47. Feel like a failure because I know that I failed you
Hejka!
Przypominam, że zakładka 'Bohaterowie'
Została zaktualizowana!
Nowego bohatera, którego poznacie, nie ma w zakładce.
Gra go jednak Ashton Irwin
Tyle, miłego czytania!
- Hej, coś się stało?- Zaczęłam z nadzieją, że blondyn nie wybuchnie. Teraz jego wzrok skupił się całkowicie na mnie, zapominając o Tomlinsonie.- Halo, Niall? Wszystko w porządku? Miałeś odpoczywać, więc co tu robisz?
- A co ty tu robisz?- Podniósł jedną brew, zabijając Louisa wzrokiem.- Z nim...- Dodał po kilku sekundach przerwy.
- Harry musiał coś załatwić, a przecież miał się mną zająć, żebyś nie musiał się martwić, więc zostawił mnie z Lou.
- Właśnie widzę, jak się tobą zajmuje.- Syknął.
- Jesteś zazdrosny? O Louisa? Proszę cię!- Prychnęłam, a brunet uznał ten moment za idealny, żeby nas wybronić. Zerwał się z łóżka i stanął tuż obok mnie.
- Hope ma rację, wyluzuj. Widzisz ty naszą dwójkę razem?- Pokazał na nasze twarze palcem.
- Ja go nawet nie lubię, jest wkurzający!
- A ona irytująca!
- To wcale nie wyglądało na to, żebyście się nie lubili.- Niall wysyczał, zaciskając zęby. Jednak się nam nie udało. To wcale nie miało tak wyjść. Chciałam zobaczyć reakcje Harry'ego, a nie zdenerwować Horana. Blondyn spojrzał mi w oczy, a jego twarz od razu złagodniała. Wpatrywał się we mnie przez kilka sekund, aż ostatecznie westchnął, puszczając klamkę, jaką do tej pory mocno ściskał.
- Nia...
- Po prostu powiedz mi prawdę, dobrze? Już raz ci mówiłem, Hopie, że zaakceptuję każdy twój wybór i w każdym cię będę wspierał, niezależnie od tego, jak bardzo on może mnie zranić.
- Ja was zostawię.- Louis szybko się wycofał, widząc, że Niall jest spokojny i chce porozmawiać.- Jakbyś chciał pójść, a Harry by jeszcze nie wrócił, to przyjdź po mnie, posiedzę z Hope.- Rzucił na odchodne i jak najszybciej opuścił pomieszczenie. Horan natomiast wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi, bo dotychczas stał w progu. Było mi głupio spojrzeć mu teraz w twarz.
- Hopie? Popatrzysz chociaż na mnie?- Wiedziałam, że nie był zły. Był zraniony, a w jego głosie słyszałam ból. Cholera!- Powiedz mi po prostu prawdę, proszę...- Przybliżył się do mnie.- Słyszysz? Mała, zniosę wszystko, tylko nie twoje milczenie.- Znalazł się tak blisko, że patrząc w ziemię, zobaczyłam czubki jego butów.- Kocham cię, aż do bólu. Będę to powtarzał, jak długo będę mógł, ze złudną nadzieją, że w końcu odpowiesz.- Wydukał, a ja po prostu się do niego przytuliłam. Kochać kogoś, to ogromne zobowiązanie. Tak, zobowiązanie to dobre określenie. Niall jest osobą, w której miłość nie potrafię zwątpić. Wiele razy upewnił mnie w tym, że jest gotów na to poświęcenie. Każdym swoim słowem udowadnia, że naprawdę mnie kocha. Ja za to nie wiem, czy jestem gotowa na tak duży ciężar. Zależy mi na nim, ale czy potrafiłabym bezgranicznie się dla niego poświęcić, tak jak on dla mnie? Czy potrafiłabym stanąć przed nim, mówiąc, że zaakceptuję każdy jego wybór, tak jak on to robi? Czy potrafiłabym wspierać go w związku z inną dziewczyną, tak jak on jest gotowy to robić? Kochać kogoś, to bardzo wielki obowiązek. To obowiązek poświęcenia dla osoby, którą się kocha.
- Przepraszam.- Wyszeptałam i oparłam czoło o jego klatkę piersiową.
- Co ma oznaczać to przepraszam? Kochasz go?- Głos mu zadrżał, jakby był bliski płaczu, choć nie płakał.
- Nie! Przepraszam, że to tak wyglądało i przepraszam, że milczę i przepraszam, że nie potrafię powiedzieć ci, że cię kocham.
- Nie czuj się za to winna.- Objął mnie, przyciągając jak najbliżej swojego ciała.- Nie chcę tego na tobie wymuszać. Powiesz mi, kiedy będziesz pewna, że właśnie to do mnie czujesz. Możliwe, że nigdy mi tego nie powiesz, ale nigdy mnie nie przepraszaj, dobrze?- Mruknęłam w odpowiedzi.- O co dokładnie chodziło z Louisem?
- Rozmawialiśmy i po prostu chciałam, żeby mnie przytulił.
- Tylko tyle?
- Tylko tyle.- Potwierdziłam i usłyszałam, jak Niall ciężko wzdycha. Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.- Bierzesz leki?
- Jakie leki?- Zdziwił się, ale po kilku sekundach się domyślił. Zamilkł, co wcale nie było pocieszające.
- Nie.
- Dlaczego?- Zmarszczyłam brwi.
- Nie chcę, nie potrzebuję ich.
- Ni...
- Ty jesteś moim lekarstwem.- Szepnął i przytulił mnie ponownie, całując w głowę.
- Proszę cię, jedz je, dobrze?- Kiwnął twierdząco głową.
- Gdzie Harry?
- Nie wiem.
- Co się stało?
- Jak to dumnie stwierdzono, znowu się włamali!- Odsunęłam się od blondyna. Jego twarz stężała. Zacisnął pięści.- Ale nic mi się nie stało. A teraz idź do siebie, połóż się i odpoczywaj.- Zaczęłam wypychać go za drzwi, żeby nie miał okazji wypytać mnie o szczegóły.
- Zostanę.
- Miałeś odpoczywać, wynocha!
- To pójdę po Lou.- Mruknął, zatrzymując się w progu. Stanęłam bliżej niego, stając na palcach.
- Dam sobie radę. Nie idź po Louisa, Harry zaraz wróci.- Cmoknęłam blondyna i wypchnęłam za drzwi. Nie muszą mnie pilnować przez cały czas. Nie jest małym dzieckiem, które potrzebuje opieki. To, że ktoś chce mnie zabić, nie znaczy, że muszę być pod stałym nadzorem. To mnie trochę przytłacza. Czuję się, jakbym nadal była zamknięta w psychiatryku. Straszne. Korzystając z okazji, pościeliłam łóżko, a potem w miarę ogarnęłam pokój. Widząc, że czyściej tu już nie będzie, postanowiłam odnieść tackę ze śniadania do kuchni. Powoli wyszłam z pokoju, upewniając się, czy aby na pewno nie spotkam któregoś z chłopaków, ponieważ nie bardzo chciałam wysłuchiwać litanii na temat tego, że nie powinnam chodzić sama i czemu w ogóle jestem bez opieki. Mozolnie snułam się po korytarzach. Czemu tu jest tak nudno? Popchnęłam spore drzwi i znalazłam się w dużej, jasnej kuchni. Kilka osób zwróciło na mnie uwagę, ale reszta nawet mnie nie zauważyła. Odłożyłam tacę obok kobiety, która aktualnie zmywała naczynia. Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Kogo tu przyniosło?- Usłyszałam tuż za sobą. Szybko się odwróciłam, a przede mną stał wysoki chłopak. Zlustrowałam go wzrokiem dokładnie tak, jak on mnie.
- Luke!- Przytuliłam bruneta. Dawno się nie widzieliśmy.- Co u ciebie?
- Bardzo dobrze. U ciebie chyba też, skoro nie miałaś czasu nawet się przywitać.
- Przepraszam.
- Nic nie szkodzi, wiesz, że żartuję.- Uśmiechnął się słodko, co od razu odwzajemniłam. Chciałam się odezwać, jednak przeszkodziło mi czyjeś chrząknięcie. Zza drzwi wyłoniła się głowa Zayna. Oparł się o framugę i po jego wzroku widziałam, że mam kłopoty. Pożegnałam się szybko z Lukiem i ruszyłam do Zayna. Wypchnęłam go z kuchni, zamykając za nami drzwi.
- No spokojnie.- Zabrał moje dłonie ze swojej klatki piersiowej, śmiejąc się pod nosem.- Masz mi coś do powiedzenia?
- Nie.
- A ja sądzę, że miałaś siedzieć w pokoju pod opieką Louisa, a chodzisz sama po zamku. To nie jest warte powiedzenia mi o tym?
- Nie!- Fuknęłam i skrzyżowałam dłonie na piersi. Nie miałam nigdy specjalnych kontaktów z Zaynem, więc obojętne mi było, co sobie o mnie pomyśli. Wyminęłam go i ruszyłam do siebie.
- Harry będzie cię szukał, bo poszedł do ciebie.- Rzucił za mną. Wywróciłam niezauważenie oczami.- I też cię lubię!- Dodał, kiedy prawie zniknęłam z jego pola widzenia. Gdy tylko skręciłam, zaczęłam biec. Wiedziałam, że nie było trzeba opuszczać tego głupiego pokoju. Skręciłam jeszcze parę razy, ale nie znalazłam się u celu. Cholera! Musiałam pomylić drogi! W ogóle nie znałam tego korytarza. Był jakiś dziwnie zaciemniony i posiadał o wiele mniej okien niż inne. Nagle poczułam ostry ból w skroniach. Zgięłam się w pół. To było dziwnie przeszywające i nie pozwalało mi racjonalnie pomyśleć. Blokowało wszystko, ale po chwili ustąpiło. Dopiero wtedy zauważyłam, że na końcu korytarza znajdują się drzwi. Mimowolnie przekrzywiłam lekko głowę. Coś jakby kazało mi tam wejść. Nie opierając się, podeszłam do drzwi. Nacisnęłam na klamkę, ale były zamknięte. Kto by się spodziewał? Rzeczywistość wydawała się być daleko ode mnie. Pomimo, że byłam świadoma wszystkiego dookoła, czułam się, jakbym właśnie chodziła we śnie. Byłam otępiała, a co jakiś czas w mojej głowie roznosił się stłumiony śmiech. Zanim się obejrzałam, samodzielnie otworzyłam drzwi. To nie było trudne, choć zaklinam się, że nie potrafię używać swoich mocy. Uchyliłam drzwi, które dość głośno zaskrzypiały. Moim oczom ukazała się sporych rozmiarów sala. Nie wiele mogłam zobaczyć, ponieważ było okropnie ciemno. Podmuch wepchnął mnie do środka, a drzwi się zamknęły. Teraz zostałam odcięta od jakiegokolwiek źródła światła. Poczułam, jak moje ręce zaczynają drżeć, jak całe ciało, z resztą.
- Hej, Hope!- Usłyszałam szczęśliwy głos i po chwili wszystkie powieszone na ścianach kinkiety, zapaliły się niezbyt jasnym światłem. Pokój nadal był ciemny, ale oświetlony na tyle, że można było wszystko zobaczyć. Ściany pomalowane na kolor bordowy, ozdobione zostały kilkunastoma obrazami. Były jednak one przykryte różnymi płachtami. Podłoga wyłożona ciemnym drewnem, które skrzypiało pod nogami, idealnie współgrała z resztą. Na środku było coś w rodzaju dywanu. Tego czerwonego, rozkładanego na przeróżnych galach. Prowadził on od ogromnych drzwi, aż do czegoś, przykrytego kolejną płachtą. A na środku sali stał ten uroczy chłopak, który przyszedł do mnie z rana. Spięłam się, co musiał zauważyć, bo delikatnie się uśmiechnął.
- Nie musisz się bać. Przyszedłem tylko trochę z tobą porozmawiać.- Ruszył w moją stroną, ale ja zaczęłam się cofać do momentu, w którym wpadłam na drzwi. Wymacałam klamkę, chcą się wydostać, jednak były zamknięte.
- Wypuść mnie!- Wrzasnęłam, szarpiąc się z klamką. Chłopak podniósł ręce do góry, abym mogła je dokładnie widzieć, wykonując coś w rodzaju gestu poddania się.
- Chcę tylko porozmawiać. Dlaczego miałbym chcieć cię skrzywdzić?
- Przysłał cię, prawda?
- Tak, ale co z tego?- Wzruszył ramionami i podszedł jeszcze bliżej.- Jestem Jonathan, ale możesz mi mówić John.
- Czego chcesz?
- Już mówiłem- porozmawiać.- Uśmiechnął się. czemu on ma taki uroczy uśmiech? Jednak nie pobije on Harry'ego, ani Nialla.
- Dlaczego mnie tu ściągnąłeś?- Jego uśmiech jeszcze wzrósł. Opuścił gwałtownie dłonie w dół, a wszystkie płachty, przykrywające obrazy, zostały zerwane. Pierwsze na co zwróciłam uwagę, to ogrom kurzu, który świadczył o tym, że tej sali nie odwiedzał nikt i to od wieków. Potem spostrzegłam tron. Bogato ozdobiony, to właśnie do niego prowadził dywan. Całość wydawała się bardzo ważnym pomieszczeniem, coś w rodzaju sali tronowej. Jednak to nie mogło być to, ponieważ sala tronowa, nie znajdowałaby się na takim odludziu.
- Spójrz tylko.- Rozglądnął się, ale ja go zignorowałam.
- Po co Avan cię przysyła?- Zmarszczyłam czoło.
- Tak po prostu.- Wzruszył ramionami.- Musisz się przyzwyczaić do bycia w centrum zainteresowania.
- Jesteś demonem?
- Nie, kucykiem Pony.- Prychnął.- Jasne, że demonem, a czym innym? Boisz się?
- Pytanie brzmi, czy ty boisz się mnie.- Uśmiechnęłam się. Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałam, ale poczułam się lepiej. Dało mi to satysfakcję z panowania nad sytuacją.
- Podoba mi się taka postawa.- Rzucił krótko, a ja postanowiłam nie pokazywać po sobie, że jednak się boję. Rozglądnęłam się po sali, wchodząc w jej głąb i mijając Johna zaledwie o kilka centymetrów. Każdy obraz przedstawiał po kilku ludzi. Raz były to dwie osoby, a raz trzy. Widać było, że obrazy malowane były na przestrzeni wieków. Jedna kobieta miała bufiastą suknię, jaką nosiły panie kilkaset lat temu. Jeszcze inna miała fryzurę, która wskazywała na zupełnie inną epokę.
- Co to?- Zaciekawiłam się.
- Królowie i wybranki.- Odpowiedział, stając tuż obok mnie. Mój wzrok zatrzymał się na młodej dziewczynie. Jej portret wisiał na samym środku. Była na nim sama, nie to co kobiety na innych obrazach, które pozowały z mężczyznami czy dziećmi. Uśmiechała się szeroko, miała długie rudawe włosy, których przednie kosmyki spięła z tyłu głowy. Nie była ubrana zbyt bogato, raczej dość skromnie, jednak miała suknię. Na jej nosie dostrzec można było kilka pojedynczych piegów, a jej oczy niemal lśniły zielenią.
- Vivian.- Skomentował, przypatrując się obrazowi. Ja natomiast skupiłam się na kolejnym i rozpoznałam na niej moją babcię. Była jeszcze młoda. Czarne, kręcone włosy i hipnotyzujące spojrzenie. Również pozowała sama. Nad tronem dostrzegłam zarys obrazu, jednak żaden tam nie wisiał. Musiał tu jakiś być, ponieważ zdążył utworzyć szare odbicie ramy.
- Jednego brakuje.- Wskazałam na tamto miejsce.
- Tutaj wisiał Harry.
- Sam?
- Tak.- Jonathan kiwnął lekko głową.
- Gdzie jest ten obraz?
- Kto wie...- Mruknął. Rozglądnęłam się jeszcze raz.
- Po co mnie tu przyciągnąłeś?
- W tym pokoju jest zapisana twoja historia, Hope. W tym pokoju wiszą najważniejsi ludzie tego królestwa i tylko nieliczni na to zasłużyli. Tutaj masz każdą kobietę, która była taka, jak ty. A tutaj widzisz swoją poprzedniczkę.- Pokazał palcem na portret Vivian.- Jesteś dopiero druga, wiesz? Ona zasłużyła sobie na miejsce tutaj, ty też możesz.
- Co?- Spojrzałam na niego.
- Uratuj tych biednych ludzi i po prostu się poddaj.
- Chcesz, żebym samodzielnie oddała się w łapy Avana?!- Krzyknęłam. Wiedziałam, że oni muszą mieć w tym interes.
- Jak zadecydujesz.
- Czemu to pomieszczenie jest zamknięte?- Zmieniłam temat.
- Harry je zamknął.- Chłopak wzruszył ramionami i wyciągnął coś z kieszeni spodni. Podał mi, jak się okazało, klucz.- Trzymaj, wejdziesz, kiedy będziesz chciała.- Mruknął i pstryknął palcami, sprawiając, że kinkiety zgasły, a on sam zniknął. Skoro daje mi klucz do pomieszczenia, to zapewne chce też, aby zapoznała się ze swoimi przodkami i historią. Czuję, że to będzie cholernie skomplikowane, a ostatnią osobą, jaka mi to wytłumaczy, jest Louis. Jednak na pewno nie teraz... Avan zaczął się mną interesować. Jest źle! Westchnęłam. Nic nie widziałam w tych ciemnościach, a przecież musiałam stąd wyjść. Zacisnęłam pięść w jednej dłoni, a kiedy rozprostowałam palce, ona płonęła żywym ogniem, dając mi trochę światła. Podeszłam do drzwi, które były zamknięte. Włożyłam klucz do zamka i szybko wydostałam się z pomieszczenia, zamykając je z powrotem. Ponownie zacisnęłam dłoń, aby mogła zgasnąć i ruszyłam korytarzem do swojego pokoju. Muszę dobrze schować ten klucz i na pewno nie powiem nikomu o Jonathanie. Może powinnam, ale nie chcę, żeby ani Niall, ani Harry o tym wszystkim wiedzieli. John nie robi mi krzywdy... Mogę nawet stwierdzić, że chce dla mnie dobrze. Dlaczego? To on pokazuje mi mój świat, on daje mi wolność i pozwala na poznawanie tego wszystkiego. Musi być jakiś powód, dla którego to pomieszczenie jest zamknięte i musi być też powód tego, że Harry pozbył się swojego obrazu. Mam przeczucie, że on gdzieś jest, jednak znalezienie go będzie zapewne ciężkie, a wątpię, żeby Styles zechciał mi o tym powiedzieć, ale podpytam go. Nie powiem nic wprost, jednak postaram się coś zdziałać. Ten świat jest cholernie ciekawy, a ja jestem jego częścią.
~Anonim~
Z każdym dniem stawała się silniejsza i chociaż Styles zdążył zniszczyć jej psychikę, Hope skrywała ogromną siłę woli. Jestem pewien, że potrafi zawalczyć, o siebie, o innych i o świat, w jakim żyje. Nie jest całkowicie bezbronna, dlatego musi sobie dać radę. Ma swoje tajemnice, o których nikomu nie mówi. Chce poznać świat, a ten zakochany dupek jej to utrudnia. Czy Styles nie może zrozumieć, że nie powinien jej zamykać?! Ale obserwując ją każdego dnia, wiem, że jeszcze trochę i da sobie radę. Poznaje siebie i swoje moce. Jeszcze niewiele. Avan musi zaczekać... Kilka dni i nawet mu pomogę ją porwać, czy cokolwiek innego, ale Hope musi być wtedy wystarczająco silna. Nie może jej się stać krzywda, a plan musi dojść do skutku i nawet zakochany Styles mi nie przeszkodzi.
-------------------------------------------------------
No witam! (ponownie) Znów mamy naszego anonima! Kto nim jest? Kto trzyma z Avanem? Czemu Avan nasyła na Hope Jonathana? Dlaczego nie porwie Hope od razu? Dlaczego pozwala jej poznać swoją historię? Dlaczego obraz Harry'ego jest zdjęty? Czy on w ogóle jeszcze gdzieś jest, czy został zniszczony? Dlaczego Hope nie powie nikomu o Jonathanie?! Tyle pytań, tak mało odpowiedzi! Historia zaczęła się ostro rozwijać. Jeszcze trochę i dojdziemy do punktu kulminacyjnego, a potem z górki! Jak wiecie, piszę też dwa inne blogi- Madness oraz Sexuality Education. Według mnie jest to nieudana produkcja i postanowiłam ją przerobić, jednak dopiero w wakcje. Mam pomysł na kolejne dwie, krótkie historie, które najpierw napiszę, a potem będę publikować (najprawdopodobniej po zakończeniu Madss i SE) Po WWAD nastąpi trylogia, która jeszcze nie ma oficjalnej nazwy, jednak robocza to 'I'm a Little Liar'. Ale ze względu na to, iż będą trzy części, ta nazwa się zmieni. Dobra, rozpisałam się! To tyle, liczę na komentarze i do następnego!
-------------------------------------------------------
No witam! (ponownie) Znów mamy naszego anonima! Kto nim jest? Kto trzyma z Avanem? Czemu Avan nasyła na Hope Jonathana? Dlaczego nie porwie Hope od razu? Dlaczego pozwala jej poznać swoją historię? Dlaczego obraz Harry'ego jest zdjęty? Czy on w ogóle jeszcze gdzieś jest, czy został zniszczony? Dlaczego Hope nie powie nikomu o Jonathanie?! Tyle pytań, tak mało odpowiedzi! Historia zaczęła się ostro rozwijać. Jeszcze trochę i dojdziemy do punktu kulminacyjnego, a potem z górki! Jak wiecie, piszę też dwa inne blogi- Madness oraz Sexuality Education. Według mnie jest to nieudana produkcja i postanowiłam ją przerobić, jednak dopiero w wakcje. Mam pomysł na kolejne dwie, krótkie historie, które najpierw napiszę, a potem będę publikować (najprawdopodobniej po zakończeniu Madss i SE) Po WWAD nastąpi trylogia, która jeszcze nie ma oficjalnej nazwy, jednak robocza to 'I'm a Little Liar'. Ale ze względu na to, iż będą trzy części, ta nazwa się zmieni. Dobra, rozpisałam się! To tyle, liczę na komentarze i do następnego!
Wow! <3 #love
OdpowiedzUsuńEjejejejej!! A ja mysle że to Zaynuś <3 !
OdpowiedzUsuńMatko, masz tyle planów. Nie mogę się ich doczekać. A co do rozdziału.
OdpowiedzUsuńFajowy, rzeczywiście, akcja mocno zaczęła się rozkręcać. Mam mnóstwo pytań dotyczących fabuły, ale wiem, że odpowiedzi na nie pojawią się w następnych rozdziałach! No i w końcu pojawił się Zayn! Tak dawno go nie było! No i też był Luke.
Kurde, myślałam, że jak wejdzie Niall i zobaczy Louisa i Hope, to wybuchnie jakaś bójka. Fajnie by było, to trochę rozkręciłoby rozdział. Tym akurat jestem trochę zawiedziona, że nie było żadnego zamieszania.
A co do samego Nialla....nie ma lepszej osoby od niego. Nie wiem czemu, ale jego niesamowicie silna miłośc kojarzy mi się z miłością Tate'a do Violet (AHS). Horanek jest cudowny! I te jego słowa
"Kocham cię, aż do bólu. Będę to powtarzał, jak długo będę mógł, ze złudną nadzieją, że w końcu odpowiesz." No coś pięknego. Liczę jednak, że Hope mu odpowie, bo taki chłopak to skarb. Może niedługo się pocałują? Albo coś więcej? Hmm...to by było ciekawe. Tylko zostaje jeszcze Harry. No cóż, nie widzę go z Hope. Według mnie to Niall ją bardziej kocha.
Jak mozesz uwazac ze madness i se to nieudana produkcja??? To ze nie zyskalo slawy nie znaczy ze jest zle!!! Najbardziej kocham madness i nie chcialabym zebys przerywala pisanie ff
OdpowiedzUsuńUważam tak samo jak ty! Madness i SE są cudowne, czytam wiele opowiadań, które nie są tak sławne jak WWAD, ale to nie znaczy, że są kiepskie. Wszystkie twoje opowiadania są cudowne i zawsze nie mogę doczekać się rozdziałów na tych blogach!
UsuńNie powiedziałam (chyba) że są złe, bo nie są sławne. Bo jak na mnie są dość znane (głównie Wattpad) Po prostu one mnie nie zadowoliły. Uważam, że źle się za to zabrałam i mogło być lepiej, dlatego najprawdopodobniej to przerobię
UsuńSuper :D tyle pytań tak malo odpowiedzi xD kibicuję Niallowi i Hope :)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział *.* jestem za Hope i Harrym ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudo *-* sądzę, że Avan nasyła Johna bo chce pokazać Hope jak bardzo Harry i reszta ją ograniczają :) ale to tylko takie moje przemyśnenia :D
OdpowiedzUsuń