piątek, 20 marca 2015

44. But I'm Holding You Closer Than Most

Rzucił się na mnie, zamykając w najmocniejszym, jak dotąd, uścisku. Jego twarz wtuliła się w moją szyję. Mamrotał coś bezsensownie.
- Co się stało, Niall?- Zdziwiłam się. Był naprawdę roztrzęsiony. Pogładziłam go po plecach. Burknął niezrozumiale, a ja chwyciłam go za ramiona, odsuwając od siebie tak, żebym mogła zobaczyć jego twarz. Położył dłonie na moich policzkach, złączając nasze usta na kilka sekund.
- Myślałem, że cię zabrali, rozumiesz? Sprawdziłem chyba w każdym możliwym pomieszczeniu i ciebie nie było. Tak się cholernie bałem, że cię straciłem.- Wyszeptał, ponownie się do mnie tuląc. Zastałam go siedzącego na podłodze i szarpiącego się za włosy. Drzwi leżały na ziemi. Na początku mnie nie zauważył, ale w końcu podniósł wzrok i rzucił się na mnie.
- No już, jestem bezpieczna.- Mruknęłam, przyciągając go jeszcze bliżej. Niall był naprawdę roztrzęsiony.
- Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.- Odsunął się ode mnie i pociągnął nosem. Po jego policzkach spływały pojedyncze krople, a nos był lekko zaczerwieniony od płaczu, zresztą tak samo jak oczy. Wymusiłam na sobie mały uśmiech i wytarła kciukiem policzek chłopaka.
- Niall, miałeś napad?- Spojrzałam mu prosto w oczy. Widziałam, jak jego wzrok przenosi się na sekundę na drzwi, a potem wraca na moją twarz. Patrzył na mnie z troską i niesamowitym szczęściem, jakby nie dowierzał, że tu stoję. Nie widziałam go jeszcze w takim stanie, nigdy. Kiwnął delikatnie głową, odpowiadając na moje pytanie.
- Już wszystko w porządku?- Dopytałam, odgarniając mu z czoła, opadającą na nie blond grzywkę.
- Gdzie byłaś?
- Brałam prysznic w łazience u Harry'ego. Jak wyszłam, zobaczyłam w pokoju torbę z rzeczami, więc domyśliłam się, że wróciłeś. Poszłam cię poszukać i znalazłam tutaj.
- W łazience? U Harry'ego? Prysznic?- Zaczął się histerycznie śmiać, rozglądając po pomieszczeniu. Odsunął się całkowicie.- Łazienka u Harry'ego!- Krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze.
- Niall, zachowujesz się jak wariat.
- Jak wariat!- Powtórzył uniesionym głosem.
- Popadasz w jakąś paranoję!
- Paranoję?!- Znów powtórzył.- Paranoją jest to, że ja odchodziłem od zmysłów, a ty brałaś prysznic! U Harry'ego!- Dodał oburzony.
- Nie krzycz na mnie, to nie moja wina!
- Łazienka u Harry'ego.- Mamrotał do siebie. Zaczęłam się naprawdę bać. Niall popadł w jakiś trans i zupełnie nie kontaktował. Zachowywał się, jak pacjenci psychiatryka, w którym byłam. Wyżywał się na mnie, a ja przecież nic nie zrobiłam. Blondyn zaczął chodził w kółko, ciągle powtarzając moje słowa. Co kilka sekund rzucał mi krótkie spojrzenie. Nigdy go takiego nie widziałam. Trząsł się.
- Niall, przestań.- Załkałam, stojąc jak słup soli i przyglądając się temu, co robi.
- Przestań?
- Tak, przestań! Nie powtarzaj moich słów w formie pytania! Nie zachowuj się tak!
- Jak?- Zmarszczył brwi.
- Właśnie tak.- Machnęłam na niego ręką. Horan potrząsnął energicznie głową, patrząc na mnie. Powtórzył tą czynność.
- Przepraszam.- Mruknął. Spojrzał mi w oczy i nie był to już ten dziwny, pusty wzrok. Wiedziałam, że wrócił.
- Co to było?
- Mam zaburzenia emocjonalne, okay?! Ostatnio wiele się dzieje i naprawdę popadam w paranoję. Przepraszam.
- Już dobrze.- Westchnęłam, gładząc jego policzek. To było cholernie dziwne. Niall zachowywał się inaczej. Wiem, że ma problemy z emocjami, ale aż tak?

~Harry~

Nie docierało to do mnie. Hope? Ona następczynią Vivian? Przyjąłbym do wiadomości wszystko, ale nie to. Nie możemy się cieszyć, bo jest to najgorsze, co mogło nas spotkać. To wyjaśnia brak opanowania mocy, dziwne zachowania... I dlaczego akurat Niall ma być jej opiekunem? Powiadają, że głupi ma zawsze szczęście. Pozostaje tylko poszukać trzeciej osoby, pochodzącej ze świata śmiertelników. Jedynymi śmiertelnikami w zamku są Sophie i Luke. Jeżeli to Luke, to jesteśmy w jeszcze gorszej dupie, a jeżeli Sophie, to dziewczyna się załamie. Oczywiście jest jeszcze możliwość, że to żadne z nich. Co ja mam niby teraz zrobić? Ona nie jest bezpieczna! Musi być! Kurwa! Niall jej nie dopilnuje... Zachował się cholernie nieodpowiedzialnie, idąc do Avana i mówię to ja- Harry Styles. Ten dupek, który niczego nie przemyśli i działa zbyt impulsywnie. Co do impulsu... Nie zostawię teraz Nialla z Hope. Jestem na niego ostro wkurwiony, a on trzyma z Nickiem. Nie ma takiej możliwości.
Zszedłem ze swojego łóżka. Hope brała wcześniej prysznic, a teraz siedzi najprawdopodobniej u Horana. Jak najszybciej wydostałem się z pokoju i niemal potruchtałem na drugi koniec zamku, gdzie powinni być. Zajęło mi to trochę czasu, ale teraz musiałem zadbać o jedno- bezpieczeństwo Hope. Wszelkim kosztem muszę być pewny, że nic jej nie grozi i zaryzykuję tym, że może mnie znienawidzić, zaryzykuję nawet swoim planem. Stanąłem pod drzwiami. Bez pukania wszedłem do środka. Hope siedziała na kolanach Nialla i bawiła się jego włosami, opierając swoje czoło o jego. Szybko odwróciła głowę, kiedy usłyszała, że drzwi się otworzyły.
- Sorry, puka się, wiem.- Mruknąłem, a blondyn zmierzył mnie wzrokiem. Był dziwnie wyczerpany. Świetnie. Mimo wszystko należy mu się chwila odpoczynku.
- Harry? Coś się stało?- Dziewczyna znalazła się tuż obok mnie.
- Tak, to znaczy nie.- Potrząsnąłem głową.- Zabieram cię.- Wymusiłem na sobie szeroki uśmiech, żeby jakoś ją rozweselić, ale i tak zrobi awanturę.
- Co? Nie, Harry. Zostanę z Niallem.
- O nie, nie, nie. Idziesz ze mną. Niall musi odpocząć. martwi się o ciebie, a przez to zjada go stres. Daj mu chwilę odetchnąć. Spędzisz trochę czasu ze mną, a Niall będzie pewny, że jesteś bezpieczna.
- Nie, nie ma mowy. Nie zostawię go.- Skrzywiła się. Niezauważalnie posłałem Horanowi znaczące spojrzenie, a ten od razu wkroczył do akcji. Przynajmniej się nie kłóci. Chyba sam uważa, że potrzebuje przerwy.
- On ma racje, Hope. To jest nawet dobry pomysł. Dam sobie sam radę, jestem dużym chłopcem.- Uśmiechnął się do niej i podszedł dość blisko. Za blisko.- Ja odpocznę, a Harry się tobą zajmie.
- Na pewno?
- Na pewno, na pewno. Dawno nie spędzaliście razem czasu, a teraz jest okazja. Pogadacie, nie wiem...- Namawiał ją. Od kiedy on jest taki skory do pomocy mnie? I nie jest zazdrosny?
- No dobrze.- Hope również się uśmiechnęła. Wzięła parę rzeczy, które wpakowała do dużej torby. Cmoknęła Nialla na pożegnanie i otworzyła drzwi, wychodząc. Ruszyła do siebie, nie czekając na mnie, dlatego miałem okazję zamienić z Horanem kilka słów.
- Nie wiem, co wymyśliłeś, ale żebym nie żałował, że ci ją oddałem.- Warknął do mnie.
- Musisz odpocząć.- Stwierdziłem. Na początku miał być to tylko pretekst, ale widząc jego stan, sądzę, że naprawdę mu się to należy.- Nie przejmuj się. Nie dotknę jej nawet małym palcem u stopy, jeżeli o to chodzi.
- Ma być bezpieczna i żeby nie przybiegła z płaczem, o tyle cie proszę.
- Nie ma sprawy.- Klepnąłem go w plecy.- Idź spać.- Rzuciłem i wybiegłem za Hope. Może nie wyglądamy, ale z Niallem jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście trzeba pominąć kompletnie różne zdania i częste kłótnie oraz kilka bójek. Mimo wszystko, przyjaźnimy się. Dogoniłem Hope. Nie wiem, co będziemy robić. Nie przemyślałem tego, ale na pewno będę jej pilnował. Niall stwierdził, że Nick przychodzi do niej codziennie, więc może i dzisiaj? To nie byłoby głupie. Mógłbym z nim porozmawiać i stwierdzić czy to, co powiedział mi blondyn na jego temat, może być prawdą. Nie mogę przecież od razu stwierdzić, że Nick jest zły, ale też nie mam pewności, że naprawdę jest po naszej stronie. Niby skąd mogę wiedzieć? Cholera. Najważniejsze, żeby Hope była bezpieczna.
- O czym myślisz?- Do moich uszu dotarł jej głos. Spojrzałem na brunetkę kątem oka, a ona szła, wpatrując się przed siebie.
- O niczym ważnym.
- Czyżby?- Rzuciła mi krótkie, ale znaczące spojrzenie.
- Może sprecyzuj pytanie, to zdołam odpowiedzieć.
- Ok.- Uśmiechnęła się i lekko podskoczyła, jakby właśnie wygrała na loterii. Jest urocza.- Myślałeś o...- zastanowiła się- o Niallu?
- Nie bardzo.- Odpowiedziałem szczerze.
- O sytuacji w zamku?
- Między innymi.
- O mnie?- Podniosła dziwnie jedną brew i przystanęła na chwilę. Również się zatrzymałem, szeroko uśmiechając.
- Tak, o tobie.- Mruknąłem. Przecież nigdy nie zgadłaby, że myślałem o Nicku. A skoro ona prawie cały czas jest głównym powodem moich wszystkich przemyśleń, to wcale jej nie okłamałem. Znowu ruszyliśmy w drogę do naszych sypialni.
- Harry, siedziałeś mi kiedyś w głowie, prawda?- Odezwała się po chwili ciszy. Na początku nie wiedziałem, o co chodzi, ale potem zorientowałem się, że mówi o czytaniu jej w myślach. Czemu bierze ją na takie tematy?
- Kiedyś, ale przysięgam, że teraz tego nie robię.- Obroniłem się, a ona cicho zachichotała.- A czemu pytasz?
- Tak sobie. Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie jesteś jedyną osobą, która to potrafi.
- Tak, wiem. Louis te... Czekaj.- Spojrzałem na nią podejrzliwie, a ona tylko szerzej się uśmiechnęła.- Kto cię nauczył?
- Nikt, nie umiem tego kontrolować.- Wzruszyła ramionami.- Od kilku dni czasem słyszę czyjeś myśli, ale one przychodzą same. To nie tak, że chcę je słyszeć.
- Chcesz się nauczyć? Mogę powiedzieć Louisowi, żeby to jutro z tobą przerobił w ramach treningu.
- A ty nie masz czasu?- Uśmiechnęła się słodko.- To trochę wkurzające, kiedy słyszę coś, o czym nie chciałabym słyszeć.
- Słyszałaś moje myśli?- Pokręciła przecząco głową.
- To jak?
- Nie lepiej z Louisem?
- Z Lou i Liamem wolałabym dalej bawić się ogniem, bo mam mały problem z samozapłonem.- Zaśmiała się.- A skoro teraz spędzimy trochę czasu razem, to czemu nie ty? Chyba, że nie chcesz, wtedy...
- Jasne, że chcę.- Przerwałem jej.- Kiedy?
- Zaraz.- Zaśmiała się i otworzyła drzwi do swojej sypialni.- Pięć minut i przyjdę do ciebie.- Kiwnąłem głową, kiedy ta zniknęła za drzwiami. Sam wszedłem do siebie. Nie specjalnie przejąłem się bałaganem, bo u Hope panuje podobny. Korzystając z tych 'pięciu minut', które zapewne będą trwały piętnaście, postanowiłem wziąć prysznic. Jest już wieczór, więc to najwyższy czas. Zabrałem jakieś dresy i czyste bokserki i wszedłem do łazienki. Zrzuciwszy ubrania, znalazłem się pod ciepłym strumieniem wody. Umyłem się i wyszedłem, wycierając ręcznikiem. Nie słyszałem, żeby Hope panoszyła się po pokoju, więc zapewne siedzi jeszcze u siebie. Ubrałem zabrane wcześniej rzeczy i zacząłem osuszać mokre włosy. Wróciłem do sypialni, gdzie na łóżku zastałem rozwaloną brunetkę. Na sobie miała za dużą koszulkę, która najprawdopodobniej należała do Nialla i czarne legginsy. Machała nogami, podrzucając poduszkę.
- Ile można?- Jęknęła.
- Odezwała się ta, co spędza tam wieczność.- Wywróciłem oczami, rzucając się na łóżko. Hope, za sprawą mojego ciężaru, wyskoczyła z materaca w powietrze i musiałem ją łapać, żeby nie spadła. Objąłem ją ramieniem, przyciskając do siebie.
- Gdzie lecisz?- Zaśmiałem się, za co dostałem poduszką.
- Bo to było takie śmieszne.- Prychnęła.
- Powinnaś mi dziękować za ocalenie życia.
- Mogłam zginąć!- Krzyknęła teatralnie, wtulając się w moją klatkę piersiową. Brak koszulki powodował, że na skórze czułem każdy jej oddech. Odruchowo mocniej ją objąłem, co wywołało cichy śmiech dziewczyny. Cholera, czuję się słaby. Tylko słabi się przytulają. Mimo wszystko mogę trochę utracić na swoim ego, byle żeby ona mnie teraz nie puszczała. Jej dotyk akurat uwielbiam, więc możemy odpuścić sobie naukę i po prostu zasnąć. Ponownie usłyszałem jej śmiech. Naprawdę czuję się jak ciota, ale szczęśliwa ciota. Uznaje pomysł zabrania Hope Horanowi za jeden z moich najlepszych. Jej dłoń przejechała po moich plecach, kiedy odrywała czoło od mojej klatki piersiowej. Jak ona może mnie teraz opuszczać?! Zimno mi! Usiadła po turecku z szerokim uśmiechem, a ja zrobiłem to samo, przybliżając się do niej tak, że nasze kolana się ze sobą stykały.
- Co cię tak bawi?- Odezwałem się w końcu. Wzruszyła ramionami, nie pozwalając, aby uśmiech ją opuścił.
- Lubię jak taki jesteś.
- Jaki?- Zmarszczyłem brwi.
- Miły?- Bardziej zapytała, niż stwierdziła.- Może ujmę to inaczej. Lubię, kiedy nie jesteś bezuczuciowym dupkiem, którego interesuje tylko swoje dupsko.
- Dzięki.- Prychnąłem.
- Nie ma za co!- Krzyknęła, a ja postanowiłem udawać obrażonego. Fuknąłem na nią tak, jak zazwyczaj robi to ona i skrzyżowałem ramiona na piersi.
- Harry- Dźgnęła mnie w kolano.- No Harry!- Tym razem za cel obrała klatkę piersiową, a ja starałem się nie złamać.- No Hazzio- Jej palec wbił się w mój policzek. Odwróciłem teatralnie głowę, a Hope westchnęła.- Miałeś mnie uczyć.- Skrzywiła się.- No Harry, przepraszam! Dobrze wiesz, że był z ciebie bezuczuciowy dupek, a przynajmniej w stosunku do mnie w pierwsze dni.- Wymamrotała. Spojrzałem na nią, a jej wzrok błądził po pokoju. Doskonale wiedziałem, że przypomina sobie tamte momenty, kiedy ją krzywdziłem. Sam zacząłem sobie to wyobrażać i po kilku sekundach potrząsnąłem głową. Złapałem twarz Hope w dłonie, zmuszając ją, żeby spojrzała na mnie.
- Przepraszam.- Brunetka w odpowiedzi rzuciła się na mnie, mocno wtulając w klatkę piersiową. Mam nadzieję, że ona lubi mnie przytulać tak bardzo, jak ja ją. Zacząłem kołysać nami lekko na boki.
- Nie musisz przepraszać.
- Nawet jeśli, to chcę. Ciągle cię krzywdziłem i nie przejmowałem się tobą. Mam nadzieję, że teraz jest inaczej.
- Jesteś znośny.- Mrugnęła do mnie, uśmiechając się.
- Chociaż tyle.
- Wiesz, że żartuję.- Jej mina stała się poważna. Sam zamarłem, kiedy przejechała dłonią po moim policzku aż do włosów, w które wplątała palce i delikatnie pociągnęła, próbując je wyplątać. Dokładnie obserwowała to, co robi, dlatego ja mogłem niezauważenie przyglądnąć się jej skupionemu wyrazowi twarzy. Dlaczego to, co robiła było takie przyjemne? I co ważniejsze, dlaczego się odważyła? Czułem jak dystans między nami, który zdążyłem zbudować przez cały okres naszej znajomości, nagle pryska. Nie wiem, jak dokładnie mógłbym określić swoje emocje. To było naprawdę uszczęśliwiające.
- Zmieniłeś się.- Uśmiechnęła się do mnie szeroko, patrząc w moje oczy. No i cały czar chwili szlag trafił. Problem w tym, że wcale się nie zmieniłem. Po prostu... staram się? Do czego doszło, że ja się staram?
- Możemy spróbować zapanować nad twoją głową jutro?- Zapytałem. Kompletnie straciłem ochotę na tą całą naukę.
- Jeżeli masz czas.- Wzruszyła ramionami.
- Dla ciebie zawsze.
- Ale nie myśli, że teraz się mnie tak łatwo pozbędziesz.- Zagroziła mi palcem i wybuchnęła śmiechem. Po krótkiej chwili do niej dołączyłem.
- Nawet nie chciałem.- Uśmiechnąłem się, kiedy już zdołaliśmy się uspokoić. Położyłem się, krzyżując ramiona pod głową i przymykając oczy. Skoro Hope jest przy mnie, wcale nie muszę się przejmować jej bezpieczeństwem. Znaczy muszę, ale w trochę inny sposób. Brunetka od razu zaczęła opowiadać mi o różnych rzeczach. Były to kompletnie abstrakcyjne tematy. Ja tylko przytakiwałem, czasem dorzucając kilka słów od siebie. Tak mijały kolejne minuty, które przeradzały się w godziny. W końcu sam zacząłem coś opowiadać, nie otwierając oczu. Kiedy skończyłem, oczekiwałem jakiegoś komentarza ze strony Hope, ale takowego nie otrzymałem. Dlatego byłem zmuszony, żeby się podnieść i zobaczyć co z nią. Siedziała po turecku. Głowa, którą do tej pory opierała na pięści, teraz się z niej zsuwała, co ewidentnie wskazywało na to, że Hopie zasnęła. W końcu mruknęła coś i położyła się na boku, zwijając w kłębek. Miałem ochotę się zaśmiać, ale bałem się, że ją obudzę. Jednak zdawała się spać dość twardo. Zsunąłem się z łóżka, podchodząc bliżej niej. Muszę ją zanieść do sypialni. Ostrożnie wsunąłem dłonie pod jej nogi i plecy, a następnie jeszcze ostrożniej ją podniosłem. Ponownie coś mruknęła i oparła twarz o moje ramię. Już miałem iść do jej pokoju, kiedy ostatecznie się rozmyśliłem. Będę bardziej pewny, że jest bezpieczna, kiedy będzie ze mną. Albo po prostu chcę, żeby ze mną spała. Nogą zrzuciłem i tak ledwo się trzymającą pościel, odkładając Hope na materac. Od razu przekręciła się na bok i przytuliła poduszkę. Położyłem się po drugiej stronie łóżka, twarzą do dziewczyny, uprzednio zabierając pościel. Przykryłem nas. Jedyne na co teraz czekałem to moment, w którym brunetka się obróci i będę ją mógł przytulić. Już kiedyś z nią spałem, więc jest opcja, że nie obudzi mnie siarczysty policzek od dziewczyny. Hope przytuliła się do mnie, nawet nie wiem kiedy. Chciałem zasnąć, ale powstrzymywała mnie świadomość, że może tu przyjść Nick. W sumie to na niego czekałem, ale nie byłem pewny, czy chcę się doczekać.

----------------------------------------------------
Witam moje Parówki! :D Co tam u Was? Rozdział dopisywałam teraz, bo ostatnio jakoś straciłam wenę na WWAD... W sumie to straciłam wenę na wszystko, ale pisałam, soł... Nawet to dobrze wychodziło. Byłam na zajęciach z Zumby i mam na to taką zajawkę, że mogłabym nie wychodzić z tej sali i tylko tańczyć z instruktorem. Facet ma dwadzieścia perę lat i jest naprawdę genialny. Ciągle się uśmiecha, pełny energii, naprawdę... Jakby miał ADHD albo coś ćpał XD Ale pan Paweł jest zajzajebistszym instruktorem ever! Nie wiem, co mogłabym Wam teraz powiedzieć, bo nie dzieje się nic specjalnego. Żegnam Was, do następnego i KOMENTOWAĆ!

12 komentarzy:

  1. omgggg Harry jest słodki... prosze następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja komentuję zawsze! Ludzie, musimy dać jej kopa!
    Więc...rozdział rewelacyjny! Harry coraz bardziej mnie zaskakuje. Miły, czuły, słodki....50 twarzy Hazzy! To fajnie, że się o nią martwi.
    Ale Niall..matko, rzeczywiście, jego nagły napad był dziwny. Sama zaczęłam się bać. Myślałam przez chwilę, że on coś zrobi Hope. To byłoby straszne. Dobrze, że się opanował. Dlaczego mam wrażenie, że przestał brać leki? Oby moje przypuszczenia się nie sprawdziły. W ogóle jestem bardzo ciekawa, czy tej nocy przyjdzie Nick. I jak przebiegłaby jego rozmowa z Harrym. Na pewno nie byłoby przyjemnie.
    Kurde, rozdział wcale nie był nudny, piszesz genialnie nawet bez weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, chyba znalazłam błąd..."kontem oka", a nie kątem? Kurde, chyba źle napisałaś. Jeśli nie, to ja mam zwidy, ale wiesz, w połowie śpię xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, było 'kontem oka', ale już poprawiłam XD Mam takie kilka błędów, które zawsze popełniam m.in. tą bluzą, tę bluzę, kontem oka i zdażyć XD Nie wiem, co jest ze mną nie tak, ale no nie potrafię! Dzięki za zwrócenie uwagi <3 Poprawiłam, a teraz idę kończyć Madness :)

      Usuń
    2. Hih, czyli jednak miałam rację. Szybciutko kończ Madness, bo chcę kolejny rozdział ( nie mam co czytać).

      Usuń
    3. Jeszcze raz dzięki za zwrócenie uwagi <3 Ludzie naprawdę nie zauważają swoich błędów... I Madness dodane! :D

      Usuń
  4. Hej!
    Wpadłam na twojego linka gdzieś na jakimś blogu, którego aktualnie nie pamiętam...
    Ta moja pamięć...
    Więc tak:
    Blog bardzo fajny i przyjemnie się go czyta!
    Taka nutka tajemniczości tutaj jest i to mnie ciągnie do następnego rozdziału!
    Zauważyłam jeden błąd w notce w słowie "perę" i jeszcze "zajzajebistrzym"
    Wybacz, że tak od razu ci z grubej rury na początku o błędach wypominam, ale widzę, że dobrze przyjmujesz krytykę, więc...
    Lubię czytać blogi w których nie ma drobnych błędów, ale sama u siebie je robię... Staram się ich unikać, lecz czasem się nie da...

    Chciałabym zaprosić cię do siebie, byś zostawiła tam swój ślad w postaci komentarza! Liczę na ciebie:)

    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenię sobie uzasadnioną krytykę, dlatego staram się ją pozytywnie przyjmować :) Dziękuję za miłe słowa i wpadnę na Twojego bloga :) Spodziewaj się mnie w najbliższym czasie!

      Usuń
  5. Kocham twoje opowiadania ;**
    Są bo prostu świetne ♡♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że to dopiero komentuje rozdział, ale wcześniej nie miałam czasu. Rozdział jak zawsze świetny.
    Czy tylko ja nie zauważam błędów? Wiem, że czasami się zdarzają, ja też je robię, ale u Ciebie jakoś mi się nie zdarzyło.
    Boże, Harry jest taki uroczy, słodki. On chyba ją kocha.
    Kurde, trudny wybór. Niall - Harry.
    Jestem ciekawa co będzie w kolejnej notce.
    Pisz dalej kochana :).
    Pozdrawiam :*

    Zapraszam do mnie :

    niedostepnamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń