środa, 19 listopada 2014

25. I think I'm gonna lose my mind

Specjalnie dla Natalki!
Rozdział wcześniej!

Szłam przez korytarz, nie zwracając uwagi na to wszystko wokół mnie. Co kilka kroków odwracałam się w stronę sali, z której dochodziły krzyki Nialla. To było jedyną rzeczą, która w stu procentach zniszczyła teraz moją psychikę. Jestem w rozsypce i w dodatku jestem tego całkowicie świadoma. Co się z nim stało? Zmienił się, wiedziałam. Ale nie tak bardzo, nie do tego stopnia! Zamrugałam parę razy, żeby złapać jakikolwiek obraz tego, co dzieje się wokół mnie. Łzy kompletnie mi to uniemożliwiały, więc musiałam się uspokoić. Wzięłam głęboki oddech i popatrzyłam na tych dwóch mężczyzn, którzy mnie prowadzili. Jednym z nich był Nathan, a drugiego w ogóle nie znałam. Szedł z uniesioną głową, jakby miał to zaprogramowane gdzieś w mózgu. Wydawał się być skupiony tylko na swoim zadaniu. Chciałam jakoś uciec od tej sytuacji myślami, ale nie mogłam. Nagle poczułam, jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Pisnęłam wystraszona, odwracając się do tyłu. Spodziewałam się najgorszego. Myślałam, że to Niall, który wyrwał się Harry'emu i mnie właśnie dogonił. Najgorsze w tym wszystkim było to, że myślałam, że mnie najzwyczajniej w świecie uderzy. Na szczęście to był tylko Hazz. Ale skoro on jest tutaj, to gdzie Horan? Zanim się obejrzałam Nathan i ten drugi zostawili mnie i Harry'ego samych. Westchnęłam i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Skoro już muszę tu być.
- Hope, zaczekaj.- Loczek szybko mnie dogonił. Prawda jest taka, że chciałam z nim porozmawiać, bo zwyczajnie chcę poznać to wszystko, co siedzi w jego głowie. Ale nie chcę tego zrobić tak, jak było to z Sophie. Mogłabym się zatrzymać i spróbować go rozgryźć, ale kierował mną strach. Bałam się, że zaraz zza rogu wybiegnie Niall i będzie próbował mnie skrzywdzić. Dlatego tak bardzo chciałam być w swoim pokoju. Drzwi zamykają... Zaraz... Zniszczyłam drzwi. O cholera! A co jak on tu zaraz przybiegnie?! Nie dam sobie rady!- Hope, kurwa!- Usłyszałam krzyk. Odruchowo zaczęłam uciekać, ale już po kilkunastu krokach zorientowałam się, że należał on do Stylesa. Zatrzymałam się, chwytając za głowę. Muszę się uspokoić, bo panikuję. Za bardzo panikuję. Na nowo się rozpłakałam.
- Co tu się dzieje?- Szepnęłam sama do siebie.- Po co, do cholery, na mnie krzyczysz?! Nic nie zrobiłam!
- Hopie, spokojnie...
- Jak mam być spokojna?! Co się mu stało?! On nigdy na mnie nie krzyczał, rozumiesz?! Nigdy!- Chodziłam nerwowo w kółko. Nagle poczułam mocne pulsowanie w głowie. Zamknęłam oczy. Oddychałam szybko i płytko. Co się dzieje? Nagły napływ informacji do mojej głowy, sprawiał mi ogromny ból. I nie były to jakieś informacje z kosmosu. To były myśli Harry'ego. Ja nie chcę! Jak szybko przyszło, tak szybko odeszło. Wyprostowałam się i spojrzałam na zdezorientowanego Stylesa. Chłopak potrząsnął głową i podszedł do mnie.
- Musisz się uspokoić.- Mruknął i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Słyszałam bicie jego serca, lekko przyspieszone. Czułam jego oddech na swoich włosach. Sama zaczęłam oddychać trochę wolniej. Wiedziałam, że to zrobi. Nie wiem skąd, nie wiem jak, po prostu wiedziałam, że mnie przytuli!
- Co się dzieje?- Szepnęłam przez łzy.
- Nic, już wszystko dobrze.- Głaskał mnie opiekuńczo po plecach. Po prostu nie wierzę. To nie możliwe, żeby to był ten Harry, który mnie tu zamknął. Coś tu nie gra, jest naprawdę nie tak. Ale co? Co się im stało?! Pozamieniali się?! Niall chce mnie skrzywdzić, jak Harry, a Harry mnie pociesza jak Niall. Nie, to się nie dzieje! Nie wiem czy nie byłoby lepszym, żeby siedziała do końca życia w psychiatryku. Tak bardzo chciałam z niego uciec, a teraz? Dzieje się tak wiele... Nick od zawsze miał rację... Jestem zagrożona, każdy wokół jest zagrożeniem. Każdy. Miał mnie chronić. Jasne... Nie ma go, kiedy go tak bardzo potrzebuję. Odsunęłam się od Hazzy. Patrzyłam mu prosto w oczy i tym razem nie widziałam nic. To było tak cholernie... nie do opisania. Chciałam zobaczyć cokolwiek. Małą iskierkę... szczęścia? A tymczasem stał przede mną z kamienną twarzą i nie widziałam nic.
- Gdzie jest Nick?- Odezwałam się w końcu, spuszczając wzrok.
- Czemu o niego pytasz?
- Powiedz mi tylko gdzie on jest.- Syknęłam.

 *Oczami Nialla*

- Puszczaj mnie chuju!- Szarpałem się jak tylko mogłem. Dlaczego ona mi to robi? I co do cholery zrobił jej on?!
- Niall, uspokój się już!
- Zajebie ją i jego!
- Czy ty w ogóle wiesz co zrobiłeś?! Ciągle powtarzasz jak bardzo Ci na niej zależy. Ciągle o niej opowiadasz. Każdy głupi zorientowałby się, że ją kochasz, a ona kochała Ciebie.
- Kochała?! Dobrze...
- Daj mi skończyć!- Przerwał mi.- Opanuj się w końcu! Odkąd się pojawiła nie miałeś żadnego tak silnego napadu! Stary, Ty ją wyzwałeś od dziwek! Rozumiesz?! Nie dociera do Ciebie, że właśnie ją straciłeś?! Nie rozumiesz, że to jest idealny moment dla Harry'ego?! Hope Cię znienawidziła, a gdy Styles jej teraz powie, że to ty zabiłeś jej babcię, to już nigdy jej nie zobaczysz! Wiesz co teraz możesz zrobić?! Gówno! Bo jedyne na co możesz liczyć, to to, że Harry jej nie powie.
- Ty nic nie rozumiesz! Nie przypadkiem rzuciłem w nią wtedy tą piłką! Tak miało być! Ja miałem ją pilnować od małego, ja! Nie Harry, tylko ja! To ja spędziłem z nią dzieciństwo, to ja codziennie stałem pod tym pieprzonym psychiatrykiem, gapiąc się w jej okno! Ja! Nie on, ja! A teraz co?! Styles ma zająć MOJE miejsce?!
- Sam jesteś sobie winien, Niall. To Ty ją straciłeś, a Harry po prostu wykorzystał sytuację. Nie wiem co się z Tobą dzieje. Ostatni raz, kiedy miałeś tak mocny napad, był wtedy, gdy zabiłeś Elizabeth. Co Ci się stało?
- Brak jej obecności mnie niszczy. Ja muszę przy niej być, Louis. Muszę...

*Oczami Hope*

- Powiedz mi tylko gdzie on jest.- Syknęłam. Nie wiem dlaczego, ale mam ochotę go wręcz zabić. Czuje jak cała moja energia we mnie buzuje.
- Nie wiem.
- Kłamiesz.- Ponownie spojrzałam w jego oczy.
- Naprawdę nie wiem!
- Jaką możesz mi dać pewność, że znowu nie blefujesz, tak jak to było z Niallem?! Ciągle prosisz mnie o trochę zaufania! Ale jak ja mogę Ci zaufać, kiedy ciągle mnie okłamujesz?! Łżesz jak pies! Nie potrafisz być szczery! Mówisz, że Ci na mnie zależy, ale jakby Ci naprawdę zależało, to byś mnie nie okłamywał. Nie rozumiem w co się ze mną bawisz. Nie rozumiem jaką chorą satysfakcje czerpiesz z tego, że mieszasz mi w głowie. Powiedz mi, dlaczego za każdym razem, kiedy zaczynam myśleć, że może jest jeszcze w tobie odrobina człowieka, to ty jak za pstryknięciem palcami to niszczysz? Dlaczego zamykasz mnie w tym cholernym pokoju, jak doskonale wiesz, że nie ucieknę? Dlaczego wykorzystujesz przeciwko mnie moje największe lęki? I co jest w tobie takiego, że jeszcze mnie skrzywdziłeś, choć tak cholernie tego chcesz? Co Cie powstrzymuje? Moje łzy? Moje błaganie? Przecież doskonale wiesz, że jestem całkowicie bezbronna. Żadnej z twoich myśli nie jestem w stanie pojąć. Kłócisz się sam ze sobą, a ja już nie wiem w co mam wierzyć.- To było straszne uczucie. Znam każdą z myśli Harry'ego, ale żadnej nie potrafię zrozumieć. Mogę nawet stwierdzić, że on sam ich nie rozumie. To jest tak, jakbyście czuli w ustach smak, który przypomina Wam dzieciństwo, który przywołuje miliony wspomnień, który macie wrażenie, że znacie, ale nie wiecie czego jest to smak. Jakbyście kochali, ale nie wiecie kogo. Jakbyście czuli, ale nie wiecie co. Jakbyście słyszeli, ale byli głusi. To jest straszne. Jakbyście chodzili, ale nie mieli nóg.
- Skąd to wszystko wiesz? Jak to...
- I tak nic nie rozumiem. Ciebie nie da się zrozumieć. To straszne jak wiele w sobie kryjesz. Wiesz jak bardzo chce być wolna, ale mnie nie wypuścisz. Wiesz, że Nathan zrobi wszystko co mu każesz, ale i tak nie pozwolisz wyjść Sophie. Wiesz jak bardzo ona kocha Natta, ale nie zrobisz nic, żeby mogli być razem. Wiem, że wiesz kto zabił moją babcie, ale i tak mi tego nie powiesz, prawda Harry? I nie musisz się z niczego tłumaczyć, bo ja nie chcę nic wiedzieć. Tak naprawdę nawet jakby ktoś poznał Twoje myśli, to tylko ty zrozumiesz ich sens. A czasem nawet sam nie rozumiesz.
- A ty jesteś inna? Wiesz, że nie skrzywdzę Nialla, doskonale wiesz, że możesz stąd wyjść w każdej chwili, ale i tak ciągle zostajesz. Pozwalasz się zamykać. Wiesz jak cholernie jesteśmy do siebie podobni.
- Prawda jest taka, że znamy się na wylot, ale i tak nic o sobie nie wiemy, Harry.- Podsumowałam. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Staliśmy naprzeciwko siebie i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. W pewnym momencie przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. Wszystkie myśli Harry'ego mnie opuściły. Tak samo jak spokojny ton głosu i opanowanie. Wrócił strach, wróciła panika. Obawa przed Niallem. Gniew. Czułam się, jakby przez te kilka minut, to nie byłam ja. Jakby ktoś wszedł we mnie. Rozglądnęłam się nerwowo i westchnęłam. Nie wiem czy jest sens się bać, bo przecież nie ma możliwości, żeby Hazz pozwolił Niallowi mnie dopaść. No albo może wreszcie łaskawy pan Nick mnie uratuje! Rzuciłam Harry'emu krótkie spojrzenie. No i co ja mam teraz ze sobą zrobić? Do Horana nie ma opcji, żebym poszła, on stał się gorszy niż Styles, a z Lockersem to już w ogóle nie porozmawiam. Nie mamy o czym, a wokół panuje dziwna, nawet bardzo dziwna atmosfera. Mam miliony pytań do niego, ale ich nie zadam, bo wiem, że nie odpowie. Co ja czuję do Stylesa? Na pewno nie mam do niego tak ogromnej nienawiści i wstrętu, jak na początku, ale nie mogę też stwierdzić, że go chociażby lubię, a co dopiero kocham. Bo nie kocham. Jest osobą, która mnie najzwyczajniej w świecie intryguje. Chcę po prostu go poznać, ale nie żywię do niego jakiegoś konkretnego uczucia.
- Hope!- Usłyszałam krzyk z końca korytarz, który wyrwał mnie z zamyślenia. Jakaś postać biegła w naszą stronę. O nie! Stałam wpatrując się w niego i nie mogłam się ruszyć. Dopiero kiedy był niedaleko zorientowałam się, że to nie jest Niall. Boże jakie szczęście! Był to Louis. To z nim rozmawiał Harry przez telefon.
- Gdzie Horan?- W głosie Stylesa wyczułam panikę. Przenosiłam wzrok raz na niego, raz na Lou.
- Uspokoił się.
- Uspokoił?! Zostawiłeś go samego?! Bez kontroli?!- Zaczął krzyczeć.
- Czego w słowach "uspokoił się" nie rozumiesz?
- No i co z tego?!
- Boże Harry! Czego panikujesz? To Niall! Nie jest mordercą, w przeciwieństwie co do niektórych.- Ostatnie Louis szepnął w moją stronę, śmiesznie poruszając brwiami i wskazując na Hazze. Mimowolnie wybuchłam śmiechem, a to jeszcze bardziej zdenerwowało chłopaka. Nie wiem jak Tommo to robi, ale zawsze potrafi mnie rozbawić.
- Nikogo nie zabiłem, do cholery!
- Ej, spokojnie!- Lou podniósł ręce do góry w geście obronnym. Uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na niego. Co jak co, ale wkurzanie Stylesa zawsze będzie najlepszą zabawą! No chyba, że będę z nim sam na sam, a Harry to nie będzie Harry, tylko ten doskonale mi znany Dupek Styles.
- Jesteś debilem, Tomlinson.- Westchnął loczek wyraźnie zirytowany tym wszystkim. Louis wywrócił oczami, uśmiechając się do mnie.
- Jak tam, Hope? Wszystko ok?
- Wiedziałeś, że tu jestem?- Odpowiedziałam na pytanie pytaniem. Czy oni wszyscy wiedzieli?
- Noo...- Chłopak podrapał się po karku, przenosząc wzrok na Stylesa.
- Louis!
- No ale...
- Nic z tym nie zrobiłeś!- Krzyknęłam. Normalnie nie wierze!- Jak mogłeś?!- Chłopak patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Spojrzałam na Harry'ego. Mogę go winić, skoro nic nie mógł zrobić? Przecież Styles i tak postawi na swoim. Westchnęłam.- Nieważne.
- No przepraszam!
- Nieważne!- Powtórzyłam trochę głośniej. Jestem za bardzo nerwowa, zdecydowanie.- Mam dość...
- Tak, tak, tak! Ale zanim mi powiesz, że idziesz do siebie, to jeszcze jedna sprawa!- Przerwał mi Hazz. Skąd on wie co ja chciałam powiedzieć? W każdym razie...
- To może szybciej?- Mruknęłam.
- Skąd wzięłaś żyletkę?- Patrzyłam na niego, jak na debila, a on na mnie jeszcze gorzej.
- Skleroza nie boli, Styles.- Odwróciłam się i skierowałam do swojego pokoju. Zanim zdążyłam zrobić kilka kroków, on razem z Lou byli tuż obok i zagradzali mi drogę. Nie rozumiałam ich debilnych spojrzeń.- No i co zgrywasz idiotę?! Dobrze wiedziałeś, że to zrobię i wiedziałeś, że nie mogę się zabić!
- Ale ja Ci jej nie dałem!
- Po co kłamiesz?! Bo nie chcesz wyjść na chuja przed Louisem?!
- Ja Ci jej kurwa nie dałem!- Powtórzył krzycząc coraz głośniej. Nie kłamał. Cała złość zeszła ze mnie, a na jej miejsce wkradły się łzy.
- Skoro nie ty, to kto?- Harry spojrzał na Lou, a ten na niego.
- Hope, idź już do tego pokoju.- Styles spuścił głowę. Brzmiał w ten sposób, sposób którego nienawidziłam. Chociaż na tyle zdołałam go rozgryźć. Był zdenerwowany i było to widoczne na pierwszy rzut oka. Ale skoro nie on... Kto inny mógł to zrobić? Niall nie miał tu dostępu, a reszta chłopaków nie byłaby tak głupia.
- Ale...
- Idź do tego cholernego pokoju, rozumiesz?!
- Nie muszę się Ciebie słuchać!- Harry spojrzał na mnie, a potem na Louisa. Westchnął tylko i po korytarzu rozniosło się pstryknięcie. Poczułam jak kilku facetów biegnie w moją stronę. Złapali mnie i siłą zaczęli ciągnąć do jednego z pomieszczeń. Miałam iść do pokoju! Szarpałam się, jak tylko mogłam. Najgorsze, że Tomlinson tam stał i nic nie robił. Ciągnęli mnie wzdłuż korytarza. Krzyczałam. Czemu nie do pokoju?! Drzwi! Tamte drzwi są zepsute. Skręciliśmy, znikając z oczu Harry'emu. Potem przeszliśmy przez jedno z pomieszczeń na inny korytarz. Ciągle się szarpałam, ale nadal nie dawałam im rady. Dlaczego nie potrafię użyć mocy, kiedy panikuję?! Uścisk jednego z tych dwóch się zacisnął i robił to z każdym moim ruchem, wbijając palce w moją skórę. Bolało.- Puśćcie mnie!- Szarpnęłam się kolejny raz, a palce faceta wbiły się jeszcze głębiej, powodując jeszcze większy ból. Wbrew wszystkiemu ten drugi był bardzo delikatny. Nie odzywali się, ale z twarzy mogłam wyczytać, że ten delikatniejszy mnie uspakaja.- Puść mnie, do cholery!- W końcu zebrałam w sobie siłę, żeby się wyrwać. Przyjrzałam się dokładnie twarzy tego, który sprawiał mi ból. Nie wiem czemu, ale miała wrażenie, że muszę go po prostu zapamiętać. Nie było to trudne, ponieważ całe jego ciało było pokryte tatuażami. Czasami myślę, że oni są jakimiś wymoczkami społeczeństwa, a nie zmiennokształtnymi. Zanim się obejrzałam, on chwycił mnie równie mocno i zamknął w jednym z pomieszczeń. Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza. Uderzałam pięściami o drzwi, ale to nic nie dawało. Pewnie odeszli. Oparłam się o drewnianą powierzchnię i opadłam na podłogę. Kiedy się uspokoję, to wyjdę. Skoro nie Harry, to kto? Chwyciłam się za ramie, wywołując ból. Będę miała siniaka po tym chuju.


---------------------------------------------------

No brak notki, bo brak czegokolwiek do napisania :C Nie mam czasu, jest późno :C (Ta 19.37 późno, bardzo późno) Ale ja po prostu po całym dniu jestem wykończona ;-; Pa!

23 komentarze:

  1. Huehuehue, pierwsza!
    Rozdział świetny, ale z tą żyletką mnie zaskoczyłaś!
    Jak nie Hazz, to kto?
    No bo przecież ktoś mógł się w niego magicznie przekształcić!!!
    To by było świetne xD

    believeindreamshs

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)))) czemu tak późno ? czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, co taki krótki?! Nie naczytałam się, ale bardzo się cieszę, że rozdział dodałaś wcześniej! Nie rozumiem, co się dzieje z Irishem, dlaczego ma jakieś dziwne napady gniewu. Strasznie mi go szkoda, ale wkurzyłam się, kiedy tak strasznie potraktował Hope. I w końcu pojawił się Lou. A co do Harry'ego, to nadal nie ufam tym jego gierkom. Ach, czekam na następny ( mogłabym tak pisać i pisać)

    OdpowiedzUsuń
  4. KURWA MAĆ... KTO JEJ DAŁN TE CHOLERNĘ ŻYLETKE?
    DGJHBSYGEHVDB <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Niee nooo kocham twojego bloga ! Masakra
    I ta końcówka ! Łoo ciekawe co robi Niall ...
    Pozdrawiam i weeny do nn :*
    Ciemność :*

    OdpowiedzUsuń
  6. KOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział:) tak dużo się dzieje.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochamm to opowiadanie i czekam na dalszą akcje❤ jejuuuu pisz bo nie mogę sie doczekać��

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww ♥♥ Świetny .. ciekawe kto dał ta żyletke Hope .. mam nadzieje ze nie Niall ;) Ciesze się ze pojawił się Lou w tym rozdziale , mam nadzieje ze będzie go więcej :D Jest tu tyle tajemnic ze nie nadążam . Życzę weny Słońce ♥ i czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  10. BARDZO FAJNIE, BARDZO FAJNIE! XD
    KOŃCÓWKA TRZYMA W NAPIĘCIU, NIE MA CO! XD
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O BOŻE !!! KTO JEJ DAŁ TĄ ŻYLETKE ?!? CO NIE TAK Z IRISHEM ? O CO CHODZI HARREMU ? KURWA NWM I DLATEGO MUSZE CZEKAC I CZYTAC XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Same pytania no kurde?

    Kto jej dał tą żyletke ? Co z Irishem ? Gdzie jest Nick ? I w co gra Styles ?

    No rozdział zajebisty <3. Strasznie się cieszę, że wcześniej go dodałaś :).

    Czekam na spoiler no,a potem na nexta :).

    Kocham i pozdrawiam <3!

    OdpowiedzUsuń
  13. Meeega *.* Może to Nick jakimś sposobem dał jej tą żyletkę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co prawda nie pierwsza ale co tam ważne że rozdział przeczytałam i w ogóle. Rozdział jak zawsze boski :D Życzę weny i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. boski rozdział *-*
    życzę weny, aby kolejny był jeszcze bardziej zajebisty <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaaaaa jakie to było....
    Śliczne ,boskie ,cudne
    Jeny to było genialne
    Ja chcę już więcej
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej
    Pożera mnie ciekawość
    Ściskam Mela
    :**
    Życzę weny,dużo dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  17. no z tą żyletką to zaskoczenie spore z mojej strony xd świetny jak zawsze i życz weny na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. niech ona wróci do domu
    niech to sie szybko wyjaśni
    niech będzie z Niallem tak jak wcześniej
    Harry to dupek
    a ja nudze sie tym że siedzi u niego w domu
    to jest nudne strasznie nudne ale zarazem
    fascynujące
    kocham ten blog
    uwielbiam ten rozdział
    xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja myślę że to Nathan albo ta jego dziewczyna położyła żyletke. Dzisiaj pierwszy raz weszłam na tego bloga i jestem zachwycona ;) Coraz bardziej lubię Harrego mimo że to taki dupek. Super blog, kocham cię, kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże Louis hahaha no to rozdział świetny ;) zycze duzo weny pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeeej, świetnie piszesz :o
    http://dark-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. kolejny świetny rozdział w twoim wykonie <3
    sądze że żyletke podłożył albo lou albo nick a Hazz przez to że "zabił" tego dobrego Nialla ma w sobie jego cząstke... a ten zły Niall to jego druga połowa ;) ale to tylko moje rozumowanie hahahahaha xd

    jak tam sie podoba nowa płyta chłopców? <33333

    OdpowiedzUsuń