepraszam za rano...- Powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Nie ma sprawy!- Blondyn mocno mnie przytulił. Zrobił to tak szybko, że aż się wystraszyłam i w jednym momencie wszystkie moje mięśnie się napięły, co spowodowało, że się wzdrygnęłam. To musiało wyglądać jakbym bała się dotyku!- Wszystko ok?
- Taak... Tylko się wystraszyłam...
- Harry Ci coś zrobił?- Mówił dalej spokojnym głosem, ale jego oczy wyrażały wściekłość, a twarz stężała. Było widać, że zaraz wybuchnie.
- Nie!
- Nie kłam...- Zaciskał nerwowo pięści. Wiedziałam, że Niall nie jest niebezpieczny, ale i tak się go wystraszyłam. Zmienił się i nie wiem do czego jest teraz zdolny. Cofnęłam się jeden krok do tyłu, zwiększając dzielącą nas odległość.- Nie bój się, Hope...- Widząc jak reaguję, zarobił się łagodny, ale pomimo to wiedziałam, że jest wściekły.
- Nic mi nie zrobił, przysięgam...- Po co ja go w ogóle bronię?- Tylko tak szybko mnie przytuliłeś, że się wystraszyłam...
- Przysięgasz?- Kiwnęłam twierdząco głową. Zrobiłabym wszystko, żeby teraz nie być z nim! Nie chcę, nie mogę, nie potrafię...- Chodź, wracajmy...- Niall chwycił mnie za nadgarstek. Na szczęście byliśmy już w pobliżu domu, więc nie musiałam długo przebywać w jego towarzystwie.- Do zobaczenia...- Pomachał mi, a ja mu odmachałam i weszłam do domu. Zdjęłam buty i walnęłam się na kanapę. Wzięłam do ręki pilota i zaczęłam skakać po kanałach. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje...
- Nick! Nie zgrywaj się!- Krzyknęłam. Już nie raz zakradał się i mnie straszył. Zachowuje się jak dziecko, ale co ja mogę z tym zrobić? Kątem oka za oknem zobaczyłam jego... Tego zakapturzonego gościa! Szybko wstałam ubierając swoje buty i wybiegłam na taras. Stał koło drzewa, a jego usta były wygięte w cwaniacki uśmieszek. Widziałam tylko je, bo resztę twarzy zasłaniał mu kaptur od czarnej bluzy. Szedł w moją stronę, a ja zaczęłam zauważać, że nie jest sam... Było ich co najmniej 5...
- Hope! Wracaj do domu!- Nick pociągnął mnie za rękę i zatrzasnął drzwi balkonowe.
- Co jest? Kim oni są?
- Nieważne... Tutaj jesteś bezpieczna...
- Ale kim oni do cholery są?!- Krzyknęłam, a mój głos rozniósł się po całym domu.
- Chcą Ciebie, tak?! Ciebie!
------------------------------------------------------------
Tum turu rum! (Lubie to robić XD Kiedyś Wam to nagram XD) No to kolejny rozdział! W tej notce chcę poruszyć kilka spraw, a mianowicie! Wcześniej nie zauważyłam, że nie można dodawać komentarzy z anonima i już to zmieniłam! Możecie komentować! Sama zastanawiam się nad tym czy nie zacznę moderować komentarzy, więc jak się coś takiego pojawi, to nie bądźcie zdziwieni XD Nie chodzi o to, że coś tu się dzieje nie tak, ale chcę mieć trochę kontroli nad komami, żeby pozbyć się niepotrzebnego spamu i w ogóle XD Poza tym na Ask'u pojawiła się prośba o częstsze dodawanie rozdziałów np. 3 w ciągu tygodnia. Tak więc... Ja zwyczajnie nie dam rady, a dwa rozdziały tygodniowo to i tak dużo w porównaniu, z niektórymi blogami. Więc nie ma raczej takiej opcji... Ładnie proszę o Wasze zdjęcia z kartką z napisem "Woman With a Demons" Wysyłajcie je na mojego maila <directioner055088@gmail.com> Macie tu zdjęcie przykładowe, bo ktoś ładnie to wykonał :)
- Nie bój się...- Mruknął z lekką chrypką w głosie. Odsunęłam się na kilka kroków.
- Poco przyszedłeś?- Powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Chciałem Cię przeprosić, przecież wiesz, że nie zrobiłbym Ci krzywdy...- Podszedł bliżej.- No ej... Hope... Nie bój się...- Loczek przejechał palcem po moim policzku.
- To wszystko? W takim razie wyjdź!- Pokazałam mu drzwi.
- Wrócił Ci humorek!- Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i te dołeczki.- Oj Hope, nawet nie wiesz jak trudno mi się teraz powstrzymywać...- Spojrzałam na niego wystraszona i cofnęłam się kilka kroków.
- Niall! Niall, ratunku! Niall!- Zaczęłam się drzeć.
- Nie krzycz, przecież nawet Cię nie dotknąłem!- Podniósł ręce do góry i w tym momencie do domu wpadł Nialler. Posłał Stylesowi złowieszcze spojrzenie i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? Co on znowu zrobił?
- Nic nie zrobiłem! Nie wiem czemu zaczęła krzyczeć!
- Niall, po prostu weź go stąd.- Mruknęłam. Blondyn uśmiechnął się do mnie lekko.
- Daj spokój Horan, przecież dobrze wiesz, że nie zrobiłbym jej krzywdy. Nie znamy się od wczoraj, tak?- Tym razem zaczął Harry, a ja odsunęłam się lekko do tyłu, czekając na rozwój sytuacji.
- Ale Hope najwyraźniej niema ochoty z tobą rozmawiać.
- A może pozwoliłbyś mi rozwiązać ten nasz mały "problem" samemu? Bez obstawy?!- Myślałam, że zaraz się tam pobiją!
- A może chcesz znowu próbować ją zgwałcić?!
- Poco ja się z Tobą kłócę! Jeszcze się spotkamy Hope...- Posłał mi lekki uśmiech, którego nie mogłam rozszyfrować. Niall patrzył na niego, jakby miał zamiar zabić go wzrokiem. Loczek wyszedł, a ja stałam jak kołek.
- Też będzie najlepiej jak już pójdziesz, Nialler...
- Nialler?- O cholera! Odkąd znowu się spotkaliśmy, jeszcze nigdy nie powiedziałam na niego "Nialler" Myślałam, ale nie mówiłam!- Wiedziałem, że to Ty, Hope... Tylko nie rozumiem, poco to ukrywasz?- Przejechał dłonią po moim policzku.- Zrobiłem Ci coś?- No i cały plan poszedł w las! Kurwa jego pierdolona mać! On wie kim jestem, kim byłam! Ugh!- Tęskniłem za Tobą!- Niall rzucił się na mnie, miażdżąc w mocnym uścisku.- Gdzie byłaś? Dlaczego się nie odzywałaś? Dlaczego to ukrywałaś? Wszystko było ok? Dlaczego mi nie powiedziałaś? To przez Twoich rodziców, prawda? Otrzymujesz z nimi kontakt?- Zadawał milion pytań na minutę, a buzia się mu nie zamykała,
- Nie ważne, nie miałam jak, bo tak, było, nie chciałam zawracać Ci głowy, tak i nie...- Odpowiedziałam na wszystkie jego pytania.
- Jak wytrzymałaś w psychiatryku?- Wspomnienie o tym czymś dla obłąkanych, było dla mnie ciosem! Tak bardzo chcę o tym zapomnieć! Nie chcę tam wracać!
- Wyjdź...- Mruknęłam.
- Co? Ale dlaczego?
- Wyjdź, kurwa!- Niemal wypchnęłam go za drzwi, zatrzaskując je za nim. Oparłam się o drewnianą powierzchnie kompletnie zalewając łzami. Nie chcę o tym pamiętać, chcę zacząć od nowa... Wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli wstałam. Przetarłam twarz, następnie kierując się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, żeby wyciągnąć z niej wodę. Do jedzenia w sumie nie było nic. Świetna okazja, żeby wyjść z domu! Nie będę musiała oglądać twarzy tej piątki! Dzień bez Nialla, Louisa, Zayna, Liama i oczywiście, dzień bez obecności Harry'ego! Pójdę do centrum handlowego, kupię jedzenie, może jakiś mały shopping? To na pewno zajmie dość sporo czasu, przynajmniej 3h! Jak wrócę, to rozpakuję zakupy i pójdę biegać! Przebiegnę się po okolicy, albo ewentualnie po lesie. Całkiem możliwe, że Irish tam będzie! Świetny plan! Wskoczyłam po schodach ma górę, żeby się jakoś ogarnąć. Sprawdziłam godzinę była 10.58! Szybko wygrzebałam jakieś ubrania <KLIK> Wzięłam pieniądze i telefon, wybiegając z domu. Nabrałam dużej energii! Wróciłam się zakluczając za sobą drzwi, to bym nie była ja, jakbym o czymś nie zapomniała!
Chodziłam po różnych sklepach, szukając jakiejś sukienki. Sukienka zawsze się przyda, a ja raczej nie chodzę tak ubrana. Może wyjdę gdzieś do klubu? Jutro? Przymierzyłam kilka rzeczy i kupiłam prawie wszystkie. Miałam dość sporo toreb z zakupami. Jeszcze tylko spożywczak, który zostawiłam na koniec i idziemy do domku! Zrobiłam szybkie zakupy i zabrałam się w drogę powrotną. Szłam powoli, załadowana po uszy, ale mi jakoś to nie przeszkadzało. Trochę śmieszyły mnie miny ludzi, którzy widzieli, jak sobie maszeruję. W pewnym momencie, jakiś samochód zwolnił akurat przy mojej osobie, a szyba pojechała w dół. Moim oczom ukazał się Harry i ta jego poprzekłuwana twarz! Skrzywiłam się lekko i nie zwracając na niego większej uwagi, szłam dalej przed siebie.
- Może Cie podwiozę?
- Nie wsiadam do auta z nieznajomymi...
- Nie jestem nieznajomym...
- Ale jesteś zboczeńcem, na jedno wyjdzie!- Warknęłam. Irytowało mnie to, że nigdy nie odpuszcza...
- No wsiadaj Hope! Nie zjem Cie...- Zatrzymałam się i spojrzałam na ten jego głupi uśmieszek. Wiedziałam, że jest w stanie jechać obok mnie w żółwim tempie, aż do samego domu, więc uległam.
- Ugh! Ok!- Wrzuciłam torby na tylne siedzenie, a sama wpakowałam swoje cztery litery na miejsce pasażera. Zapięłam pasy i skupiłam swój wzrok ma drodze. W aucie zapadła cisza, która wcale nie wydawała mi się być niezręczną.
- Chciałem Cię przeprosić... Głupio się zachowałem w tym lesie...- Spojrzałam na niego obojętnie i z powrotem wbiłam wzrok w drogę.- Może dasz się gdzieś wyciągnąć w ramach przeprosin?
- Chyba w snach... - Mruknęłam pod nosem.
- Przysięgam, że nic Ci się nie stanie i że będę powstrzymywał swoje zboczone myśli, jak i czyny...- Wyrecytował to, jak jakąś formułkę.- Normalne spotkanie, Hope...
- Nigdzie z Tobą nie idę, bo Cię nie lubię!
- To może właśnie polubisz! Proszę...- Zaciekawiło mnie w jaki łatwy sposób potrafi zmienić się z aroganckiego, zapatrzonego w siebie i napalonego dupka, na miłego, dość sympatycznego chłopaka. Doskonale wiem, że pozory mylą, dlatego nie mam zamiaru nigdzie z nim wychodzić!- Jedna szansa! No!
- Nie! Czego nie rozumiesz? N-i-e!
- Jesteś uparta...- Był widocznie niezadowolony. Dzięki Bogu podjechaliśmy pod dom! Nie wiem czy byłabym w stanie przesiedzieć z nim więcej czasu! Hazz wjechał do swojego garażu i zgasił auto. Wygrzebałam się z samochodu, wyciągając jeszcze torby.
- Dzięki...- Mruknęłam cicho, ale na tyle głośno, żeby mógł usłyszeć.
- To może w ramach podziękowania, gdzieś się wybierzemy, hm?- Spojrzałam na niego jak na idiotę i pacnęłam się w czoło. Nie odpuści!
- Nie, dzięki...- Odwróciłam się na pięcie. Posłałam mu słaby uśmiech i już po chwili byłam u siebie w domu. Zdjęłam buty, wchodząc do kuchni. Zaczęłam rozpakowywać zakupy...
- Już nie masz co robić, jak umawiać się ze Stylesem, co?- Za sobą usłyszałam głos Nicka.
- Nie umawiam się z nim...
- Jasne, wmawiaj sobie... Ja już Ci mówiłem...- Przerwał i usiadł na blacie kuchennym.- Uważaj na niego...
- A co z nim jest nie tak, że mam uważać?
- Mam przypuszczenia, że żaden z nich nie jest normalny...
- Żartujesz?! Przecież Harry jest za głupi, żeby nie być człowiekiem... A do tego mieszka z Niallem!-Wybuchłam głośnym śmiechem. To co właśnie powiedział jest niedorzeczne! Styles wampirem, albo wilkołakiem? Pff! Nie ma szans!
- Rób jak uważasz, Hope... Ale uważaj...- Posłałam mu głupkowaty uśmiech i weszłam po schodach na górę, gdzie przebrałam się w coś, w czym mogę sobie pobiegać. <KLIK> Wyszłam z domu, kierując się w stronę lasu. Mam nadzieję, że spotkam Irisha! Biegłam powoli uważając, żeby nie przepaść przez jakiś korzeń, czy coś. W pewnym momencie z boku zobaczyłam zakapturzoną postać, tą samą, która stała pod psychiatrykiem. Zniknął, kiedy tylko straciłam go na kilka sekund z oczu, przez drzewo, które mijałam. W jednej chwili znalazłam się na twardej ziemi. Chwyciłam się za głowę i powoli podniosłam wzrok na osobę, z którą się zderzyłam. Styles...
- Widzisz jak na siebie wpadamy...- Podał mi rękę. Skrzywiłam się lekko i wstałam bez jego pomocy.
- Życie mnie nie cierpi...
- Ja tam nie narzekam... Wszystko w porządku?
- Jakby Cię to obchodziło...- Burknęłam. Miałam nadzieję, że spędzę czas bez nich, a tu gówno!
- A skąd wiesz, że nie obchodzi?
- Bo po prostu wiem!- Byłam coraz bardziej zirytowana jego obecnością!
- Spokojnie, kochanie... Złość piękności szkodzi...
- Nie.Nazywaj.Mnie.Kochaniem!- Wycedziłam przez zęby. Mam ochotę go rozszarpać! Zabić, pokroić i zakopać! Dobra... Ta myśl była dziwna... A ja lubię niegrzeczne dziewczynki...- Mówiłeś coś?- Rozglądnęłam się.
- Nie, ale chce zapytać, czy gdzieś ze mną wyjdziesz?- Posłał mi ten swój głupkowaty uśmieszek. Nie da mi żyć!
- A Ty znowu swoje... Daj mi już spokój...- Wyminęłam go i ruszyłam przed siebie.
- Oj nie bądź taka...
- Nie...
- Ale dlaczego?!
- Bo Cię nie lubię!- Nie odzywał się przez chwilę, ale nadal szedł za mną. Po kilku sekundach złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Przyparł mnie swoim ciałem do pnia drzewa. Mój oddech automatycznie przyspieszył. Styles pochylił się nade mną i zaczął wodzić nosem po mojej szyi, składając gdzieniegdzie delikatne pocałunki. Znowu zaczyna, a ja znowu jestem sparaliżowana i nie umiem zareagować.
- Zawsze dostaje to czego chcę, Hope...- Wyszeptał do mojego ucha i najzwyczajniej w świecie odszedł. Przynajmniej teraz dał mi spokój... Nie wiem co bym zrobiła, jakby przestał nad sobą panować... Niall tym razem by mnie nie usłyszał... A może się zgodzić? Może wtedy odpuści? Przecież nie może być aż tak źle... Jedno spotkanie i będę go miała z głowy... Zamyślona szłam w stronę domu i ponownie z kimś się zderzyłam. Bałam się nawet spojrzeć, modląc się, żeby to nie był Styles!
- Niall...- Mruknęłam cicho. Jeszcze tego mi brakowało! Jego najbardziej nie chcę widzieć! Nie chcę wracać do przeszłości!
- Tak mam na imię...- Zaśmiał się.- Co tu robisz?
- Biegałam, a teraz wracam, a ty?- Co on robi w lesie? Nie ma gdzie chodzić?
- Spaceruję...
- Przepraszam za rano...- Powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Nie ma sprawy!- Blondyn mocno mnie przytulił. Zrobił to tak szybko, że aż się wystraszyłam i w jednym momencie wszystkie moje mięśnie się napięły, co spowodowało, że się wzdrygnęłam. To musiało wyglądać jakbym bała się dotyku!- Wszystko ok?
- Taak... Tylko się wystraszyłam...
- Harry Ci coś zrobił?- Mówił dalej spokojnym głosem, ale jego oczy wyrażały wściekłość, a twarz stężała. Było widać, że zaraz wybuchnie.
- Nie!
- Nie kłam...- Zaciskał nerwowo pięści. Wiedziałam, że Niall nie jest niebezpieczny, ale i tak się go wystraszyłam. Zmienił się i nie wiem do czego jest teraz zdolny. Cofnęłam się jeden krok do tyłu, zwiększając dzielącą nas odległość.- Nie bój się, Hope...- Widząc jak reaguję, zarobił się łagodny, ale pomimo to wiedziałam, że jest wściekły.
- Nic mi nie zrobił, przysięgam...- Po co ja go w ogóle bronię?- Tylko tak szybko mnie przytuliłeś, że się wystraszyłam...
- Przysięgasz?- Kiwnęłam twierdząco głową. Zrobiłabym wszystko, żeby teraz nie być z nim! Nie chcę, nie mogę, nie potrafię...- Chodź, wracajmy...- Niall chwycił mnie za nadgarstek. Na szczęście byliśmy już w pobliżu domu, więc nie musiałam długo przebywać w jego towarzystwie.- Do zobaczenia...- Pomachał mi, a ja mu odmachałam i weszłam do domu. Zdjęłam buty i walnęłam się na kanapę. Wzięłam do ręki pilota i zaczęłam skakać po kanałach. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje...
- Nick! Nie zgrywaj się!- Krzyknęłam. Już nie raz zakradał się i mnie straszył. Zachowuje się jak dziecko, ale co ja mogę z tym zrobić? Kątem oka za oknem zobaczyłam jego... Tego zakapturzonego gościa! Szybko wstałam ubierając swoje buty i wybiegłam na taras. Stał koło drzewa, a jego usta były wygięte w cwaniacki uśmieszek. Widziałam tylko je, bo resztę twarzy zasłaniał mu kaptur od czarnej bluzy. Szedł w moją stronę, a ja zaczęłam zauważać, że nie jest sam... Było ich co najmniej 5...
- Hope! Wracaj do domu!- Nick pociągnął mnie za rękę i zatrzasnął drzwi balkonowe.
- Co jest? Kim oni są?
- Nieważne... Tutaj jesteś bezpieczna...
- Ale kim oni do cholery są?!- Krzyknęłam, a mój głos rozniósł się po całym domu.
- Chcą Ciebie, tak?! Ciebie!
------------------------------------------------------------
Tum turu rum! (Lubie to robić XD Kiedyś Wam to nagram XD) No to kolejny rozdział! W tej notce chcę poruszyć kilka spraw, a mianowicie! Wcześniej nie zauważyłam, że nie można dodawać komentarzy z anonima i już to zmieniłam! Możecie komentować! Sama zastanawiam się nad tym czy nie zacznę moderować komentarzy, więc jak się coś takiego pojawi, to nie bądźcie zdziwieni XD Nie chodzi o to, że coś tu się dzieje nie tak, ale chcę mieć trochę kontroli nad komami, żeby pozbyć się niepotrzebnego spamu i w ogóle XD Poza tym na Ask'u pojawiła się prośba o częstsze dodawanie rozdziałów np. 3 w ciągu tygodnia. Tak więc... Ja zwyczajnie nie dam rady, a dwa rozdziały tygodniowo to i tak dużo w porównaniu, z niektórymi blogami. Więc nie ma raczej takiej opcji... Ładnie proszę o Wasze zdjęcia z kartką z napisem "Woman With a Demons" Wysyłajcie je na mojego maila <directioner055088@gmail.com> Macie tu zdjęcie przykładowe, bo ktoś ładnie to wykonał :)
Poza tym zmieniłam muzyczkę! Buahaha! Czekam na Wasze pytania na Ask'u do którego link znajdziecie w stronach :) Komentujcie, obserwujcie nie wiem co jeszcze xd O! Głos w ankiecie -> (Wiem sęp ze mnie, będę sępić komy XD) Na koniec pozostaje mi życzyć Wam udanych kolejnych dni wakacji. Do następnego! Papa Parówy! <3
Świetny rozdział <3 Mam nadzieje,że nic się nie stanie Hope :)
OdpowiedzUsuńczekam na next ;)
zapraszam do mnie :)
http://onedirection1237.blogspot.com/
boje się :o PISZ !
OdpowiedzUsuńMrrr. Lubie akcje xD Zauwazylam ze w tym blogu jest mniej zdjec niz w ooprzednim :) dodawaj jakies xD abo zdjecia rysunkow <33
OdpowiedzUsuńA wgl wiedzialam ze ten Irish to Nialler muhahahah!!
Czekam na next i dziwki za fakty xD yooou nyga nyga ;D
A co do zdjecia jagbys chciala zeb bylo widac cala to pisz. A jak Ci sie tamto podoba... To tez pisz xD
Loffki mocno do PRZECZTTANIA XDDDD
Chyba będę moderować komentarze, bo coś ci się literówka trafiła XD I to bardzo ciekawa xd Chce Twoje zdjęcie całej z tą kartką! Ploseee! A co do zdjęć, gifów itp. Wszystko w swoim czasie <3
UsuńŚwietny rozdział <3 JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO :)
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny :D
OdpowiedzUsuńTak przypuszczałam, że Niall będzie tym wilczkiem ;)
Kochana, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału bo koniec bardzo mnie zaciekawił :-)
Pozdrawiam :*
Super kochamm .. jak tam jednorozec ?
OdpowiedzUsuńPowiem to drugi raz cudny rozdział <3 najlepszyyy ^^ + sorki ze zamiast pod rozdziałem to skomentowakam na asku ;p hehehe byle do środy <3
OdpowiedzUsuńKocham po<3 czytam <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) http://stay-with-me-forever.blogspot.com/?m=1
AaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa *0000* Meeeeeegaaa <3 AAAAA !! KLAUDS !! *0* AAA <3
OdpowiedzUsuńDoszłaś? :3
OdpowiedzUsuńPisałaś jeszcze jakieś blogi? Jeśli tak to daj linka :3 Plsss
OdpowiedzUsuńTak :3
Usuńhttp://midnight-memories-moje-opowiadanie.blogspot.com/
Harry coraz bardziej mnie wkurwia..napalony zbok. A ci goście w kapturze? To dopiero zagadka...Rozdział boooski, heh
OdpowiedzUsuń